Rozdział 13

463 25 5
                                    

Riliana

Po rozmowie z Jussy wróciłam do wnętrza kajuty. Keily leżała na łóżku wpatrzona w sufit, a na jej twarzy malował się smutek. Kiedy zamknęłam drzwi tarasowe i odwróciłam się w jej kierunku,  spojrzała na mnie, przygryzając nerwowo dolną wargę. Jej zaszklone oczy zabłysły w świetle nocnej lampki. Widząc jej przybite spojrzenie, poczułam nagły uścisk w żołądku. Moja reakcja wyraźnie ją zabolała i należały jej się przeprosiny. Podeszłam wolno do łóżka, siadając na jego brzegu i przerywając panującą między nami cisze.

- Przepraszam.- powiedziałam skruszonym tonem, spoglądając w stronę blondynki.

Dziewczyna żwawo podniosła się na łóżku, siadając za mną i chwytając mnie w swoje ramiona.

- Nie przepraszaj. Też bym tak zareagowała. - oznajmiła, mocno się do mnie wtulając.

- Jestem o ciebie cholernie zazdrosna. - wyznałam niechętnie, wypuszczając ciężko powietrze.

- Nie masz powodu. Jesteś jedyną dziewczyną na świecie, którą kocham. - wyszeptała do mojego ucha, odgarniając powoli czarny kosmyk moich włosów.

Poczułam ciepło jej dłoni na swoim policzku i zapach jej delikatnych perfum.

- Boję się, że Camila znów się w tobie zakocha.

- Myślisz, że ja się tego nie boję? Jestem jej w stanie przebaczyć, ale nie wiem, czy potrafię jej od nowa zaufać. - westchnęła, opierając podbródek na moim ramieniu.

- Nie chcę, aby ten cały cyrk zaczął się od nowa. Nie mam już na to siły. - oznajmiłam łamiącym się głosem.

- Wiem ja też nie, ale niestety nie potrafię zajrzeć do jej głowy i zobaczyć co kryje się w jej myślach.  Może obie nie potrzebnie się stresujemy. Nie ważne co się wydarzy, nikt i nic nie jest w stanie zmienić moich uczuć do ciebie.

Po tych słowach złożyła delikatny pocałunek na mojej szyi, wypuszczając przez usta ciepłe powietrze, które przyprawiło mnie o lekki dreszczyk rozkoszy. Mimo złego samopoczucia tylko ona potrafiła tak na mnie działać. Jej bliskość w cudowny sposób goiła wszystkie moje rany.

- Powinnyśmy posłuchać Jussy i skupić się teraz na sobie.

- Wieczór jest jeszcze młody. Są dwie opcje: Pierwsza zamknąć się w kajucie i nie wychodzić z łóżka. Wtedy na pewno nie wpadniemy na Camilę. Albo wyjść przez te cholerne drzwi, stawić temu wszystkiemu czoła i dobrze się bawić.  Którą opcję wybierasz? - spytała, a na jej ustach pojawił się durny uśmiech, który tak dobrze znałam.

- Wyjdźmy stąd? Nie mam tu zamiaru spędzić całych wakacji, ponieważ po pokładzie biega twoja była przyjaciółka.

- W takim razie sprawdźmy, co jest dziś w planie.

Po tych słowach wstała z łóżka i sięgnęła po kartkę papieru leżącą na komodzie. 

- Którą to mamy godzinę?- spytała, uważnie ją studiując.

- Dochodzi osiemnasta.- odpowiedziałam, zerkając na złoty zegarek na ręku.

- To, co może najpierw kolacja w tej szykownej restauracji z widokiem na ocean?

- A później?

- Powiedzmy, że mam pewien pomysł. - rzekła, posyłając mi to spojrzenie typu, nie będziesz tego żałować.

Keily

Po kolacji zaproponowałam Rilianie spacer po dolnym pokładzie. Słońce chyliło się ku zachodowi i widoki były naprawdę zapierające dech w piersiach. Wiedziałam, że dziewczyna ucieszy się z tego pomysłu i jak zawsze się nie myliłam. Przechadzałyśmy się w milczeniu po długim, drewnianym pokładzie na najniższej kondygnacji. Ponad naszymi głowami znajdowały się łodzie ratunkowe, umieszczone po całej długości tarasu spacerowego. Riliana kilkakrotnie wychyliła się przez metalowe barierki, podziwiając wzburzoną wodę, która odbijała się w blasku świateł potężnego statku.

Dopóki śmierć nas nie rozłączy (część 3) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz