Szli w ciszy, oddaleni od siebie o kilka kroków. Stukot jej obcasów wydawał się tak głośny, że brzmiał, jakby pochodził z jego głowy. Stresował się, jakby szedł na szafot. Jak miał to rozegrać? Wyznać jej prawdę? Przez jego zawód, kłamstwo weszło mu w krew. Nie był pewien, czy prawda przeszłaby mu nawet przez usta.
Nie miał pojęcia, jaką sprawę do niego miała, ale teraz, gdy wiedział, że to o nim pisała te wszystkie szalenie erotyczne rzeczy, bał się, że gdy znajdą się sam na sam w jej gabinecie, jego samokontrola nie wytrzyma. Ciekawiło go, jak by zareagowała, gdyby nagle ją pocałował. Odtrąciłaby go? A może chciałaby więcej? On chciał więcej. Nie, nie więcej... Chciał wszystko.
Wodził leniwym wzrokiem za jej zgrabną figurą. Nie mógł uwierzyć, że ta kobieta go pożądała. I to w tak bezgraniczny i nienasycony sposób. Jej świat niemalże kręcił się wokół niego. Teraz gdy on podzielał jej obsesję, mogli spotkać się gdzieś w pół drogi. Mogli wreszcie opuścić maski i rzucić się na siebie, tak jak od dawna pragnęli. Tylko, czy wystarczy im odwagi, by sięgnąć po swoje?
Gdy stanęli przed drzwiami do jej biura, otworzyła je lekko i wsunęła się do środka, a on tuż za nią, pozostawiając drzwi otwarte na oścież. Nie usiadła za biurkiem, jak to miała w zwyczaju. Jedynie oparła się lekko o jego przód, krzyżując ramiona pod biustem, sprawiając, że był teraz dużo bardziej uwydatniony. Draco miał ochotę przekląć siarczyście.
- Załatwmy to szybko, Malfoy. Nie mam czasu na użeranie się z tobą. Muszę dziś być wcześniej w domu. Mam... coś do zrobienia.
Jasna cholera, naprawdę muszę sobie ulżyć, gdy wrócę do domu.
Jego męskość nieznacznie zadrgała. Poprawił kołnierzyk koszuli. Powietrze było ciężkie i pachniało konwaliami.
- Zamknij drzwi. Nie chcę, by ktokolwiek nas usłyszał.
Kurwa. Kurwa. Kurwa. Poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy.
Posłusznie zamknął drzwi i stanął na środku pokoju w bezpiecznej odległości.
- Do rzeczy. - Chciał, by jego głos zabrzmiał ostro i zimno, jednak jedyne, co wyszło z jego gardła to ochrypłe stęknięcie. Granger spojrzała się na niego podejrzliwie, nim zaczęła mówić.
- Forest, on... Jest gotowy oddać Cyrilli cały majątek, jeśli ta zrzeknie się praw rodzicielskich do Melissy i Elliotta.
Granger wbiła w niego niecierpliwy wzrok, czekając na odpowiedź. Ale on nie był w stanie. W tym momencie ostatnim co go obchodziło, była sprawa tych dwojga. Czuł się, jakby wypił kilka hektolitrów amortencji. Czy zdawała sobie sprawę, jak piękna była? Wystarczyło, by powiedziała jedno słowo, a on padłby do jej stóp.
Jej dziennik. Wszystko przez ten cholerny dziennik. Jej słowa zrobiły mu papkę z mózgu. Moc słów była nieokiełznana. Pragnął jej tak, że każda komórka w jego ciele pulsowała bólem. Salazarze... Jak długo jeszcze będzie musiał się powstrzymywać?
Jego płytki oddech zwrócił jej uwagę.
- Wszystko w porządku, Malfoy?
- Pieprzyć Spencerów.
Przez chwilę wpatrywała się w niego z zaciekawieniem. Lubił sposób, w jaki marszczyła brwi, gdy zaduma pochłaniała jej umysł.
- Zrezygnowałeś z reprezentowania Cyrilli? - zapytała miękko.
Draco prychnął. W jego uszach zabrzmiało to, jak najgłupsze pytanie na świecie. Stał przed nią z wielką erekcją w spodniach, a ona nadal ciągnęła ten sam niedorzeczny temat. Miał gdzieś Cyrillę, Foresta i ich dzieci. To nie o nich chciał teraz rozmawiać. Właściwie to nie chciał rozmawiać w ogóle. Co najwyżej szeptać świństwa do jej ucha.
CZYTASZ
Moc Słów | Dramione
FanfictionGdy Draco Malfoy postanowił włamać się do komputera Hermiony Granger, nie wiedział jeszcze, że niedługo przekona się, jak wielką moc mają słowa. Nie tylko te mówione, ale również te pisane.