Rozdział IV

743 47 77
                                    

    Spakowałam wszystkie moje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia. Przez całą drogę powrotną czułam, jak moje kolana uginają się pod ciężarem mojego ciała. Dreszcze, które towarzyszyły mi od paru godzin były intensywniejsze, gdy tylko przypomniałam sobie o wszystkim co działo się w tym strasznym miejscu.

    W końcu znalazłam się w mieszkaniu. Moja przyjaciółka wciąż spała jak zabita. Ja natomiast zaparzyłam sobie melisę i poszłam wziąć ciepłą kąpiel. Siedząc w wannie mogłam się odprężyć i zapomnieć o tym co się działo. Nie chciałam wychodzić z ciepłej wody, więc siedziałam w wannie przez godzinę, gdy nagle do łazienki weszła Alice.

- O mój boże! Jak się wystraszyłam. - Krzyknęła dziewczyna gdy mnie zobaczyła.

- Nawet mi nie mów... - Odparłam zrezygnowana.

- Więc, jak tam Twoja zmiana w pracy? Było fajnie? - Na te słowa zaczęłam płakać i panikować. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, a ja nie wiedziałam czy powinnam jej o tym mówić.

- Alice... Porozmawiamy jak wrócisz z pracy. Muszę w końcu wyjść z tej wanny. - Na te słowa dziewczyna podała mi ręcznik, którym się szybko owinęłam.

- Dobrze, odpocznij trochę. Zasłużyłaś sobie. - Rzuciła delikatny uśmiech w moją stronę i wyszła z pomieszczenia.

    Owinięta ręcznikiem ruszyłam do pokoju aby się przebrać, po czym rzuciłam się na łóżko i próbowałam zasnąć. W mojej głowie słyszałam męski głos, który koił mnie do snu...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    - Wróciłam! - Krzyk Alice postawił mnie na nogi momentalnie, czego zaczęłam żałować gdy tylko spojrzałam na godzinę na zegarku.
Jakim cudem mogłam spać tak długo? Za około 4 godziny zaczyna się moja zmiana. - [T/I], wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz. - Odparła dziewczyna. - Powiesz mi co się dzieje?

- Nie chce iść do pracy... - Odparłam drżącym głosem.

- Dlaczego?! Co się dzieje? Ktoś Ci coś zrobił? - Dziewczyna usiadła obok mnie na łóżku i objęła mnie ramieniem.

- Te animatroniki próbowały mnie zabić. Dobijały się do moich drzwi... - Zaczęłam szlochać. Dziewczyna patrzyła na mnie jak na wariatkę ale w jej oczach było również widać współczucie.

- Em, chyba jednak nie powinnam była ci kupować tylu energetyków i...

- To nie przez to! - Wykrzyczałam i sięgnęłam po torbę, z której wyciągnęłam prawie nienaruszone produkty od Alice.

- Może jesteś przemęczona? Ta praca chyba nie ma na ciebie zbyt dobrego wpływu. - Dziewczyna zaczęła mnie gładzić po głowie.

- Jedynym plusem było to, że przez całą noc rozmawiał ze mną chłopak. - Ponownie miałam na sobie krępujący wzrok dziewczyny.

- [T/I] czy ty napewno się dobrze czujesz? Może przyniosę Ci jakieś tabletki i coś do picia?

- Muszę porozmawiać z szefem. Chyba wezmę dzisiaj wolne.

- Dobry pomysł. Zrobię Ci coś do jedzenia. - Dziewczyna powędrowała do kuchni.

    Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Henrego. Po paru sygnałach usłyszałam głos mężczyzny.

- Tak, słucham?

- Cześć, Henry. Uh, słuchaj mogłabym dzisiaj wziąć wolne? Wiesz, żeby zastąpił mnie ktoś inny? Nie czuję się za dobrze.

- Haha, przecież nie masz dzisiaj zmiany.

- Jak to? - Odparłam ze zdziwieniem. Na rozpisce było pokazane, że pracę mam każdego dnia o tej samej godzinie.

- Dzisiaj zastąpi cię Scott. Powiedział, że nie chce żebyś się przemęczała i weźmie jeden dzień twojej zmiany. - Po tych słowach rozłączyłam się bez słowa.

    Gdy na zegarze pojawiła się 23:00 zerwałam się do wyjścia. Pojechałam w stronę pizzerii najszybciej jak tylko się dało. Wybiegłam z autobusu prosto do mojego miejsca pracy. W pewnym momencie ujrzałam sylwetkę mężczyzny wchodzącego do owego budynku. Postanowiłam, że ruszę za nim.

- Scott? Jesteś tu? - Krzyknęłam w pustym korytarzu, przez co moje echo rozniosło się po całej pizzerii. Usłyszałam kroki podążające w moją stronę.

- [T/I]? - To był jego głos, lecz nie wiedziałam skąd dochodzi. W pewnym momencie ktoś dotknął mojego ramienia, a mój pisk ponownie rozniósł się po całym budynku.
    Odwróciłam się i przed moimi oczami ukazał się wysoki, dobrze zbudowany chłopak o ciemno brązowych włosach i jasnej karnacji.
Uśmiechnął się do mnie z lekkim rumieńcem na policzkach.

- Miło mi cię poznać. - Odparł chłopak. - Przepraszam uh, zapomniałem zadzwonić i powiedzieć, że dzisiaj nie masz zmiany.

- Bo wziąłeś ją abym się ,,nie przemęczała?". - Na te słowa chłopak wyglądał na lekko zdziwionego.

- Szef ci powiedział? To po co tu przyjechałaś?

- Nie możesz brać mojej zmiany! Coś Ci się może stać.

- Jak w każdym miejscu pracy. - Zaśmiał się nerwowo. - Słuchaj, wróć do domu i trochę odpocznij.

- Nie ma mowy! Zostaje z tobą. - Powędrowałam do pokoju pełnego ekranów monitoringu i usiadłam na biurku ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Chłopak tylko spojrzał na mnie ze zdziwieniem na twarzy i usiadł na krześle na przeciwko mnie. Zrobił dokładnie taką samą pozę co ja i zaczął udawać obrażonego. Po paru sekundach oboje wybuchnęliśmy śmiechem lecz nagle usłyszeliśmy dźwięk zegarka zwiastujący początek ,,naszej" zmiany.

- Kurde! - Syknął chłopak i spojrzał na monitoring. Ze sceny zniknął Bonnie, którego stąpanie było z każdą minutą coraz to głośniejsze.

- Przypilnuje lewego wejścia. -
Ruszyłam w stronę drzwi. Po paru minutach ujrzałam animatronika podążającego w naszą stronę. Zamknęłam wejście najszybciej jak się dało nasłuchując, czy kreatura dalej stoi pod naszymi drzwiami. Na szczęście po jakimś czasie animatronik odszedł od drzwi, a ja odetchnęłam z ulgą.

- No to zaczyna się zabawa... - Odparł Scott.

Usłysz mój głos | Phone guy x Reader [ODWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz