trzydzieści

15.7K 1.1K 1K
                                    

co złego to nie ja, serio

wiecie co robić

...

Roześmiałam się głośno, kręcąc głową na brata, który opowiadał mi o swoim dzisiejszym dniu w szkole. Dostał jedynkę, bo po drodze upadł mu plecak do kałuży i pomoczył wszystko w jego wnętrzu. Łącznie z pracą domową. Nauczycielka powiedziała, że musi wstawić mu jedynkę, bo byłoby to nie fair w stosunku do tych, którzy przynieśli zadanie, ale dodała, że spokojnie może te ocenę poprawić.

Więc on też się ze mną śmieje.

Kiedy wrócisz? – spytał, ale obraz trochę się ściął przez moje słabe wifi w motelu.

Mam samolot jutro o szesnastej. Obiecuję, że od razu wpadnę do domu. Szykuj kolację – zamigałam do niego, na co się uśmiechnął.

Mam wrażenie, że nie ma cię od lat.

Od dwóch tygodni – poprawiłam go. – Nie przesadzaj.

Nie rozumiem dlaczego nie zabrałaś mnie ze sobą?

Bo masz szkołę? – odparłam pytaniem, patrząc na niego jak na głupka. – Ale obiecuję, że kiedyś przylecimy tutaj na weekend. Zabiorę cię gdzie tylko będziesz chciał.

Oczywiście, że chcę do Statuy Wolności!

No jasne! – opuściłam ręce, wzdychając ciężko i spojrzałam na zegarek. – Muszę kończyć. Widzę się po raz ostatni z koleżanką.

Oczywiście Mason nie wie po co tutaj jestem. To by go niepotrzebnie stresowało i wystraszyło. Więc łatwiej było powiedzieć mu, że przyjechałam do koleżanki.

Moja mama jednak wie i popłakała się przez telefon, gdy usłyszała, że w końcu, po tylu latach, zebrałam w sobie odwagę, żeby zawalczyć o samą siebie.

Bo nikt nie stoczy tej walki za mnie.

Trzymaj się, brat.

Trzymaj się, siostra – odpowiedział, po czym mi pomachał. Odmachałam mu i zakończyłam videorozmowę, zamykając klapę laptopa.

Spojrzałam na odrywającą się od ściany tapetę w zielone liście. Miałam dość tego pokoju, jednak w nim przeszłam przez wszystkie kolejne etapy: smutek, płacz, złość i finalne pogodzenie się ze stanem rzeczy.

Pomogła mi w tym Jesy, to na pewno. Byłam z nią na pięciu spotkaniach w ciągu tych dwóch tygodni i prawie zamieszkałam na jej kozetce. Stwierdziła, że jestem bardzo silnym charakterem, na co odparłam „dziękuję". Bo niby co innego się mówi w takich sytuacjach?

W każdym razie. Oznajmiła mi, że mam do niej przychodzić, gdy tylko będę w Nowym Jorku. Oprócz tego ustaliła jedno spotkanie online w tygodniu, żeby porozmawiać o minionych dniach. Uznałam to za fair układ, skoro i tak zostałam zmuszona do terapii.

Wstałam z łóżka, jeszcze raz spoglądając na zegarek. Była chwila przed dwudziestą, więc powinnam się pospieszyć. Zwłaszcza że Nowy Jork wiecznie stoi w korku, nieważne o jakiej godzinie.

Założyłam więc szybko cienki, beżowy płaszcz, bo na dworze robiło się już coraz cieplej, adidasy i wyszłam z motelu.

Podróż do Times Square od mojego chwilowego miejsca zamieszkania trwała jakieś dwadzieścia osiem minut, a powinna piętnaście. Ale korki...

W każdym razie widok najgorętszej ulicy w Nowym Jorku nocą wynagrodził mi wszystko.

Niebo wydawało się być czarne przez ilość neonów oświetlające ulice i tworzących tak widoczny kontrast. Żółte taksówki mknęły ulicą, wielkie billboardy reklamowały przeróżne produkty, a posterunek NYPD zupełnie wtopił się w tło.

elastic heart [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz