Rozdział 1

591 37 13
                                    

Keily

Dźwięk budzika natychmiast zerwał mnie na nogi i mimo nieprzespanej nocy o dziwo nie czułam zmęczenia. Byłam tak podekscytowana dzisiejszym dniem, że nadmiar energii rozpierał moje ciało. Niemal, że jednym skokiem zerwałam się z łóżka, jak oparzona pędząc w stronę łazienki. Po drodze minęłam mojego ojca, który nerwowo krzątał się w kuchni, szykując nam tosty.

- Już wstałaś? - rzucił ciepło w moją stronę, niezdarnie kładąc na talerz lekko przypalone pieczywo.

- Tak. - odpowiedziałam, niknąc za drzwiami do łazienki.

Pospiesznie odkręciłam kurek z ciepłą wodą, czekając, aż pomieszczenie wypełni się parą. W międzyczasie wzięłam się za mycie zębów, radośnie nucąc słowa mojej ulubionej piosenki. Uśmiech ani na chwilę nie znikał z mojej twarzy.
Po porannej toalecie dołączyłam do mojego ojca, który czekał już na mnie przy kuchennym stole.

- Jak się czujesz? - skierował w moją stronę kolejne pytanie.

- Jestem strasznie podekscytowana. - odpowiedziałam, nalewając nam kawy.

- Spałaś tak w ogóle?

- Może z trzy godziny. Zresztą sama nie wiem. - zmarszczyłam brwi w geście zastanowienia.

- Wcale ci się nie dziwie. Pamiętam jak ja przeżywałem ślub z twoją mamą.

- Ty? - zapytałam zdziwiona.

- Tak. Co w tym dziwnego? My mężczyźni również potrafimy się stresować.

- Już sobie to wyobrażam. - głośno się roześmiałam.

- Nawet zapomniałem założyć krawat i twój wujek musiał ratować mnie z opresji.

- To musiał być widok warty miliona dolarów.

Dalszy ciąg rozmowy przerwał nam dzwonek do drzwi.

-To pewnie Jussy. Pójdę otworzyć.

Po tych słowach skierowałam się w stronę drzwi wejściowych, pospiesznie ciągnąc za klamkę.

- Nie jesteś jeszcze gotowa? - rzuciła z przerażeniem moja przyjaciółka, wchodząc do środka.

- Właśnie jem z tatą śniadanie. Może masz ochotę?

- Żartujesz? Tak się stresuję przed twoim ślubem, że nie jestem w stanie nic przełknąć.

- Spokojnie jeszcze nie dopadła mnie panika. Jak na razie rozpiera mnie energia.

- Zazdroszczę. -przeciągnęła, pospiesznie dodając: - Boże jestem tak podekscytowana, że chyba zaraz odejdą mi wody.

Po tych słowach rzuciła się z piskiem na moją szyję, podskakując jak oszalała.

- Ciągle nie mogę w to uwierzyć. - oznajmiłam, przygryzajac dolaną wargę . -Mam nadzieję, że Riliana się nie rozmyśliła.

- Nawet tak nie myśl, ona za tobą szaleje. Zamiast gadać głupoty, zacznij się lepiej szykować.

- Posłuchaj się przyjaciółki, bo jeszcze spóźnisz się na własny ślub, a to dopiero byłaby tragedia. - wtrącił mój ojciec, wynurzając się z kuchni.

- Ok. Za chwilkę wracam. - oznajmiłam, kierując się w stronę mojego pokoju.

              *

                                           *

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy (część 3) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz