9

433 23 3
                                    

Jaskier co ty odwalasz. Opamiętaj się debilu, bo stracisz i mieszkanie i jego- Zaczął opieprzać się w myślach muzyk. 
Przetarł kark wypuszczając zirytowany powietrze.
Zwiał zanim było za późno, ale było blisko.

Zdjął koszulkę i spodnie. Wygrzebał z torby niebieskie gacie do spania. 
Przebrany schował się pod kołdrą usiłując zasnąć. 
Nie pomagały mu patrzące na niego z furią trofea Geralta. 
Szczerze bał się ich, zwłaszcza w nocy. 
Kiedy otwierał oczy omal na zawał nie schodził.

Starał się zasnąć, ale długo nie potrafił. W końcu udało mu się, ale nie był to dobry sen.
Męczył się. Przeszłość odwiedzała jego sny.
W końcu tego nie wytrzymał.
Przebudził się z ciężkim oddechem jakby przebiegł całe osiedle dwa razy.
Dodatkowo znowu się przestraszył wilczego łba, więc przerażony jakby ducha zobaczył, wyszedł z pokoju.

Oparł się plecami o drzwi, ale nie mógł tam tak stać więc zszedł do kuchni. Wziął swój kubek ze stojaka. Zrobiło mu się głupio, że zostawił wcześniej siwego ze zmywaniem.
Do naczynia wlał wodę. 
Zauważył, że w kominku dalej się pali, chociaż pomału jakby płomienie gasły.
Usiadł na kanapie skulony z kolanami pod brodą i wbił wzrok z ognisko.
Powoli uspokajało go to.
Było to dla niego synonimem takiego prawdziwego, ciepłego domu, gdzie można czuć się bezpiecznie. Na tą chwilę tylko to wyobrażenie opanowywało jego nerwy.

Nagle usłyszał dźwięk zamykania lodówki li znowu prawie wypuścił kubek z ręki. Dawno nie był w stanie, który spowodowałby, że tak łatwo go przestraszyć.

-Nie śpisz?

Usłyszał ten niski głos. Odbił się echem w jego głowie.

-Niee. Zszedłem napić się wody, a ty? Czemu nie śpisz?

Muzyk znowu nałożył maskę: nic mi nie jest, wszystko w jak najlepszym porządku.

Geralt podszedł do niego i usiadł obok.

-Znowu to robisz.

Powiedział w oskarżycielskim tonie złotooki.

-Ale co?

-Pieprzysz. Słyszałem, że śpisz niespokojnie. Koszmary masz?

-Um..J..j..jak słyszałeś?

-Słyszę więcej rzeczy niż ci się wydaje. 

-Masz wyostrzone zmysły jak wilk? W sumie przydatne jak się mieszka w najniebezpieczniejszych górach na świecie haha.

-Jaskier skończ zmieniać temat.

Młodszy schował swój uśmieszek i w zasadzie całe usta opierając je na rękach. Nie chciał mówić mimo, że to mogło mu trochę pomóc.

-Ehh. Informacja za informacje. Powiem coś o sobie, kiedy powiesz mi co cię gryzie.

Geralt sam nie wiedział dlaczego to zaproponował.

Czyżby on się martwił o mnie? To znaczy, że…zależu mu? -Zapytał siebie w myślach artysta.

Nie powiedziałby nawet Triss, nawet za coś w zamian. Nie chciał robić z siebie ofiary, ale dla niego zachciał zrobić ten wyjątek wbrew całej tej trudności.

-Musiałbym zacząć od początku.

-Hmm.

Mruknął tylko starszy.

-Nazywam się Julian Lettenhove. Nie wiem czy w tej swojej dziczy słyszałeś o tym nazwisku. Należy do jednej z najbogatszych rodzin w Redanii. Moi rodzice są najczęściej na okładkach czasopism dla ludzi biznesu. Mam to szczęście, że nie jestem do nich jakoś specjalnie podobny.
Pewnie zastanawiasz się co ja robię tu, a nie podcieram se dupska pieniędzmi u rodziców… Wolę już żyć jak bezdomny niż tam wracać. W domu zawsze było pusto, cicho, zimno. Jak już się z nimi widziałem to tylko po to by słuchać czego mam jeszcze nie robić, bo kiedyś odziedziczę firmę… Nigdy tego nie chciałem i mówiłem o tym głośno. Oni zamiatali to pod dywan. Uciekałem stamtąd dwa razy. Wyszło za trzecim razem, gdy skończyłem 18 lat. Wziąłem wtedy tylko skarpetę z pieniędzmi, które kiedyś tam skitrałem i torbę z paroma rzeczami… Gitarę dostałem od grupy hipisów, którzy podwieźli mnie do Velen. Grałem z nimi chwilę, a potem znalazłem pracę u Barona tak w skrócie… Jednak nigdy nie uwolniłem się od wspomnień nawracających w snach.
Zwłaszcza tych o nauczycielu biznesu…Kurwi syn…

Z wściekłych oczu jaskra na wspomnienie nauczyciela popłynęła para łez.

Złote Jego Oczy [Geralt x Jaskier]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz