Draco przetarł zaspane oczy. Wczorajszej nocy pochłonął cały dziennik Granger, przez co spał zaledwie dwie godziny. Gdy już zaczął, nie był w stanie skończyć.
Dziennik sięgał lata wstecz. Wpisy były różnej długości, jednak zazwyczaj nie przekraczały kilkuset słów. Granger pisała o wszystkim i o niczym. O pracy, Potterze, Weasleyu i reszcie swojej paczki. O facetach, którzy się do niej zalecali. Dzieliła się swoimi opiniami i przemyśleniami. Wylewała swoje żale i uczucia.
Granger była całkowicie inna, niż sobie wyobrażał. Przez tyle lat poznał ją tylko z jednej strony. Tej wrednej i nienawistnej. Druga strona Granger, ta całkowicie mu obca, była łagodna i ciepła. Granger miała w sobie zaskakująco dużo empatii, o którą Draco nigdy by jej nie posądził. Angażowała się całą sobą w każdą sprawę, której była częścią. Nie traktowała swojej pracy, jako czegoś, co trzeba odbębnić i zgarnąć pieniądze. Naprawdę obchodziło ją, co stanie się z jej klientami. Do każdej sprawy podchodziła śmiertelnie poważnie. Szczególnie, gdy chodziło o dobro dzieci.
Sprawa Spencerów nie była wyjątkiem. Granger była gotowa walczyć jak lwica o Melissę i Elliotta. Cyrilla była w jej oczach najgorszą matką na świecie. Właściwie w oczach Dracona również, ale musiał hamować swoje ludzkie odruchy, jeśli chciał wygrać.
Po przeczytaniu wszystkich wpisów odniósł wrażenie, że znał zupełnie inną kobietę. Tak naprawdę Granger nie była wiecznie nadętą krzykaczką, ale wrażliwą i fascynującą kobietą. Wyjątkową. To przy nim zmieniała się o sto osiemdziesiąt stopni.
Granger była również zdumiewająco zaradna i pracowita. Mimo iż niemal spała w pracy, znajdowała czas dla swoich przyjaciół. Nigdy nie odtrącała nikogo w potrzebie i z jakiegoś dziwnego powodu, którego Draco zupełnie nie rozumiał, ciągle ubolewała nad losem skrzatów domowych. Gdyby nie to, że doba miała tylko dwadzieścia cztery godziny, prawdopodobnie walczyłaby o ich prawa przed Wizengamotem.
Jednak to wszystko było tylko wątkiem pobocznym jej dziennika. Główny temat był tylko jeden. Coś, a raczej ktoś, kto przewijał się przez każdy wpis.
Ten tajemniczy facet, na którego punkcie Granger miała absolutną obsesję. Draco szybko doszedł do wniosku, że nie był to Weasley. Na całe szczęście. Nie istniała na tym świecie siła, która była w stanie przekonać go, że Granger mogła opisywać Weasleya w taki sposób. W tak głęboki i namiętny sposób.
Większość rzeczy, które pisała, były szalenie erotyczne. Rzadko opisywała powolny i delikatny seks. Niemal zawsze był to dziki i pełen pasji akt. Fantazjowała o byciu wiązaną, kneblowaną i podduszaną. Draco nie był pewny, czy bardziej go to wszystko podniecało, czy przerażało. W końcu była to Hermiona Granger.
Niemal zawsze chciała, by to mężczyzna dominował, co idealnie wpasowywało się w gusta Dracona. Ona wpasowywała się w jego gusta. Facet, w którym się zakochała, był jednocześnie wielkim szczęściarzem i kretynem. Draconowi nie chciało się wierzyć, że mając ją obok siebie przez tyle czasu, nic nie zauważył. Musiał być kompletnie ślepy.
Granger nie wspomniała o nim ani razu w swoim dzienniku, mimo iż był obecny w jej życiu od lat. Pisała wiele razy o sprawach, w których występowali przeciw sobie, w tym o sprawie Spencerów, jednak o nim samym nie było ani słowa. Tak, jakby nie istniał. Najwyraźniej nienawidziła go tak bardzo, że nie chciała splamić swojej najbardziej intymnej rzeczy jego imieniem. Przeszkadzało mu to. Pragnął jej uwagi, nawet jeśli miała rzucać w niego epitetami. Wolałby zostać nazwany czystokrwistym dupkiem, niż być całkowicie pominięty.
Niemal cały dzień spędził w swoim gabinecie, by przypadkiem się na nią nie natknąć. Poprosił nawet Iana, by przyniósł mu lunch. Po tym wszystkim, co przeczytał, nie był w stanie na nią spojrzeć. To, że poprzedniego dnia zrobił sobie dobrze, myśląc o niej, również nie pomagało.
CZYTASZ
Moc Słów | Dramione
FanfictionGdy Draco Malfoy postanowił włamać się do komputera Hermiony Granger, nie wiedział jeszcze, że niedługo przekona się, jak wielką moc mają słowa. Nie tylko te mówione, ale również te pisane.