Rozdział 12

722 23 26
                                    

- Stacy przestań - powiedział James odkładając na stolik puszkę którą jeszcze przed chwilą trzymałam w dłoni. - Chodź.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon.
- Poczekaj - powiedziałam, zatrzymując się. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni, a na ekranie zobaczyłam numer Caleba.
- Hej - powiedziałam przykładając ekran do ucha.
- Hej so... - nie usłyszałam nic więcej, bo James zabrał mi telefon i włączył na tryb głośno mówiący.
- Siema tu James, przyjaciel Stacy - przywitał się przyjaciel.
- Wszystko okej u niej? - zapytał Caleb.
- Jest świetnie! - prawie krzyknęłam.
- No nie powiedziałbym - zaprotestował James. - Z resztą, zaraz zadzwonię.

Rozłączył się z chłopakiem i zaprowadził mnie do jego pokoju.
- Poczekaj tu chwilę, zaraz wrócę - powiedział podprowadzając mnie pod jego łóżko.
- Boże, nie chcę tu siedzieć - mruknęłam stając przed przyjacielem.
- To co chcesz? - zapytał. Przez chwilę nic nie odpowiadałam tylko opuściłam wzrok, który na kilka sekund wbiłam w buty Jamesa.
- Lucasa - odpowiedziałam spokojnym głosem, ale do oczu napłynęły mi łzy.
- Co?

- Przyprowadź tu Lucasa James, proszę - powiedziałam znowu zatrzymując wzrok na oczach przyjaciela.
- Nie mogę Stace - westchnął chłopak, po czym mnie przytulił.
- James proszę cię - kontynuowałam. - Przyprowadź go tu, tylko na chwilę.
- Nie.
- James, japierdole - łzy zaczęły powoli spływać mi po policzkach, jednocześnie przemaczając koszulkę chłopaka.
- Posłuchaj mnie, chcę dla ciebie jak najlepiej i właśnie dlatego go nie przyprowadzę.
- Ale ja go kocham, proszę cię - wydusiłam z siebie, kiedy przez płacz, ledwo mogłam cokolwiek powiedzieć. - Proszę...
Chłopak jeszcze mocniej mnie objął, gładząc dłonią po moich włosach.

- Poczekaj tu, zaraz wrócę okej? - zapytał przyjaciel, kiedy zaczęłam się już uspokajać.
- No dobra, ale...
- Stacy, po prostu tu zaczekaj.
Usiadłam na łóżku i oparłam się plecami o ścianę. Wpatrywałam się w punkt na drzwiach w jego pokoju i myślałam nad wszystkim co się dzisiaj stało. Po piętnastu minutach, klamka w drzwiach opadła na dół, a przez drzwi wszedł James z Calebem.

- To nie jest Lucas - stwierdziłam patrząc na obu chłopaków.
- Co za miłe przywitanie - sarkastycznie oznajmił Caleb.
- Mówiłem ci, że go nie przyprowadzę - odpowiedział mi James, ignorując to co powiedział Caleb, na co wystawiłam mu środkowy palec.
- Caleb z tobą zostanie, a ja muszę iść ogarniać ludzi okej?
- Nie potrzebuję niańki - stwierdziłam zmęczonym głosem. James nic nie odpowiedział, tylko szepnął coś do Caleba który przytaknął mu głową, po czym na łóżko rzucił mój telefon.
- James! - prawie krzyknęłam, kiedy chłopak zamknął za sobą drzwi. - Pieprzony idiota.
Popatrzyłam na Caleba który właśnie siadał na fotelu i bez zastanowienia zeszłam z łóżka stając na chwilę w bez ruchu żeby utrzymać równowagę.

- Co robisz? - zapytał chłopak uważnie obserwując mój każdy ruch.
- Wstaję - odpowiedziałam i pewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Złapałam za klamkę i gwałtownie ją nacisnęłam. Drzwi się nie otworzyły więc powtórzyłam ten ruch lekko popychając drzwi.
- No chyba sobie żartujecie - warknęłam odwracając się i wbijając wzrok w rozbawionego Caleba. Zignorowałam go i skierowałam się w stronę drzwi prowadzących do łazienki. Nie wiedziałam że wzięli mnie za aż taką debilkę. Łazienka miała wejście i do pokoju Jamesa i na korytarz. - Idę tylko do łazienki - uśmiechnęłam się ironicznie do Caleba, który dalej patrzył na mnie z rozbawieniem i nacisnęłam klamkę.
- Pierdolcie się! - krzyknęłam kiedy tych drzwi również nie udało mi się otworzyć. Z furią w nie kopnęłam po czym znowu opadłam na łóżko.
- Jezu Evans wyluzuj - powiedział Caleb ukrywając narastające rozbawienie.
- Teraz staniesz się moim wrogiem numer jeden Cal - warknęłam odważnie skanując go wzrokiem.
- To nie był mój pomysł - starał się bronić.
- Ale mimo wszystko, bierzesz w nim udział - odpowiedziałam znowu opierając się o ścianę. - Poza tym, nie wolisz spędzać czasu z tatą? - szybko zmieniłam temat. Chłopak spiął się po tym pytaniu.
- W tym momencie, jest trochę zajęty - oznajmił krótko, czym dał mi do zrozumienia że nie chce o tym rozmawiać. - A ty chyba powinnaś teraz bawić się z przyjaciółmi, a nie się upijać.

- Nie znasz całej sytuacji, a tak w ogóle to mogę sobie robić co chcę - odpowiedziałam i sięgnęłam po telefon, który cały czas leżał w tym samym miejscu w jakie rzucił go James. - Znaczy mogłabym, bo James zachowuje się jak nadopiekuńczy tata.
- Może po prostu się o ciebie martwi - stwierdził Caleb, po chwili ciszy. W tamtym momencie nic nie odpowiedziałam, tylko weszłam na instagrama.

I w tedy zobaczyłam to. Pierwszy post na głównej stronie aplikacji. Prywatne konto Lucasa, zdjęcie wstawione pięć minut temu, na którym siedzi razem z Corą. Tyle że nie tak normalnie. Ona siedziała na nim. Tak jak w tedy kiedy zobaczyłam ich ponad godzinę temu.

- Japierdole, nieźle się bawi - warknęłam do siebie pod nosem, wybierając numer chłopaka i ignorując Caleba który właśnie o coś pytał. Lucas odebrał po dwóch sygnałach.
- Stac... - nie dałam mu dokończyć.
- Ty sobie chyba ze mnie żartujesz - zaczęłam głośnym tonem głosu.
- Stacy - przerwał mi Caleb wstając z krzesła.
- Godzinę temu lizałeś się z pieprzoną Corą, pół godziny temu próbowałeś mnie przep... -kontynuowałam z drżącym głosem i ze łzami napływającymi mi do oczu, ale nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo Caleb zabrał mi telefon i się rozłączył. - Caleb oddaj mi telefon.
- Stacy, uspokój się - powiedział opanowanym głosem, odkładając komórkę na stolik obok.
- Muszę z nim pogadać - odpowiedziałam, a łzy same zaczęły spływać mi po twarzy. - Muszę z nim pogadać Caleb. - powtórzyłam, a mój głos jeszcze bardziej się załamał. Chłopak usiadł obok mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Byłam tak zmęczona... Nawet nie wiedziałam dlaczego.
On objął mnie jedną ręką i nic nie mówił.
- Kocham go.

Him and IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz