Rozdział 16

189 8 20
                                    

Podeszłam jeszcze bliżej i go przytuliłam. Caleb od razu odwzajemnił uścisk. Było mi przykro. I byłam zła. Byłam zła na siebie, że nie potrafiłam zapomnieć o Lucasie, że nie potrafiłam po prostu go odpuścić.

- Przepraszam - wyszeptałam mocno go obejmując.

- Musisz z nim porozmawiać. Poproszę mamę, żebyśmy tam pojechali, w sumie i tak dawno nie widziałem się z tatą - powiedział po czym wypuścił mnie z objęcia - Jutro?

Miał rację. Musiałam z nim w końcu porozmawiać. Musiałam wiedzieć co dalej.
Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową na znak że się zgadzam.

- Okej, idź się spakować. Dam znać o której wyjedziemy - powiedział i znowu się uśmiechnął.

- Okej - powiedziałam i znowu go przytuliłam.

- Jakoś damy radę Stace - wyszeptał moje włosy. I mimo, że powiedział moje imię, wydawało się jakby bardziej próbował wmówić to sobie. Pocałował mnie w czubek głowy i dodał - wyśpij się.

Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam, po czym wyszłam z jego pokoju. Kurwa mać. Na chwilę zatrzymałam się na korytarzu i wzięłam głęboki oddech.

***

Nie mówiłam Jamesowi, że przyjadę. Chciałam zrobić mu niespodziankę, bo on był głównym powodem dla którego przyjechałam.

- Gdyby coś się działo to pisz - powiedział Caleb, kiedy wysiadałam z samochodu. Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
Zamknęłam drzwi, a po chwili samochodu już nie było. Stałam pod kawiarnią. Dzieliło mnie kilka minut od zobaczenia Jamesa. W końcu.
Uwielbiałam tu wracać.
Kilka minut później stałam już pod jego domem. Było trochę przed dziesiątą, więc spodziewałam się że śpi, po całym tygodniu szkoły.
Zapukałam, a drzwi otworzyła mi jego mama.

- Stacy!! Jak miło cię widzieć - uśmiechnęła się i podeszła żeby mnie przytulić. Była dla mnie jak druga mama. - James nie mówił, że przyjedziesz.

- Bo mu nie mówiłam - odpowiedziałam, a kobieta zamknęła za mną drzwi.

- James siedzi w salonie. My niestety musimy iść, ale bardzo miło było cię widzieć!

- I wzajemnie! Bardzo za wami tęskniłam - powiedziałam, na co się uśmiechnęła.

- Stacy?!- usłyszałam za sobą głos przyjaciela. - Jasny chuj! - wydarł się.

- James wyrażaj się - powiedziała jego mama na co przewrócił oczami. Podbiegłam do niego, a on mocno objął mnie w talii lekko mnie podnosząc. Odwzajemniłam uścisk mocno wtulając się w jego szyję.

- Dlaczego nie mówiłaś, że przyjeżdżasz?! - zapytał udając wściekły głos.

- Sama dowiedziałam się wczoraj, a poza tym chciałam zrobić wam niespodziankę - odpowiedziałam, kiedy odstawiał mnie na ziemię.

- Nam?! - zapytał rozkojarzony.

- Tobie - zaczęłam - i Lucasowi - powiedziałam trochę ciszej.

- No chyba cię pojebało - wiedziałam, że tak zareaguje. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i pokazałam mu wiadomość.

- Muszę z nim porozmawiać James - powiedziałam i znowu wsadziłam telefon do kieszeni. - A potem muszę pogadać z tobą, bo nie uwierzysz co się odjebało.

- Stacy wiedz, że nie popieram ponownego związku z Lucasem, ale jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwa, to będę musiał to jakoś zaakceptować - oznajmił z powagą na twarzy.

- Kocham cię - odpowiedziałam i znowu go przytuliłam. O boże, jak ja za nim tęskniłam. - Za niedługo wrócę - powiedziałam i się uśmiechnęłam.

- No mam nadzieję - odpowiedział i też się uśmiechnął.

Wyszłam z domu mojego najlepszego przyjaciela i skierowałam się w tą uliczkę. Tam gdzie jeszcze kilka miesięcy temu mieszkałam.
Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech.
Zadzwoniłam dzwonkiem i lekko się odsunęłam
Chwilę potem usłyszałam przekręcający się klucz i drzwi się otworzyły.

- Stace? - usłyszałam ten głos, który sprawiał, że się rozpływałam. Drzwi otworzył Lucas. Wyglądał na bardzo zmęczonego. Na bladą twarz opadało mu kilka kosmyków włosów, a pod oczami miał mocniej zarysowane sińce. Był ubrany w szare dresy i za dużą koszulkę.

- Cześć - przywitałam się i bliżej podeszłam.

- Cześć - powtórzył i bardziej otworzył drzwi. - Wejdziesz?

Podeszłam bliżej niego, nie urywając kontaktu wzrokowego i mocno go objęłam. Od razu puścił drzwi i odwzajemnił uścisk, wtulając się w moje włosy. Tak samo jak robił to kiedyś.
Chwilę później byliśmy już u niego w kuchni. Usiadłam na blacie, a Lucas oparł się o szafki naprzeciwko. Nie miałam pojęcia od czego zacząć, więc przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy.

- Stacyw - zaczął zachrypniętym głosem którego mogłabym słuchać bez przerwy - nawet nie wiesz jak bardzo żałuję. Gdybym tylko mógł to jakoś odkręcić...

- Ale nie możesz Lucas - przerwałam mu. - Tutaj już nawet nie chodzi o to, że się z nią całowałeś. Bo nie ważne z iloma dziewczynami byś się przelizał i tak będę cię kochać. Każda twoja wiadomość, którą napisałeś przez ostatnie dwa miesiące, łamała mi serce. Na prawdę nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mi na tobie zależy i jak ciężko było mi ciebie ignorować. I bardzo, ale to bardzo chciałabym z tobą być, ale nie potrafię ci znowu zaufać. A właśnie na tym polega związek. Na zaufaniu - kontynuowałam a on tylko patrzył. - Do tego wszystkiego, Caleb wczoraj mnie pocałował, a ja dalej kocham ciebie i sama już nie wiem co mam zrobić.

Już nad sobą nie panowałam. W oczach pojawiły mi się łzy, a ręce zaczęły drżeć. Lucas chyba to zauważył, bo podszedł i mnie za nie złapał.

- Stacy jedyne na czym mi zależy, to twoje szczęście. Jeśli on sprawia, że jesteś szczęśliwa i jeśli chcesz z nim być, to z nim bądź - powiedział tak samo zachrypniętym głosem jak wcześniej, a palcami cały czas gładził moje dłonie.

- Ale ja nie chcę z nim być Lucas, jedyna osoba z którą chce być i jedyna osoba która sprawia, że jestem szczęśliwa to ty, ale nie potrafię - odpowiedziałam, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

- Obiecuję ci, że jeśli dasz mi drugą szansę, to jej nie zmarnuję. Jesteś dla mnie wszystkim Stace - oznajmił. Jego dłonie znalazły się na moich policzkach, a jego kciuki ścierały z nich łzy. - Kocham cię.

I tyle mi wystarczyło. Te dwa słowa wystarczyły. Pocałowałam go. Dłonie zacisnęłam na jego nadgarstkach, które cały czas znajdywały się przy mojej twarzy. Tak strasznie za nim tęskniłam. I tak strasznie siebie nienawidziłam za to, że siedziałam w jego kuchni i go całowałam. Nie powinnam. Nie powinnam mu wybaczać. Nie powinnam tu przychodzić. Ale z drugiej strony... podobno każdy zasługuje na drugą szansę.

- Obiecuję, że nie zmarnuję drugiej szansy - powtórzył i znowu mnie pocałował. Ręce owinęłam wokół jego szyi, a on podszedł bliżej i ułożył dłonie na mojej talii.

Nie miałam pojęcia co będzie dalej, ale w tamtym momencie to się nie liczyło. W tamtym momencie był tylko on i ja.

Him and IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz