dziewięć

15.9K 1.1K 1K
                                    

oj ziomy...

co złego, to nie ja

...

Nie jest ci zimno? – zapytałam brata, gdy płynęliśmy promem na wyspę Cousins. Wiało dosyć mocno od wody, ale Mason wydawał się być zachwycony.

Stał na palcach, wyglądając za burtę na rozświetlone świątecznymi lampkami drzewa przy lądzie.

Jest extra! – odparł, wywołując na mojej twarzy uśmiech.

Zerknęłam na Ezrę, który pisał coś aktualnie na telefonie, przygryzając dolną wargę. Nie przestawał mnie dziś zaskakiwać.

– Zostało dwadzieścia minut do północy – powiedziałam do niego, więc odłożył telefon i uśmiechnął się w ten pociągający sposób.

– Właśnie cumujemy – odparł. – Na wyspie co roku urządzana jest impreza Sylwestrowa. Będzie pokaz laserów, więc na stówę spodoba się Masonowi.

Pokiwałam tylko głową, znów czując to potworne ciepło na sercu. Jakby właśnie je połechtał i nigdy w życiu się tak nie czułam. Przez cały mój pięcioletni związek nie miałam wrażenia, że ktoś może chcieć w taki sposób zrobić dla mnie coś miłego.

Nawet nie chciałam się nad tym zbyt długo rozwodzić.

Zeszliśmy z promu i jak na zawołanie zaczął padać śnieg. Było trochę zimno, ale ekscytacja rozgrzewała i mnie i Masona.

Dotarliśmy na polanę, która była przystrojona w bajeczny sposób. Przystrojone lampy, wyznaczone światełkami drogi, mnóstwo ozdób. Dookoła wyspy rozciągała się woda, co było niesamowitym widokiem.

Na wprost znajdowała się duża, wybudowana scena, na której występowali jacyś miejscowi artyści, śpiewając covery znanych piosenek. Po bokach rozstawione były stoiska z jedzeniem i napojami, a ludzie siedzieli przy stołach z rodziną i przyjaciółmi, świętując.

– Napijesz się grzanego wina? – zapytał Ezra, spoglądając na mnie, gdy zatrzymaliśmy się niedaleko jednego ze stoisk. Ze sceny rozbrzmiewała rockowa wersja piosenki Another Love, a jej brzmienie wprawiało moje serce w drganie.

– Nie piję alkoholu.

– No tak – mruknął, jakby sobie to przypomniał. – Nie będę namawiał, ale mają tutaj cholernie dobre grzane wino. I czekoladę – dodał, spoglądając na oczarowanego tym miejscem Masona.

Chcesz gorącej czekolady? – zapytałam go, na co pokiwał od razu głową. – To już druga dzisiaj!

Wzruszył ramionami, na co się tylko uśmiechnęłam.

Nie mów mamie – wymigałam i spojrzałam na uśmiechniętego Ezrę.

– To chyba znaczy, że chce czekolady – podsumował mężczyzna.

– Tak. A ja się skuszę na to wino, ale pilnuj, abym nie piła niczego więcej.

– Okeej.

– Naprawdę, Ezra – powtórzyłam, na co w końcu zmarszczył brwi.

– Dlaczego to tak ważne? – zapytał, na co wzruszyłam ramionami. Przyjrzał mi się dziwnie. – Okej, zaraz wracam.

Oddalił się, a mojej uwadze nie uszło to, że znów posyłano mu niezbyt przyjazne spojrzenia. Ludzie oglądali się za nim i zerkali teraz już też na mnie, co wprawiało mnie w lekki dyskomfort.

Lori, mogę iść na plac zabaw? – zapytał, wskazując na oświetlone dmuchane trampoliny. Bawiło się tam dużo dzieci.

To mi się tutaj podobało. Przychodzono całymi rodzinami, nie bojąc się mrozu, bo można było znaleźć tu coś dla każdego. Odrobinę jak taki festyn, witający Nowy Rok.

elastic heart [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz