PROLOG

2.1K 39 0
                                    

Książka  w trakcie korekty. Zmieniam rodzialy wątki i głównych bohaterów więc może nie być spójna

„Memento mori,
Memento Vivere" 

14 lat wcześniej...

  Cisza otaczała każdy zakamarek tego miejsca. Było tak cicho, że dało się słyszeć bicie serca członków rodziny, która zamieszkiwała tą dużą i pokaźną rezydencję. Panował spokój, przez zasłony przebijało się światło księżyca, który jak na złość, świecił bardzo mocno. Oświetlał całe podwórko, ulice i las znajdujący się obok. Pięknie wyglądał odbijając się w tafli małego jeziorka, które znajdowało się w ogrodzie. Wszyscy spali, bardzo spokojnym snem. Śnilo im się pewnie bardzo dużo pięknych rzeczy. Bloga ciszę jednak przerwał strzał. Właściciel domu, od razu  otworzył oczy. Nie podobał mu się fakt, że usłyszał  coś takiego. Zerwał się z łóżka i wyjrzał przez okno. Zaklnał po cichu. Atakowali go, jego wrogowie mieli czelność wejść na jego teren i zaatakować. Podszedł do żony. Obudził ją i spojrzał w jej piękne karmelowe oczy. Założył niesforny kosmyk za ucho i posłał jej piękny uśmiech. Niestety nie doszedł on do jego oczu. W nich kryła się chęć mordu, ale także strach, strach przed tym co się zaraz miało stać. Kobieta złapała go za rękę, nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Mężczyzna wytłumaczył, że zostali zaatakowani. Zerwała się, bo wiedziała co w takiej sytuacji ma robić. Pożegnała się z mężem, pocałunkiem pełnym namiętności, a także pocałunkiem który smakował jak pożegnanie. Spojrzała na mężczyznę ostatni raz, w jej oczach pojawiła się łza. Gromadziła się w kąciku aż w końcu się wydostała i zostawiła mokry ślad na jej bladym policzku. To było nieme pożegnanie, nie mieli więcej czasu. Zerwała się i wybiegła z sypialni. Wpadła do pokoju ich małej córeczki. Spojrzała na dziewczynkę, spała słodko, niczego nie świadoma, wtulona w swojego ulubionego misia. Kobieta z wielkim bólem serca, obudziła małą dziewczynkę.

- Mamusia? - szepnęła mała dziewczynka

- Tak misiu, musimy uciekać

- Dlaczego? - Spytała, choć i tak by nie zrozumiała powodu, kobieta wyjaśniła

- Tatuś ma kłopoty, chodź Mia - Wystawiła rękę a blondwłosa dziewczynka podała swoją matce.

Jeszcze zanim atak zaczął się na dobre. Zdarzyły uciec, wyszły wyjściem o którym wiedziało bardzo mało osób. Matka wzięła dziecko na ręce i uciekała z nią, ile sił miała w swoich nogach. Było zimno a do celu daleko. Dziewczynka zaczęła płakać, matka starała się ją uspokoić, nie było na to czasu. Musiała dobiec do domku, który znajdował się daleko, daleko w lesie. Była już zmęczona, traciła siły, oddech przestał być umiarkowany. Spojrzała jednak na swoją pociechę, to dało jej siły. W końcu było widać zarys domku. Błysk nadzieji, Dodał jej jeszcze więcej sił. Dobiegła, udało jej się. Dziewczynka usnęła. Kobieta jednak nie mogła sobie pozwolić na sen. Czekała. Czekała na to co się stanie, czekała na jakąkolwiek informację. Mijały minuty, godziny. Księżyc powoli zastępowało słońce, które leniwie wschodziło do góry. Kobieta jednak nie zmrużyła dalej oka. Przykryła swoją pociechę i dalej czekała. Rozległo się pukanie do drzwi. Zamarła. Podeszła do kuchni i wyjęła nóż z szuflady. Powolnym krokiem podeszła i przekręciła zamek. Otworzyła, przed nią stał wysoki barczysty Mezczyna. Od razu go rozpoznała, był to wierny pracownik jego męża. Spojrzała w jego oczy. One jednak nie wyrażały nic.

- Bardzo mi przykro - jego słowa odbiły się echem w jej głowie - Pani Mąż nie przeżył tego ataku - Upuściła nóż, opadała na kolana, nie miała już siły powstrzymywać łez. Zaczęła płakać, tak mocno, że po lesie rozległ się jej krzyk rozpaczy. Drewniane deski wsiąkały każdą słoną łzę, która spadała z jej policzków.

Mała dziewczynka obudziła się i podeszła do matki
- Co się stało mamusiu - ta jednak nie była w stanie odpowiedzieć, nie teraz.

Spojrzała na dziewczynkę. Tak bardzo go przypominała. Nie mogła na nią patrzeć, nie tak jak wcześniej. W końcu się uspokoiła. Wzięła się w garść, choć było jej bardzo ciężko.

- Musimy stąd iść, nie jesteśmy tu bezpieczne, zbieraj się - Jej ton był bez emocji. Albo przesiąknięty jadem i surowością. Matka Mii już nigdy nie spojrzała na nią tak jak na córkę.

Od tego czasu, dziewczynka już nie zaznała prawdziwej miłości. Jej mama zmieniła się w kobietę bez serca, jej tato umarł, a ona? Ona sama powoli stawała się odporna na okropny swiat i ludzi. Choć nie rozumiała co się dzieje, wiedziała, że to nic dobrego, nie wiedziała jednak, jak bardzo źle będzie. Piekło się dopiero zaczęło, a ona była tylko małym dzieckiem, błądzącym po drogach Hadesu, przez błędy swoich rodziców. W końcu jednak dotarła do końca, gdzie brama tego okrutnego świata stała otworem. A dziewczynka nie mając świadomości jaki błąd zrobiła, przekroczyła ją.

HEJ! ROZDZIAŁ POPRAWIONY, PISANY NA NOWO. ZACZYNAM POPRAWĘ TEJ KSIĄŻKI. JESTEŚCIE CIEKAWI NOWYCH LOSÓW BOHATERÓW?

Missing princess - Mafia Legacy | W TRAKCIE KOREKTY|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz