Po tygodniu codziennego czytania jej wpisów Draco był prawie pewny, że obsesja, jaką miał na jej punkcie zaczynała dorównywać tej, jaką ona miała na punkcie tego tajemniczego faceta z dziennika. Każdego dnia z niecierpliwością wyczekiwał nowego wpisu, rozmyślając czym tym razem go urzeknie. Czuł się jak uzależniony. I w pewnym sensie tak było. Łaknął jej słów. Łaknął jej fantazji. Łaknął wszystkiego, co było z nią związane. Łaknął jej.
Czytał każdy nowy wpis po kilka razy i wciąż było mu mało. Oczami wyobraźni widział siebie w roli głównej wszystkich jej wpisów. Nawet jeśli nie miały z nim nic wspólnego. Widział ją nagą przywiązaną do jego łóżka. Widział ją krzyczącą z rozkoszy, gdy pieści ją ustami. Widział siebie, jak przyciska wargi do jej szyi, a potem gryzie jej skórę, znakując ją. Wszystko, co pisała, pozostawiało ślad w jego umyśle. Sprawiało, że nie mógł myśleć o niczym innym.
Jej fantazje nie były jedynym, na co czekał każdego dnia. Draco chciał wiedzieć co u niej i jak minął jej dzień. Uwielbiał czytać jej przemyślenia. Opisy otaczającej ją rzeczywistości, i to jak się z nią czuła. I to go najbardziej przerażało. Obchodziły go uczucia Granger. Za każdym razem, gdy czytał jak jej źle, chciał zrobić wszystko, by poprawić jej humor. Gdy wydawała się szczęśliwa, uśmiechał się do monitora. Śmiał się, gdy żartowała i czytał z zainteresowaniem, gdy pisała o poważnych tematach.
Jednak dobrze wiedział, że to nie on był osobą, która była w stanie uczynić ją szczęśliwą. Wszystko wskazywało na to, że tylko facet, w którym była zakochana, mógł cokolwiek zmienić. A nic nie wskazywało na to, by tak miało się stać. Granger bez przerwy ubolewała nad tym, że nie może go mieć. Draco miał wtedy ochotę przekląć go jakąś paskudną klątwą lub chociaż strzelić mu w pysk, mimo iż nawet nie wiedział kto to. Nie rozumiał też, dlaczego ona zwyczajnie nie przyzna się mu do swoich uczuć. Co mogło się stać? Wyśmiałby ją? A jeśli nawet, co by to zmieniło? Cierpiała, tak czy inaczej.
A może był zajęty, a ona nie chciała rozbijać jego związku? To byłoby całkiem logiczne. Granger, jak każdy Gryfon była honorowa. Na pewno nie chciała nikogo krzywdzić, nawet jeśli sama miała pozostać nieszczęśliwa.
Jej osoba coraz bardziej go fascynowała, ale i zawstydzała. Gdy tylko natknął się na nią na korytarzu lub w kafeterii miał ochotę rozpłynąć się w powietrzu. Nigdy nie pomyślałby, że będzie się krępował przed jakąkolwiek kobietą. To raczej on był tym, który je onieśmielał.
Blaise od jakiegoś czasu stał się nieznośny. Gdy tylko Granger pojawiała się na horyzoncie, uśmiechał się złośliwie i rzucał mu sugestywne uwagi. Bez wątpienia wyczuwał, że coś było na rzeczy. Draco starał się zachowywać naturalnie w jej towarzystwie, jednak prawie nigdy mu się to nie udawało. Był nerwowy i wszystko leciało mu z rąk. Gdy po raz kolejny upuścił plik dokumentów na jej widok, Blaise musiał wyjść, by nie roześmiać się na głos.
Draco postawił sobie za cel odgadnięcie, do kogo wzdychała Granger. Gdy już odrzucił Weasleya, zaczął zwracać uwagę na każdego faceta, który pojawiał się w jej pobliżu. Każdy mógł być potencjalnym bohaterem jej dziennika.
Raz, gdy rozmawiała z Justinem Finch-Fletchlyem, uśmiechała się zbyt szeroko i Draco postanowił mu się przyjrzeć. Ona i Justin znali się od dzieciaka. To pasowało. On również był mugolakiem. Pracował w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami i zajmował się między innymi prawami skrzatów domowych, które tak bardzo interesowały Granger. Na pierwszy rzut oka mieli ze sobą wiele wspólnego, jednak po dłuższej obserwacji, Draco stwierdził, że więcej ich dzieliło, niż łączyło. Finch-Fletchley był niezbyt przystojny, nijaki i czasem się jąkał. Granger natomiast była atrakcyjna aż do przesady i niezwykle oczytana. Zdecydowanie nie był on kimś, przez kogo Granger miękły nogi. Było ją stać na coś lepszego.
CZYTASZ
Moc Słów | Dramione
FanfictionGdy Draco Malfoy postanowił włamać się do komputera Hermiony Granger, nie wiedział jeszcze, że niedługo przekona się, jak wielką moc mają słowa. Nie tylko te mówione, ale również te pisane.