dziesięć

15.8K 1.1K 597
                                    

rozdział, cóż... wprowadza wiele ważnych informacji, podpowiedzi

co złego to nie ja

wiecie co robić, jeśli chcecie rozdział jutro

....

Wszystko jest w porządku – wymigałam, uśmiechając się do brata.

Siedział po turecku na łóżku w pomieszczeniu gospodarczym, które było jednocześnie pokojem gościnnym. Nie było wielkie i większość zajmował sprzęt domowy, ale na jedną noc idealne.

Mason zmarszczył brwi.

Z Ezrą też wszystko w porządku? – zapytał, na co zacisnęłam mocniej usta.

Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę powrotną promem. Ezra zaraz po tym jak wysiedliśmy zapytał tylko, czy trafimy do domu sami. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem, ale pokiwałam głową.

I rozeszliśmy się w dwie różne strony.

Tak, jasne – odparłam, znów wymuszając ten uśmiech. – Nie myśl o tym. Dobranoc.

Dobranoc, Lori.

Podeszłam do lampki, gasząc ją i westchnęłam ciężko. Wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi i oparłam się o nie, zamykając oczy. Stałam tak przez moment w ogarniającej mnie ciemności i ciszy, którą przerywało jedynie tykanie zegara.

Była pierwsza dwadzieścia osiem. Spojrzałam na ekran telefonu, ale nie miałam żadnej wiadomości od Ezry. Skłamałabym, mówiąc, że się o niego nie martwię.

Odepchnęłam się od drzwi, idąc wziąć prysznic, żeby zmyć z siebie wszystkie emocje Sylwestrowej nocy.

Gdy wyszłam z łazienki dochodziła już druga w nocy. Uznałam, że pokonam swoją dumę i zadzwonię do niego, ale oczywiście nie odebrał. Nie było mowy, abym zasnęła po tym wszystkim, więc po prostu usiadłam na kanapie, zanurzając się w ciemności.

Na moment musiałam jednak przysnąć, bo drgnęłam zaskoczona, gdy drzwi wejściowe zamknęły się odrobinę za głośno. Natychmiast odwróciłam głowę do tyłu, spoglądając na Ezrę, który po ciemku zdejmował buty i kurtkę.

Wszedł do kuchni, chyba nie zdając sobie sprawy z tego, że tutaj jestem. Dopiero, gdy był bliżej, przystanął, spoglądając na mnie.

Moje oczy były przyzwyczajone do ciemności, ale jego nie, bo zmrużył je, przyglądając mi się uważniej.

– Czekałam na ciebie – powiedziałam tylko, wstając natychmiast i podchodząc do niego.

Rany boskie, wyglądał okropnie. Zaschnięta krew pokrywała ranę na złączeniu nosa i policzka. Siniec widoczny był na kości policzkowej, a kołnierz bluzki pochlapany krwią.

– Niepotrzebnie – odpowiedział tylko oschle, mijając mnie i podchodząc do zlewu.

Odkręcił wodę, nabierając jej w dłonie i obmywając swoją twarz. Uparcie poszłam za nim, opierając się o blat biodrem.

– Co to, do cholery, było? – zapytałam cicho, patrząc na jego twarz, ale on uparcie nie patrzył na mnie.

Zakręcił kran i sięgnął po papierowy ręcznik, przecierając nim twarz i zostawiając tam resztki krwi.

– Kim był ten mężczyzna? – Kolejne pytanie, które obeszło się bez odpowiedzi.

Ezra tak po prostu odwrócił się, zaczynając odchodzić, a ja poczułam irytację rosnącą wewnątrz mnie.

elastic heart [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz