- Słucham? To ty kazałeś mi wyjść z twojego domu, a po piętnastu minutach przychodzisz, żeby ze mną pogadać - odpowiedziałam, nie puszczając ręki Caleba. - Idź z stąd Lucas. Na prawdę nie mam teraz nastroju na twoje humorki.
James wystawił mu środkowy palec i zamknął drzwi. - Faktycznie się zmienił - stwierdził kierując się w stronę kuchni. - Kawy?
- Tak, błagam - odpowiedziałam i wróciłam do salonu, znów siadając na kanapie. Caleb poszedł za mną.
- Jak się czujesz? - zapytał siadając obok mnie.
- Dobrze - odparłam po chwili zastanowienia. Sama nie miałam pojęcia jak się czuję.
- Stacy.
- Sama nie wiem - stwierdziłam po chwili kładąc głowę na oparciu kanapy.
- Odpuść go sobie. Widzisz co on z tobą robi?
- Wiem Caleb - odpowiedziałam kilkanaście sekund później. Miał racje, nie było sensu dalej tego ciągnąć. Nie wiem co sobie myślałam idąc do niego, żeby pogadać. Niby chciałam tylko wyjaśnić całą sprawę, a z drugiej strony nie było czego wyjaśniać. Zdradził mnie i nie ma na to wymówki. Albo po prostu chciałam go zobaczyć.
- Nie chcę żebyś była przez niego w takim stanie - powiedział wbijając we mnie wzrok.
- To nie jego wina, może po prostu nie powinnam była do niego iść. Nie wiem co miała na celu ta rozmowa.
-Nawet nie próbuj go teraz tłumaczyć Stace. To wszystko jego wina. Gdyby cię nie zdradził, nie byłoby żadnej rozmowy.
- Caleb ma racje - wtrącił się James, ledwo niosąc trzy kubki w rękach.
- Uważaj bo wylejesz mi kawę - szybko zmieniłam temat i przewróciłam oczami.
- Stacy wiemy, że go kochasz, ale to nie znaczy, że masz go tłumaczyć. Caleb ma racje - powtórzył mój najlepszy przyjaciel. - Zdradził cię i to wszystko jest jego wina.
Nic nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową.
W dłonie złapałam ciepły kubek z kawą.***
Godzina druga w nocy, a my dalej siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy kolejny odcinek serialu. Oczy same mi się zamykały.
- Stace - usłyszałam cichy głos Jamesa. - Idź do mnie do pokoju się położyć.
- Nie śpię - wymamrotałam.
- Jasne, tylko oglądasz z zamkniętymi oczami - przewrócił oczami, a ja podniosłam się do siadu.
- Gdzie Caleb? - zapytałam rozglądając się po salonie.
- W łazience - odpowiedział James - podoba ci się?
- Co? - znieruchomiałam.
- No, czy podoba ci się Caleb. Bo nie wiem czy wiesz, ale ty mu bardzo - powtórzył.
- Nie wiem - oparłam głowę na ramieniu najlepszego przyjaciela.
- Wiem, że dalej kochasz Lucasa i to rozumiem. Ja też kocham Mię. Tak na prawdę, nigdy mi nie przeszło.
- Do dupy - podsumowałam, a James cicho się zaśmiał. - Jak nie znajdziemy nikogo do trzydziestki to masz mi się oświadczyć. Zamieszkamy w Europie, albo Australii i będziemy mieć dwa pieski.
- Zgoda - odpowiedział i objął mnie ręką.
- James? - wyszeptałam prawie zasypiając.
- Hm?
CZYTASZ
Him and I
Romance- Nie wiem... chciałabym - odpowiedziałam cichym głosem. James nic nie mówił. Po prostu siedział wpatrując się w podłogę. - Stace my sobie bez ciebie nie poradzimy - mruknął po kilku minutach. - Ja sobie nie poradzę.