- James... - szepnęła Mia, a z jej oczu poleciały łzy. Wiedziałam że przyjaciel nie chciał jej zostawiać, kochał ją, ale jednocześnie dobrze wiedział że nie powinien z nią dalej być.
Wyszedł z jej pokoju za mną i wyszliśmy z domu byłej przyjaciółki.
- Zmarnowałem na nią trzy pieprzone lata - powiedział stając przede mną. W jego oczach widziałam łzy, ale starał się je powstrzymywać.
- Wiem James... I wiem że ci będzie trudno, ale będę cały czas przy tobie - odpowiedziałam i znowu go objęłam.
- Ale nie jesteś nią. Nie jesteś pieprzoną Mią - powiedział wtulając się w moją szyję. - Nie chce się tak czuć Stace...Chwilę potem z domu Mii wyszedł też Lucas i skierował się w naszą stronę.
- Ale oni są pojebani - warknął wbijając we mnie wzrok. Chwilę później wyciągną telefon kiedy usłyszał powiadomienie i przyłożył go do słuchawki. Nie słyszałam dokładnie o czym rozmawiał, plus nie trwało to dość długo bo jakieś niecałe dwie minuty, po czym podszedł do mnie i Jamesa.- Strasznie was przepraszam, ale rodzice gdzieś jadą i muszę się opiekować Stellą - powiedział, a James trochę się ode mnie odsuną.
- Spoko - odpowiedział James i smutno się uśmiechnął. - Ja idę do domu.
- Iść z tobą? - zapytałam kiedy przyjaciel się odwrócił.
- Nie, dzięki. Potrzebuję trochę czasu.
- Dobrze, ale gdyby coś się działo to pisz, dzwoń lub... cokolwiek - odpowiedziałam wbijając w niego wzrok.
- Kocham cię Stacy i dzięki za wszystko - powiedział i chwilę później znikną w drzwiach swojego domu.- Lucas? - mruknęłam kiedy szliśmy w stronę naszej ulicy.
- No, co tam?
- Mogłabym pójść na chwile do ciebie? Zajmę się Stellą - oznajmiłam spokojnym głosem.
- No jasne, co to w ogóle za pytanie. Przecież wiesz że ZAWSZE - podkreślił to słowo. - Możesz do mnie przyjść.
Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam.Spędziłam tam dość sporo czasu bo do domu wróciłam około dwudziestej drugiej. Mimo to że wcale nie śpieszyło mi się do tego miejsca, to mieszkałam bardzo blisko i cała droga nawet bardzo wolnym krokiem zajęła około sześć minut.
Ku mojemu z dziwieniu, kiedy weszłam na korytarz zobaczyłam przeuroczy - oczywiście mówię to z ironią bo miałam ochotę udusić ich wszystkich gołymi rękami - widok. Moja matka, Jack i Josh siedzieli sobie na kanapie i razem oglądali film. Wszyscy na mnie popatrzyli, ale żadne z nich się nie odezwało. Szczerze, nawet się ucieszyłam bo nie miałam ochoty się z nikim kłócić. Z zażenowaniem zaśmiałam się cicho pod nosem i poszłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i umyłam twarz po czym wróciłam do pokoju gdzie ubrałam spodnie od piżamy i pierwszą, lepszą bluzę. Do uszu włożyłam słuchawki, w których chwilę później usłyszałam znajomą piosenkę. Leżałam w łóżku, myśląc o wszystkim i o niczym, lecz przerwał mi to dzwięk powiadomienia.Lucas: Hej, jak tam?
Stacy: Jest w porządku, nikt się do mnie nie odzywa więc mam spokój.
Lucas: Stace.
Stacy: Lucas.
Lucas: Stace. „Wszystko w porządku"?
Stacy: Tylko trochę już mnie męczy to że nie mam w tym domu nikogo z kim mogłabym normalnie porozmawiać i nawet własna matka traktuje mnie jak współlokatorkę, a nie córkę.
Lucas: Obiecuję ci że będzie lepiej. Będę z tobą cały czas.
Stacy: Dziękuję, kocham cię.
Lucas: Też cię kocham Stace, dobranoc.
Odłożyłam telefon na półkę i wyłączyłam ledy. Dość długo nie mogłam zasnąć, a moje myśli wędrowały od taty, do Mii, od Mii do Jamesa i tak w kółko. Całe szczęście po około godzinie, przewracanie się z boku na bok zasnęłam.
CZYTASZ
Him and I
Romance- Nie wiem... chciałabym - odpowiedziałam cichym głosem. James nic nie mówił. Po prostu siedział wpatrując się w podłogę. - Stace my sobie bez ciebie nie poradzimy - mruknął po kilku minutach. - Ja sobie nie poradzę.