7. Shawn czy to właśnie jest miłość?

658 78 16
                                    

Tak jakby ostatnio mało was tu jest. Proszę, aby każdy kto przeczyta ten rozdział pozostawił po sobie ślad w postaci chociażby krótkiego komentarza.

Stał jak słup soli, wpatrując się w jej oczy. Dalej nie potrafił uwierzyć. Była tu, tak blisko,  na wyciągnięcie ręki. Wpadł z tego zakochania w ogień. Po prostu nigdy nie doświadczył takiej magii. Był pewien, że w tej dziewczynie jest coś wyjątkowego,  coś co go do niej ciągnie.

-Shawn?-mały szarpnął za jego rękę, patrząc na niego z dołu. Odchrząknął, wracając spojrzeniem na swojego brata.

-Tak?

-Wszystko w porządku?-kiwnął.

-Na pewno, bo nie wyglądało,  żeby było w porządku. -dziewczyna wtrąciła się,  uśmiechając. - Czy my się już czasem nie widzieliśmy?-wstała podchodząc do szatyna. Na głowie miała wianek, a w ręku taki sam, ale o wiele mniejszy.

-Byłeś ostatnio w kawiarni. Prawda? Zostawiłeś mi chusteczkę. Dziękuję ci za te słowa.-Shawn rozpłynął się pod wpływem jej głosu.  Była słodka. Kiedy stanęła obok niego i jego brata. Mendes poczuł owocowy zapach jej perfum.

-Jestem Lily, a wy?-wyciągnęła dłoń w ich stronę.

-Stevie.-mały podszedł do niej, łapiąc za mały wianek, który trzymała w dłoni. -Mogę?

-Jeśli tylko będzie pasował.-położyła go na jego włosy, dyskretnie patrząc na o wiele starszego chłopaka. -A ty?

-Shawn. Jestem Shawn Mendes.-wyciągnął w jej stronę dłoń. Kiedy ich skóry rąk dotknęły się po ich  karkach przeszedł dreszcz. Dziewczyna od razu odsunęła się, spuszczając zawstydzona głowę. 

-Mamy dzisiaj piękną pogodę prawda?- po   chwili rozejrzała się, poprawiając swoje ciemne włosy.-Jest bardzo słonecznie. 

-Tak świetna pogoda na spacer z młodszym bratem.

-Grasz?-wskazała na gitarę przewieszoną przez ramię.-Mój tata też grał i to nawet w zespole. Robił to świetnie, oddawał się cały muzyce. 

-Brzdąkam od czasu do czasu. Lubię grać, a jeżeli dzięki temu mogłem komuś pomóc.

-Co masz na myśli?

-Byliśmy biedni, moja mama była bez pracy, tata...-spojrzał na braciszka.-Po prostu tak jakby byłem ojcem rodziny. Zarabiałem na ulicy grając.

-Mhm to smutne. 

-Nie!  Dzięki temu stałem się silny.- wziął na ręce małego.-Razem staliśmy. 

-Jesteście przesłodcy, a teraz wybaczcie, ale muszę już iść. Praca wzywa. Bardzo miło mi się z wami rozmawiało chłopaki. Mam nadzieję, że do zobaczenia.-spojrzała w oczy Mendesa, poszukując w niej odpowiedzi. Ten kiwnął głową. Lily zaczęła się powoli oddalać.

-A Shawn!

-Tak?!-krzyknął, mrużąc oczy.

-Mam nadzieję, że zagrasz mi kiedyś jakąś melodię na tej gitarze! Wiesz gdzie mnie znaleźć prawda?

-Do zobaczenia Lily!-krzyknął odmachując dziewczynie. Kiedy była już poza zasięgiem jego wzroku, spojrzał na brata, który bacznie mu się przyglądał, uśmiechając.

-Shawn czy to właśnie jest miłość? 

___________________________

Tak, wiem, że krótki, jednakże właśnie taki miał być.

Miałam duży problem z wyborem imienia braciszka Mendesa, jednak myślę, że Stevie najlepiej do niego pasuję. 

W mojej głowie pojawiły się dwa pomysły na książki. Naoglądałam się ostatnio za dużo filmów o rycerzach, smokach, zamkach, czarownicach, królach. Także spodziewajcie się czego w tych klimatach.

Kolejny?

Kompletnie nie wiem kiedy, ale wiem, że w najbliższym czasie pojawi się jakiś. 

Kocham Was!

Wasza Gosia

Ps. Słyszeliście może nową piosenkę Shawn'a? Jest cudowna <3

Guitar, singing and she  (Shawn Mendes Fanfiction) (chwilowa przerwa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz