Po godzinie dwudziestej pierwszej Mii i Jamesa już nie było. Ja także miałam zbierać się do domu, mimo że cholernie tego nie chciałam. Nie chciałam wracać do domu w którym pewnie już nie było taty, a mama pewnie się upijała. To nigdy dobrze się nie kończyło.
- Stace - Lucas stanął przede mną i wbił we mnie wzrok.
- Hm? - mruknęłam odwzajemniając spojrzenie. Jego czekoladowe tęczówki intensywnie mi się przypatrywały.
- Wiesz że zawsze możesz ze mną pogadać, nie musisz się wstydzić - wiedziałam że nie odpuści. Nigdy nie odpuszczał. Dlatego postanowiłam mu powiedzieć.- To głupie - odpowiedziałam ze sztucznym śmiechem w głosie i opuściłam wzrok.
- Nie wydaje mi się... - chłopak pogładził ręką mój policzek, cały czas wpatrując się w moją twarz.
- Tata się wyprowadził... - mruknęłam przełykając ślinę. Kiedy powiedziałam to głośno, dotarło do mnie co tak naprawdę się stało... To znaczyło że to koniec z rodzinnymi wyjazdami w góry i nad morze? Koniec wspólnych spacerów w weekendy? Koniec wieczorów filmowych? Nie chciałam tego... Tak cholernie tego nie chciałam.
- Stacy, tak mi przykro...
- Nie musisz... - nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo Lucas przyciągnął mnie do siebie i mocno objął opierając brodę na czubku mojej głowy. Odwzajemniłam uścisk wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Możesz zostać na noc jeśli chcesz i tak - powiedział po chwili i odsunął się żeby na mnie popatrzeć. - Rodziców i tak nie ma w domu, a ty nie wyglądasz jakbyś chciała wracać.
Nie chciałam, dlatego odrazu się zgodziłam.***
Wyszłam z łazienki w bluzie i dresach Lucasa, które mi pożyczył i usiadłam obok niego na łóżku. Znowu to robił. Znowu wbijał we mnie wzrok i dokładnie obserwował mój każdy ruch.
- Co? - zapytałam po chwili.
- Hm? Nie, nic - odpowiedział i przysunął się bliżej mnie. Oparłam głowę na kolanach, a do ręki wzięłam telefon. Włączyłam go, a na skarbie pojawiło się powiadomienie o przelewie dwustu złotych od taty na co cicho się zaśmiałam.
- Hm? - zapytał Lucas bawiący się końcówkami moich włosów.
- Teraz będą mi wszystko wynagradzać kasą - uśmiechnęłam się wymuszonym uśmiechem i pokazałam powiadomienie Lucasowi.
- Nie musisz udawać że jest ci to obojętne - oznajmił Lucas uważnie wpatrując się w moje oczy. Nie potrafiłam przy nich udawać. Przy Lucasie, Jamesie mi Mii. Za długo się znaliśmy i od razu było widać kiedy któreś z nas kłamie, lub ukrywa to jak na prawdę się czuje. Wiedziałam że się martwili, ale wyprowadzka rodzica to wcale nie jest rzecz przez którą miałoby wszystko się zepsuć. Tak myślałam.***
Obudziłam się objęta ręką przez Lucasa, przeglądającego instagrama.
- No dzień dobry - powiedział lekko zachrypniętym głosem, kiedy zauważył że nie śpię. - Wszystkiego najlepszego Stace.
- Co? - szybko złapałam w rękę mój telefon a na ekranie zobaczyłam datę 17 lipca, pod którą zobaczyłam powiadomienie o kolejnych 100 złotych od taty z podpisem „Wszystkiego najlepszego"Totalnie zapomniałam o moich urodzinach. - O boże, dziękuję. Ale jak widać, mój tata cię wyprzedził.
Lucas cicho się zaśmiał i mocniej mnie objął. Leżeliśmy tak jeszcze przez kilkanaście minut i rozmawialiśmy o wszystkim.
- Ale jesteś już stara - powiedział Lucas wkładając na siebie bluzę, kiedy wyszłam z łazienki.
- Taka jak ty - odpowiedziałam na co on się uśmiechnął i znowu usiadł na łóżku.- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO STACE!!!! - rzuciła się na mnie Mia wchodząc do pokoju Lucasa.
- Dziękuję - odpowiedziałam ze śmiechem i przytuliłam przyjaciółkę żeby się z nią przywitać.
- Wszystkiego najlepszego - powtórzył po nie James i też mnie przytulił.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do nich.
- Mamy dla ciebie prezent - powiedziała poważniejszym głosem Mia. Od zawsze lubiła kupować ludziom prezenty i organizować imprezy, dlatego nie wiedziałam czego się spodziewać. To mogło być wszystko i to dosłownie wszystko.
Zeszliśmy na dół gdzie miał czekać na mnie pierwszy prezent. Bo jak powiedziała Mia, są dwa. Weszłam za nimi do kuchni.
Na stole stał tort. IDENTYCZNY jak na moje 6 urodziny. Powiedziałam im w tedy że kupię sobie taki sam na szesnaste urodziny. Zapomniałam o tym dopóki nie zobaczyłam go na stole.
- O boże - zaśmiałam się i popatrzyłam na przyjaciółkę - jakim cudem to zapamiętałaś,
- Zapisałam sobie w starym pamiętniku, a z racji iż sprzątałam ostatnio w moim pokoju to znalazłam go. Zadzwoniłam do chłopaków, opowiedziałam jaki jest plan i tak wyszło - odpowiedziała przyjaciółka szeroko się uśmiechając.
- Jesteście najlepsi - uśmiechnęłam się do nich - To jak? Jesteście głodni?Mia i James poszli do jadalni, gdzie usiedli i o czymś rozmawiali. Ja zostałam z Lucasem, pokroiłam tort, wzięłam też marcepanową lalkę barbie od której odkroiłam dwie nogi i rękę. Wiem to brzmi okropnie, ale musiałam się z nimi podzielić tak samo jak 10 lat temu.
Rozmawialiśmy o wszystkim (z resztą jak zawsze), ale w końcu nastała cisza którą postanowiłam przerwać.
- No - odkaszlnęłam - jeśli chodzi o wczoraj...
- Nie musisz nam mówić jeśli nie chcesz, ale jesteś dla nas wszystkim i się martwimy - od razu przerwał mi James. Byli najlepszymi przyjaciółmi jakich mogłam sobie wymarzyć.
- I tak byście się dowiedzieli - odpowiedziałam odkładając widelec i wpatrując się w tort. - Mój ojciec się wyprowadził, nie mam pojęcia dlaczego. Pewnie dowiem się kiedy wrócę do domu i mama będzie mnie przepraszać i tłumaczyć o co chodzi. Po prostu dla mnie to coś nowego, tym bardziej że jeszcze kilka dni temu planowaliśmy w trójkę wyjazd do Grecji.
Zaśmiałam się cicho, a na sobie czułam wzrok całej trójki.
- Oh Stace - ciszę przerwała Mia. Wiedziałam że nie mieli pojęcia co odpowiedzieć i nie wymagałam od nich żeby cokolwiek mówili, bo prostu chciałam im powiedzieć. Sama jeszcze nie do końca ogarniałam że to wszystko tak po prostu się kończy.
- Nie musicie nic mówić, sama nie wiedziałabym co powiedzieć - to prawda, totalnie nie wiem jak reagować kiedy ktoś opowiada mi o problemach, ale mimo to zawsze każdego wysłuchuję. Mia smutno się uśmiechnęła, a po chwili podeszła do mnie żeby mie przytulić.
- Kochamy cię Stace i zawsze możesz nam wszystko mówić - powiedziała mocno mnie obejmując... - zawsze nam pomagałaś. Przez całe życie, teraz nasza kolej.Dokończyłam kawałek tortu zmieniając temat rozmowy i odniosłam brudny talerz do kuchni. Wróciłam na chwilę do pokoju Lucasa żeby zabrać swoje rzeczy, których nie było dużo. Spakowałam do torby brudne ubrania, a telefon wzięłam do ręki.
- Muszę już iść - oznajmiłam i przeglądnęłam czy wszystko spakowałam - Teraz czeka mnie rozmowa z mamą.
Uśmiechnęłam się i pożegnałam z Mią i Jamesem.
- Gdyby coś się działo to pisz, dzwoń, cokolwiek okej? - powiedział Lucas zatrzymując mnie zanim zdążyłam wyjść z jego domu.
- Okej - odpowiedziałam uśmiechając się. - Dziękuję.
Dodałam po chwili i przytuliłam chłopaka na pożegnanie. On mocno mnie objął i pocałował w czubek głowy.
- Wszystko będzie dobrze...Nie spieszyłam się z powrotem do domu. Szlam bardzo wolnym krokiem i rozglądałam się dookoła obserwując każdy szczegół okolicy. Wiedziałam że jeśli odkładałabym powrót do domu to potem byłoby jeszcze gorzej. Kiedy doszłam w końcu do drzwi, stanęłam przed nimi głośno wypuszczając powietrze.
- Wszystko będzie dobrze - powtórzyłam słowa Lucasa. - Co takiego może się stać...
Weszłam do domu ściągając buty i odkładając tort na małym stoliczku stojącym na korytarzu. Skierowałam się w stronę korytarza i...
- Co jest kurwa.
CZYTASZ
Him and I
Romance- Nie wiem... chciałabym - odpowiedziałam cichym głosem. James nic nie mówił. Po prostu siedział wpatrując się w podłogę. - Stace my sobie bez ciebie nie poradzimy - mruknął po kilku minutach. - Ja sobie nie poradzę.