6

426 26 0
                                    

Minęło po tym grillu kilka dni. W tym czasie nie działo się nic specjalnego. 
Każdy miał swoją rutynę. 
Z samego rana Jaskier ze śpiewem na ustach doprowadzał dzieciaki na przystanek. 
Potem szedł po domach sąsiadów i pracował. Tam trzeba było zlew naprawić, tam okna wymienić, a tam zasadzić drzewa przed domem. 
Potem odbierał dzieciaki z przystanku, znowu grając na gitarze dla dzieci. Potem znajdował czas odwiedzanie pięknookiego sąsiada i męczenie go swoją obecnością. 

Tego dnia Jaskier miał zlecenie na koszenie ogródka w domu sąsiadującym po prawej stronie od domu Geralta. 
Słońce grzało, aż miło. 
Dlatego muzyk zmuszony był zdjąć koszulkę nie chcąc jej przepocić. Powiesił ją sobie na płotku i odpalił kosiarkę. 
Z okna domu zerkała na niego Priscilla. Blondynka oczarowana artystą już od dawna nie mogła się napatrzeć na jego owłosioną klatkę i brzuch z przyjemnie zarysowanymi mięśniami. 

W tym samym czasie Geralt w swoim ogrodzie liczył na spokojną medytacje, więc kiedy usłyszał kosiarkę obok to myślał, że zapierdoli chuja, który zakłóca jego spokój. 
Wstał i zobaczył Jaskra. Jego niesamowity wzrok zarejestrował krople potu spływające z czoła. Wyostrzony węch wychwycił zapach potu wymieszany z dezodorantem i kwiecistym perfumem, którego Jaskier zawsze używał.

-O Geralt! Ładnie dziś prawda?...Ou masz minę jakbyś miał zaraz ukręcić mi łeb. Przeszkodziłem ci w czymś? Haha daj mi jeszczę dwie minutki tylko skończę zlecenie…u ciebie też by pasowało przyciąć nieco zieleń. 

-Nie mam kosiarki.

-Masz. W szopie jest. Ogólnie należy do właściciela osiedla, pana Barona.  Każdy dom jest zaopatrzony w podstawowe narzędzia. Mogę u ciebie skosić, robię to nie od dziś i znaj moją łaskę zrobię to za darmo.

Powiedział jak zawsze uśmiechnięty. Geralt przewrócił oczami i skrzyżował ręce na piersi. 

-Jaaaaskier. Proszę. Lemoniada dla ciebie. Gorąco dziś. 

Wtrąciła się blondynka ze szklanką kwaśnego napoju. 

-Dzięki słońce. 

-Niema sprawy… może jak skończysz to zostaniesz na obiad hm? Zagrasz coś? 

Mówiła jeżdżąc palcem po jego mokrym ramieniu. 

-Wybacz szanowna damo, ale mam jeszcze trochę pracy. Dziękuję na nektar bogów,  a teraz pozwolisz, że dokończę? Chciałbym mieć to z głowy. 

-Um. No dobrze.. 

Mężczyzna ponownie uruchomił sprzęt i starał się jak najszybciej skończyć. Był bardzo podekscytowany taką głupotą jaką było pracowanie w ogródku przystojnego faceta tuż obok. 
Co z tego, że sam ogród niczym się nie wyróżniał. Tamten należy do niego i to było w tym najważniejsze. 

Kiedy skończył przesypał trawę z kosza kosiarki do specjalnego worka. Zabrał swoją koszulkę, którą jeszcze wytarł sobie czoło. 
Uznał, że nie będzie szedł na około i po prostu wspiął się po płocie, żeby go przeskoczyć. 
Oczywiście on jak to on musiał zahaczyć spodniami o jakiegoś gwoździa co poskutkowało tym, że glebnął plecami na trawę. Na szczęście po tej właściwej stronie. 
Kiedy otworzył oczy, po tym jak przez ból musiał je zamknąć, zobaczył te piękne oczy mówiące do niego "Jesteś idiotą".
Jaskier zaśmiał się pod nosem i wystawił rękę z nadzieją, że ten pomoże mu wstać. 
Geralt jednak przewrócił tylko oczami i poszedł sobie. 
Lekko zażenowany muzyk musiał sam się podnieść. Pomasował obolałe plecy i skierował się w stronę małej szopy. 
Kosiarka stała na samym środku. 
Wyjął ją i spróbował uruchomić. 
Prąd dochodził, ale ostrza nie chciały się ruszyć. 
Odpiął urządzenie od prądu i obrócił do góry kołami. 
Jak się okazało ostrza były zastane. Wilgoć, kurz, pajęczyna i inny syf zablokowały je. Wystarczyłoby trochę pokręcić ostrymi łopatami i powinna się odblokować. 
Jaskier ominął sobie dłoń koszulką i zaczął próbować wprawić ostrza w choćby odrobinę ruchu. 
Nie mógł sobie poradzić. Zablokowało się na amen. 

-Co robisz? 

Zapytał szarowłosy. 

-Musiała nie być używana od bardzo dawna i ostrza są nie rozruszane. Przyblokowały się i trzeba im trochę pomóc. 

-Odsuń się. 

Rozkazał wyższy. Bez żadnej ochrony na dłoń zaczął napierać na zablokowaną część. 
Ta pod wpływem jego siły zaczęła pomału się przesuwać. Ostatecznie całkowicie się odblokowała. 

-Dziękuję… o kurde twoja dłoń, pokaż to. 
Chodź szybko pod zimną wodę, zakażenia możesz dostać. 

Jaskier nie patrzył na twarz mężczyzny, która w tej chwili miała wymalowane "że co kurwa?" Geralt o dziwo dał się pociągnąć do kuchni. Nawet szczególnie nie czuł ani bólu, ani pieczenia. 
Niższy włożył mu skaleczenie pod bieżącą wodę, a potem zaczął patrzeć po półkach. 
Znalazł drewnianą skrzyneczkę, gdzie znajdowały się rzeczy do pierwszej pomocy. Trochę zakurzona, ale to nic, bo gazy i bandaże były osobno ofoliowane. 
Zdezynfekował ranę ile się dało, przyłożył gazik i ominął dłoń opatrunkiem. Lekko przeciekł, ale nie na tyle, by było od razu do szpitala jechać, albo zmieniać. 
Z samego automatu i przyzwyczajenia opieką nad dziećmi, wziął dłoń mężczyzny i ucałował jej wewnętrzną część , gdzie znajdowało się okaleczenie. 

-Szybciej się zagoi… 

Nagle do niego doszło co zrobił, kiedy spojrzał na Geralta. 
Od razu zrobił się czerwony jak burak, więc puścił go i szybko zawinął do ogrodu. 

-To ja skończę tutaj! 

Powiedział, kiedy był już na miejscu. Przeklinał się w duchu, kiedy zaczął kosić. 
Czuł, że strasznie się zbłaźnił. 

Tymczasem Geralt dalej stał w tym samym miejscu. Patrzył na dłoń zwiniętą w opatrunek. Mimo pośpiechu muzyka, był on całkiem starannie nałożony, w taki sposób że nie irytował, nie przesuwał się, ani nie odstaje. 
Jeszcze ten całus jak dla dziecka. 
To było tak dziecinne i żenujące, ale na swój sposób urokliwe. 
Siwy poczuł dziwne uczucie w brzuchu. Patrzył na dłoń, gdzie mówiło go miejsce zetknięcia gazy z ustami niższego. 
Zerknął jeszcze przez ramię, aby ujrzeć przez ogromną szybę jak jego sąsiad kosi mu ogródek. Patrzył na jego czerwone, lekko obdarte plecy. 

Niby nic poważnego, ale takie małe pierdoły szczypią najbardziej pod prysznicem -pomyślał Geralt w zasadzie nie wiedząc dlaczego tak pomyślał. 

Kiedy zobaczył, że artysta chowa sprzęt na miejsce wyszedł do niego. 

-Masz czas zagrać w gwinta? 

Zapytał trzymając talię kart. 
Jaskier obradował go uroczym, bardzo wesołym uśmiechem. 
Zasiedli w ogrodzie na ganeczku i zaczęli pierwsze rozdanie. 

Złote Jego Oczy [Geralt x Jaskier]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz