Rozdział II

722 49 41
                                    

Gdy tylko spojrzałam za siebie pisnęłam i odskoczyłam do tyłu łapiąc się za usta by nikogo nie obudzić.

Uniosłam głowę i zobaczyłam znajomą twarz.

- C-co ty tu robisz?- Spytałam, słysząc jaką złością ocieka mój głos.

- Cóż za ironia, mógłbym spytać cię o dokładnie to samo- Odpowiedział Camilo, anilizując wzrokiem każdy element mojej mimiki, jakby próbował odnaleźć coś podejrzanego.

Wstrzymałam się od komentarza ponieważ sytuacja była wystarczająco niezręczna, powoli więc wycofałam się.

- Miłej nocy - Odparłam krótko, odchodząc.

- Stój! Mów zaraz, co się tu stało?- Spytał łapiąc mnie za kaptur.

- Zostaw mnie, idę spać- Powiedziałam szeptem usiłując wrócić do pokoju. Chłopak jedynie przewrócił oczami i w ułamku sekundy przybrał postać swojej kuzynki, Luisy, umięśnionej i diabelnie silnej.

- Idziemy - odparł łapiąc mnie za ramię i pociągając za sobą. Próby wyrwania się były daremne, nigdy nie byłam szczególnie krzepka. Camilo póścił mnie dopiero, gdy znaleźlismy się w jego pokoju.

- Czego chcesz?- Spytałam strzepując kurz ze spódnicy, poirytowana jego bezkonsekwentną postawą, zachowywał się jak rozwydrzony dzieciak czyli dokładnie tak, jak zawsze.

- Wyjaśnień, co jasne. Przyznaj się, co zrobiłaś Isabeli?- Spytał podchodząc do mnie.

- Ja tylko jej przekazywałam dobre wibracje, taka sztuczka i... Moment... Ty... Podglądałeś nas! Czy ty nie masz w sobie żadnego wstydu?- Spytałam oburzona a on spojrzał na mnie jakby brakowało mi 5 klepki.

- Zauważ, że to nie ja spaceruję nocą po cudzych pokojach majstrując im w głowie- Przyznał a ja lekko się zaczerwieniłam, wiedziałam, że miał rację. Cała ta sytuacja była niedorzeczna.
- W moim pokoju też już kiedyś byłaś?- Spytał zmieniając ton a ja zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.

- Zwariowałeś? Dlaczego miałoby mnie to obchodzić?!- Wyparłam natychmiast - Ta rozmowa donikąd nie prowadzi- Mruknęłam i ponownie skierowałam się do wyjścia.

- Zaczekaj!- Powiedział i złapał moją ręke którą natychmiast odrzuciłam conajmniej, jakby miał mnie oparzyć. Na całe szczęście miałam w tym momencie na sobie rękawiczki

- Nie dotykaj mnie!- Krzyknęłam a gdy zdałam sobie z tego sprawę, przyłożyłam dłonie do ust licząc, że dzięki temu nikt mnie nie usłyszy.

Camilo spojrzał na mnie speszony. Przypominał miną mnie, gdy byłam świadkiem śmierci postaci filmowej. Widziałam zmieszanie na jego twarzy, widziałam je właściwie zawsze, odkąd tylko przestałam się do niego odzywać.

- Cokolwiek zrobię, zawsze będzie nie tak...- Odparł i wyraz jego twarzy zmienił się na zawiedziony i zdenerwowany jednocześnie.

- Chcesz o tym rozmawiać w środku nocy? - Spytałam a on zawachał się i pokręcił głową. - Dajmy już sobie spokój. Przestań wreszcie wszystkiego dociekać i zrób coś dla mnie, skoro tak bardzo chcesz - Zostaw mnie proszę... W świętym spokoju.-

Mówiąc to czułam się źle sama ze sobą. Poczułam uderzenie w klatce piersiowej zaraz przed tym, jak na jego twarzy zagościł szok, powoli zmieniający się w obojętność.

Tak po prostu musi być.

***

Przebudzając się czułam, że wspomnienia zeszłej nocy wciąż krążą po mojej głowie, biłam się w myślach za swoją reakcję ale wiedziałam, że nie było lepszej opcji. Obrazy następujące po sobie dręczyły mnie nie dość, że na jawie, to także i w snach.

jak przestać myśleć...

Długo zastanawiałam się, czy powinnam w ogóle schodzić na śniadanie, wiedziałam, że widok Isabeli, Mirabel czy Camilo może złamać tą część mnie, która pozwalała mi nie okazywać wielu emocji które kłebiły się we mnie, zdecydowałam się jednak pójść z bardzo prostego powodu:

Kocham jeść.

Moja waga mogła na to nie wskazywać ale kochałam ta czynność, moja podświadomość pozwalała mi wtedy skupić się tylko na tym i w jakiś sposób oddalić od siebie wszystkie inne uczucia.

Schodząc po schodach czułam, jakby każdy mój krok roznosił się po całym domu alarmując wszystkich o moim przybyciu. Gdy byłam już na dole przeszłam przez drzwi na zewnątrz i rozejrzałam się, nigdzie jednak nie zauważyłam Camilo, większość siedziała już przy stole a ja z tacą w dłoniach stałam jak kołek zastanawiając się, gdzie powinnam usiąść. Ku mojemu zaskoczeniu zauważyłam machającą w moją stronę Isabelę, dziewczyna rzuciła wzrokiem na stołek obok pokazując, żebym się przysiadła, co też zrobiłam.

Zadziałało...

- Smacznego, moi kochani- Odaprła pogodnie Abuela zasiadając do posiłku.

- Przepraszam, za wczoraj- Szepnęła Isabela- Nie powinnam była cię do niczego zmuszać... -

- To nic takiego- Powiedziałam z lekkim uśmiechem- Swoją drogą, widziałaś może Camilo?- Spytałam błądząc wzrokiem po okolicy.

- Ostatni raz wczoraj, no i słyszałam jakies głosy w jego pokoju, jakby przez sen. Chyba się z kimś kłócił- Przyznała.

Moja twarz znów poczerwieniała. Całe szczęście, że Isabela nie słyszała że ta kłótnia to również moja sprawka..

Po skończonym posiłku większość z nas się rozeszła.

~ A jego oczywiście jak nie było, tak nie ma..~ Pomyślałam ale z drugiej strony ucieszył mnie ten fakt. Zobaczenie go teraz mogłoby nie mieć najlepszych konsekwencji.

Kiedy weszłam na piętro i mijsłam drzwi Camilo, zatrzymałam się przy nich, przez moment nawet rozważałam wejście ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu, ruszając dalej.
Kiedy wychodziłam zza zakrętu wpadłam na... Abuelę. Kobieta zachwiała się jednak obu nam udało się utrzymać równowagę.

- Felicia, uważaj proszę, nie chcesz chyba mnie zrzucić na dół- Odparła przez śmiech a ja lekko speszona wymusiłam uśmiech.- Kochanie, mam do ciebie prośbę. Wiesz, Antonio bardzo denerwuje się jutrzejszą ceremonią, gdybyś mogła...

- Nie potrafię tego sprawdzić!- Przerwałam a Abuela spojrzała na mnie niezrozumiale.

- O czym mówisz, dziecko?- Spytała a ja nerwowo zmarszczyłam brwi.

- Nic, ja... To tylko... Cz-czytałam taką książkę i wiesz, wizje, nagłe n-napływy wspomnień...- Łgałam starając się ją jakoś przekonać.

Nie zdawała się mi uwierzyć ale nie drążyła dłużej tematu.

- Jak mówiłam, martwię się o Antonia, gdybyś była tak miła i przekazała mu trochę tej twojej energii, bylibyśmy ci bardzo wdzięczni - Odparła a ja potakiwałam głową.

- Oczywiście, zrobię co się da!- Odparłam pogodnie a kobieta obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.

- Dziękuję Ci - Dodała kładąc dłoń na moim ramieniu i po chwili odchodząc.

Czułam niemal rześki spokój i kiedy już miałam szukać Antonia, dotarł do mnie ten fakt - chłopak mieszka w pokoju z Mirabel...


------------------------

Wybaczcie nie uwzględnienie Camilo w innej postaci na początku jak niektórzy prosili ale na tyle mnie wzięła wena, że musiałam dać zwyczajnie Camilo -

Aczkolwiek od samego początku mam pewien pomysł na scenę z Camilo pod inną postacią więc gwarantuje, że coś takiego się pojawi //

AVOID | EncantoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz