Rozdział III

767 55 80
                                    

- Czy rozmawiam z [T/I]?

    Po chwili zastanowienia przypomniałam sobie, że Mike poprosił jakiegoś chłopaka o to, by ze mną rozmawiał podczas pierwszej zmiany. Kompletnie wypadło mi to z głowy.

- Tak, to ja.

- Świetnie! Jestem Scott, miło mi. Mike poprosił mnie, abym... Uh, dotrzymał ci towarzystwa tej nocy i wytłumaczył co i jak.

- Dziękuję, ale myślę, że wiem co mniej więcej mam robić.

- Haha! Nie wątpię. Muszę przyznać, że jesteś dość odważna skoro podjęłaś się tej pracy.

- Co masz na myśli? - Oparłam nogi o biurko.

- No wiesz... Uh, te animatroniki. Nie przerażają cię?

- Może odrobinę... Ale co to ma do rzeczy?

- Powinnaś na nie uważać. Są uh, bardzo agresywne wobec stróżów nocnych. Jeżeli będą się zbliżać do drzwi to lepiej je zamknij, jak najszybciej.

- Że co?!

- Nikt Ci nie powiedział? Uh, Boże co ja się mam z tym Mikiem... Więc uh, one będą chciały dojść do pomieszczenia, w którym jesteś. Jeżeli będą blisko wejścia, zamknij drzwi żeby się tu nie dostały.

- Bo co? - Chłopak na chwilę zamilkł zastanawiając się co powiedzieć.

- Bo uh, będziesz w wielkim niebezpieczeństwie. To nie są przyjazne stworzenia.

    Nagle usłyszałam głośny dźwięk. Powtarzał się co jakiś czas zupełnie, jak dźwięk stąpania.

- Co to za dźwięki?

- Zapewne już zaczęły się poruszać... Zobacz na kamerze, który z nich zszedł ze sceny...

Na środku pokoju imprez znajdował się animatronik przypominający królika. Powoli poruszał się w moją stronę.

- Co to ma być?! - Zaczęłam krzyczeć i panikować. Oczy napełniły mi się łzami. - Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?!

- H-hej, [T/I] uspokój się, proszę. Posłuchaj mojego głosu. Wszystko będzie dobrze, jestem tu po to, aby ci pomóc z tym wszystkim.

- Te dźwięki są coraz głośniejsze... - Wyszeptałam.

- Jeżeli usłyszysz je pod swoimi drzwiami, szybko je zamknij pamiętaj.

Siedziałam w ciszy i przysłuchiwałam się dźwiękom. Po chwili zaczęłam słyszeć, że były prawie przy moich drzwiach. Szybko je zamknęłam, a stąpanie ucichło. Postanowiłam zaświecić światło w korytarzu aby zobaczyć, czy animatronik odszedł od drzwi. Gdy tylko je zapaliłam, ujrzałam jego twarz przez szybę obok. Krzyknęłam ze strachu i odeszłam do drugich drzwi również je zamykając.

- Halo? Hej, co się tam dzieje?! Uh, nie zamykaj drugich drzwi, jeżeli nikogo tam nie ma. Marnujesz energię, a jak jej zabraknie to w ogóle nie będziesz mogła zamknąć drzwi.

- Żartujesz sobie?! Ja tu zginę! - Zaczęłam głośno szlochać.

- Powiedz, co się tam działo?

- Zamknęłam drzwi przed animatronikiem. Co dalej? Kiedy on odejdzie? Ja chcę do domu...

- Za chwilę powinien odejść. Uh, postaraj się zrelaksować...

- Zrelaksować?! Bardzo bym chciała! - Odpowiedziałam wściekłym głosem.

Po chwili ponownie usłyszałam dźwięki stąpania. Zapaliłam światło i ujrzałam animatronika wracającego spowrotem w miejsce, z którego wrócił.

- On... on wraca tam skąd przyszedł.

- To dobrze. Możesz już otworzyć drzwi.

- Nie, ja się boję!

- Hej uh, nie masz się czym martwić. Narazie tu nie wróci.

- Narazie... - Odpowiedziałam zrezygnowana. - Nie wierzę w to, co się dzieje... - Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej paczkę czipsów.

- Co to było?

- Oh, tylko otwieram czipsy. Muszę czymś zajeść ten stres.

- Haha, jedzenie zawsze pomaga. - Odpowiedział przyjaźnie.

- Szkoda, że poznajemy się w takich okolicznościach. Nie będę miała zbyt radosnych wspomnień z rozmowy z tobą.

- Heh, no niestety. Ale hej uh, zawsze możemy się umówić na jakieś spotkanie w weekend czy coś.

- Haha, pewnie. - Powiedziałam pakując parę czipsów do ust.

    Czułam, że dzisiejsza noc trwała wieczność. Dłużyła się jak nigdy. Żałowałam, że tego dnia nie zasnęłam na kanapie przed telewizorem. Mimo to Scott był bardzo pomocny, a rozmowa z nim podtrzymywała mnie na duchu. Był naprawdę fajny i zabawny. Starał się poprawić mi humor przez całą noc. Bezproblemowo radziłam sobie z animatronikami zmierzającymi w moją stronę. Gdyby nie to, że chłopak towarzyszył mi całą noc, pewnie już byłabym martwa. Było mi go szkoda, bo przez sześć godzin bez przerwy ze mną rozmawiał. Miałam wrażenie, że lepiej by było gdyby odpuścił i położył się spać, a nie tracił swój czas na rozmowę ze mną.

    W końcu moja zmiana dobiegła konca, a mały elektryczny zegar wydał głośny dźwięk równo o szóstej rano.

- Gratuluję, twoja zmiana dobiegła końca! Możesz się cieszyć. - Odpowiedział mężczyzna w słuchawce.

- Bardzo się cieszę... - Odpowiedziałam wykończona. - Czy teraz mogę normalnie stąd wyjść? Nic mnie nie zaatakuje?

- Nie, już jesteś bezpieczna.

- Cieszę się! Hej, dzięki, że rozmawiałeś ze mną przez całą noc. Pewnie jesteś zmęczony.

- Nie bardziej niż ty, haha. Lepiej zmykaj do domu i odpocznij od tego strasznego miejsca.

- Dobrze, dziękuję Scott. Do usłyszenia.

- Do usłyszenia.

Usłysz mój głos | Phone guy x Reader [ODWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz