Jechaliśmy wąską uliczką przez ciemny las. Na dworze zaczął padać deszcz zupełnie tak, jakby pogoda robiła nam na złość. Przez całą drogę siedziałam cicho, pociągając nosem. Czasami mimowolnie z moich oczu wypływały łzy. Chłopak wyglądał na spokojnego zupelnie tak, jakby to co się przed chwilą działo było dla niego normą. Od czasu do czasu spoglądał na mnie kątem oka widocznie się martwiąc.
- [T/I]... - Odparł Scott przerywając głuchą ciszę. - To co wydarzyło się tej nocy... -
- Jest normą? - Odparłam przerywając chłopakowi. Scott spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i zmarszczył brwi.
- Niestety tak. Ta praca jest niebezpieczna, a mimo to ludzie w niej zostają.
- W jakim sensie?
- Cóż, podpisując umowę o pracę w tym miejscu, piszesz się na życie z zabójczymi animatronikami.
- Nie martw się, jutro zamierzam rzucić tą pracę. - Odpowiedziałam z irytacją i strachem w głosie.
- Chyba mnie nie zrozumiałaś. - Chłopak spoważniał jeszcze bardziej. - Nie da się już nic zrobić. Podpisując dokumenty tak naprawdę podpisałaś cyrograf diabła. Można powiedzieć, że w dosłownym tego słowa znaczeniu. Już zawsze będziesz w tym miejscu, czy tego chcesz czy nie. - Chłopak zamilkł. - No chyba, że postarasz się o wyrzucenie, co nie jest takie łatwe.
- Ile osób tam umarło? - Zapytałam prawie szepcząc.
Chłopak zaśmiał się z grymasem na twarzy. - Na dwóch dłoniach tego nie policzysz.
Gdy chciałam zadać kolejne pytanie, zatrzymaliśmy się przy małym ale za to bardzo ładnym domku na nie dużej wsi. Byłam zafascynowana tym, jak samotny mężczyzna pracujący w stresującym miejscu dba o dom i ogród zupełnie tak, jakby miał mnóstwo czasu i chęci. Chłopak wyciągnął klucze od furtki, a ja pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do kwiatów w jego ogrodzie.
- One wyglądają jak z bajki! - Odparłam z fascynacją dotykając płatków róż. Scott podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Jeżeli chcesz, to mogę Ci zrobić z nich bukiet. - Odparł z uśmiechem, na co ja się zaczerwieniłam. - Wejdźmy do środka, zrobię Ci coś ciepłego do picia. Co ci zrobić?
- [do wyboru]
Chłopak otworzył drzwi i nagle coś rzuciło się na mnie przewracając mnie na ziemię. Był to spory piesek wyglądający jak wielka kulka puchatego śniegu. Zwierzak najpierw mnie obwąchał, a następnie zaczął mi lizać całą twarz.
- Sopel zostaw [T/I]. Jest naszym gościem, a teraz biedna będzie cała w błocie. - Powiedział podając mi rękę i śmiejąc się pod nosem. - Sopelek jest nie groźny, po prostu lubi bawić się z innymi.
- Jest taki słodki! - Krzyknęłam głaszcząc go po główce.
Po chwili weszliśmy do środka. Był to mały hol na buty i kurtki. Następnie udaliśmy się do salonu. Scott rozpalił kominek, przy którym wyłożył się Sopel. Usiadłam na dywaniku obok pieska głaszcząc go po plecach.
Chłopak przyniósł dla nas ciepłe napoje i jakieś przekąski. Podszedł do telewizora i otworzył szufladę, z której wyciągnął płyty z filmami.- Co chciałabyś obejrzeć? - Powiedział z uśmiechem chłopak. - Pomyślałem, że wspólne oglądanie jakiejś komedii albo ulubionego filmu rozluźniłoby nas po dzisiejszym dniu.
Spoglądałam na płyty, po czym wybrałam „Pogromców duchów”. Usiedliśmy wygodnie na kanapie zajadając się przekąskami. Położyłam swoją głowę na ramieniu chłopaka i czułam jak zaczynam powoli zasypiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się około 09:00 rano sama na kanapie. Byłam przykryta kołdrą, a na moich nogach leżało coś co uniemożliwiało mi ich ruch. To był Sopelek, leżał na moich łydkach. Po chwili udało mi się wygramolić ale piesek nie dawał za wygraną.
Zaczęłam szukać Scotta, lecz nigdzie go nie widziałam. Nastała mnie chęć skorzystania z toalety, więc zaczęłam jej szukać po całym domu. Gdy już pociągnęłam za klamkę prawidłowych drzwi, ujrzałam Scotta po kąpieli, w samej bieliźnie. Przez chwilę się wpatrywałam jak wryta, chłopak również. Zaczerwieniłam się, zamknęłam drzwi i zaczęłam krzyczeć.- PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM!!! Chciałam tylko skorzystać z toalety! - Czułam jak zaczynam się pocić, było mi tak wstyd, że nawet nie zapukałam, aby sprawdzić czy kogoś tam nie ma.
Chłopak milczał, a po chwili wyszedł ubrany i cały czerwony na twarzy.- N-nic się nie stało. - Odparł po cichu. Po czym zaczął się śmiać. - Już możesz wejść i nie bój się, to chyba zdarzyło się każdemu.
Weszłam do środka i uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Fajnie wygląda bez koszulki... - Pomyślałam i znowu zrobiłam się cała czerwona.
CZYTASZ
Usłysz mój głos | Phone guy x Reader [ODWIESZONE]
FanfictionGdy w Freddy Fazbear's Pizza musisz zostać na nocnej zmianie, tylko on nad tobą czuwa, a jego głos każdej nocy sprawia, że serce bije ci mocniej.