2

333 24 2
                                    

Pov: Clarke

Minęło trzy dni od mojej wizyty w kawiarni, Lexa do tej pory się nie odezwała, widocznie nie chce mieć ze mną kontaktu. Dzisiaj tak jak ostatnio mam wolne popołudnie dlatego podniosłam mój szanowny tyłeczek z kanapy i poszłam założyć mój strój na motor, gdy byłam gotowa wyszłam z domu i wsiadłam na pojazd, ruszyłam przed siebie. Błądziłam po obrzeżach miasta przez jakieś trzy godziny zatrzymałam się przed dobrze znaną mi kawiarnią, sama nie wiem czemu tu przyjechałam, można powiedzieć, że motor sam mnie tu przywiózł. Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła na szczęście znowu nie było tu za dużo ludzi, niestety za ladą nie było pięknej zielonookiej brunetki, była za to jej koleżanka i jakiś młody chłopak. Zdjęłam kask i podeszłam do lady, uśmiechem przywitał mnie uśmiechnięty blondyn.

- Witam piękną panią, co podać?- powiedział puszczając oczko

- Poproszę czarną herbatę i czekoladowe ciastko- odpowiedziałam bez zbędnego entuzjazmu

- To wszystko?- jedynie przytaknęłam głową i skierowałam się do mojego stolika

Usiadłam sobie w spokoju na tym samym miejscu co kilka dni temu, czekając na moje zamówienie odpaliłam sobie social media i odcięłam się od otaczającego mnie świata. 

 - proszę to pani zamówienie, czarna herbata i czekoladowe ciastko.- dopiero teraz zwróciłam uwagę na młodego kelner

- Dziękuję bardzo- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem- to wszystko, dziękuję- odezwałam się ponownie widząc, że chłopak nie oddalił się od mojego stolika

- Jest może szansa, że dostanę twój numer?- chłopak sprawiał wrażenie bardzo pewnego siebie, niestety przeżyje za chwilę zawód i jego ego zostanie urażone

- Sorry ale to nie jest dobry pomysł- starałam się miło odmówić

- No weź, jeden numer. Co ci szkodzi?- młody nie odpuszcza..

- Chyba powiedziałam, że nie dam ci numeru. Wróć do swoich obowiązków i odpuść

- Daj mi swój numer, jedno spotkanie, jak nie pyknie to nie pyknie, wtedy odpuszczę- o chłopie naprawdę lepiej odpuść 

- Zostaw ją John, chyba powiedziała nie.- usłyszałam ostry głos zza moich pleców, obróciłam głowę i zobaczyłam piękne zielone oczy, Lexa posłała mi lekki uśmiech i zajęła miejsce naprzeciwko mnie

- Serio? Wolisz Lexę ode mnie?- no zajebiście samiec alfa się znalazł

- Co to w ogóle za pytanie? Chyba powiedziałam ci, że nie dam ci swojego numeru a jak widzisz, jestem umówiona z twoją znajomą, więc to chyba oczywiste, że wybieram ją.- powiedziałam ostrym głosem bo chłop naprawdę zaczął mnie wnerwiać

Na szczęście chłopak odpuścił i wrócił na swoje miejsce pracy, a ja zostałam sama z brunetką. Niestety zapadła między nami niezręczna cisza, ona patrzyła za okno a ja bawiłam się łyżką, mieszając herbatę, której już i tak nie zamierzałam pić. W pewnym momencie nasz wzrok się skrzyżował, nie wiem jak długo po prostu siedzieliśmy i na siebie patrzyliśmy, w końcu dziewczyna odezwała się jako pierwsza

- będziesz to jeszcze piła?- jedynie zaprzeczyłam ruchem głowy, na moje słowa dziewczyna wyciągnęła z portfela odpowiednią kwotę i położyła ją na stole- Chodź, spadamy stąd- powiedziała wstając od stołu i wyciągając w moją stronę rękę, byłam w takim szoku, że jedynie złapałam jej dłoń i wyszłam z nią przed budynek.  

Gdy znaleźliśmy się przed kawiarnią to ja postanowiłam przejąć inicjatywę, puściłam rękę zielonookiej i podeszłam do motoru, wyciągnęłam drugi kask po czym podałam go dziewczynie. Założyłam swój i wsiadłam na pojazd i z wyczekiwaniem spojrzałam na brunetkę

- No nie mów mi teraz że boisz się jeździć motorem bo ci nie uwierzę- zaśmiałam się

- Nie Chodzi o to czy się boję jeździć, tylko o to czy jesteś dobrym kierowcą- odpowiedziała prześmiewczo

- Wsiadaj i nie marudź, zabiorę nas w piękne miejsce

- Tak wywieziesz mnie Bóg jeden wie gdzie i zamkniesz mnie w jakiejś obskurnej piwnicy

- Co najwyżej zamknę cię w ogromnej wieży i będziesz czekała aż uratuje cię przystojny książe na białym koniu

- Lepiej żeby to była księżniczka z fajnym motorem- puściła mi oczko, założyła kask po czym wsiadła na mój pojazd i obkręciła ręce wokół mojej tali i ruszyliśmy w drogę.

Pokonanie trasy zajęło nam około pół godziny, zatrzymałam pojazd na wzgórzu, z którego idealnie było widać miasto nocą. Zeszłyśmy z pojazdu i usiadłyśmy na małej ławeczce, siedzieliśmy chwilę w przyjemnej ciszy podziwiając widok miasta

 Zeszłyśmy z pojazdu i usiadłyśmy na małej ławeczce, siedzieliśmy chwilę w przyjemnej ciszy podziwiając widok miasta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- więc.. nie odezwałaś się..- postanowiłam jako pierwsza przerwać ciszę

- tak, wiem.. to trochę głupia sprawa.. schowałam tą chusteczkę z numerem do kieszeni a jak wróciłam do akademika, to już jej nie było. Przysięgam to ona sama ode mnie uciekła- na jej słowa uśmiechnęłam się pod nosem, czyli jednak nie jestem na straconej pozycji, nie odezwała się bo zgubiła mój numer

w takim razie, tym razem ty wpisz mi swój numer- powiedziałam wyciągając z kieszeni telefon

- jasne- uśmiechnęła się i wystukała na klawiaturze odpowiednie liczby, po czym zapisała kontakt i oddała mi urządzenie

- Powiedziałaś, że wróciłaś do akademika to znaczy, że studiujesz?

- Tak, studiuje prawo. Praca w kawiarni to dodatkowe zajęcie, które pozwala mi na naukę i na to żebym miała co jeść- powiedziała tępo patrząc się w stronę miasta- nie każdy ma tak dobrze jak ty- dodała pod nosem, pewnie myśląc, że tego nie usłyszę. Niestety myliła się

- Nie każdy ma tak dobrze jak ja.. hm?- powiedziałam z wyrzutem- myślisz, że jak jestem gwiazdą to wszystko jest zajebiście?- powiedziałam wstając z ławki- oceniasz mnie przez to czym się zajmuję? Serio? Nie masz takiego prawa. Nie wiesz co przeszłam zanim osiągnęłam sukces. Nie wiesz nic, nie wiesz jak bardzo cierpiałam, gdy mój ojciec zmarł, gdy matka z bratem zostawili mnie samą, matka rzuciła się w wir pracy a brat całkowicie skupił się na swoich studiach. Wszyscy dookoła mieli w dupie to, że ja też straciłam kogoś bliskiego. Tak samo jak oni. Nie wiesz jak bolało mnie to, że nie świętowali ze mną pierwszych sukcesów, że po prostu nie było ich przy mnie.- nie krzyczałam na nią, moje słowa były puste, wyprane z emocji. Nawet na nią nie patrzyłam. Stałam z rękami schowanymi w kieszeń i wpatrywałam się w panoramę miasta

- Clarke.. Ja naprawdę nie chciałam cię urazić- zaczęła iść w moją stronę, zatrzymała się tuż koło mnie- po prostu chciałabym się nie martwić o to czy w przyszłym miesiącu nie zabraknie mi pieniędzy, ty nie musisz się o to martwić. Ja muszę sama o siebie zadbać. Moi rodzice rozwiedli się, siostra z matką zamieszkały na drugim krańcu świata, zostawiając mnie z ojcem, dla którego zawsze byłam ciężarem. Przeszkadzałem mu w karierze, a jednak mimo wszystko poszłam w jego ślady i studiuje prawo- prychnęła na swoje słowa

- wygląda na to, że życie nas obie porządnie kopnęło w tyłek- odpowiedziałam w końcu kierując wzrok w jej stronę, przez co nasze spojrzenia się skrzyżowały. Z powrotem obróciłam głowę aby podziwiać panoramę miasta, a Lexa złapała mnie za rękę i lekko wtuliła się w mój bok, swoją twarzą przytuliłam się do czubka jej głowy i tak trwaliśmy w uścisku, podziwiając piękno krajobrazu.

_____________

Jeśli będzie dużo gwiazdek i komentarz to w niedzielę będzie kolejny rozdział <3

Zwykłe spotkanie- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz