06.Uczucia.

23 4 0
                                    

Ukłoniłem się, oddając szacunek zebranym w punkcie lecznictwa, po czym podążyłem za Moim Mistrzem. Po dotarciu do niego, zacząłem.
- Mistrzu, wszystko dobrze?
- Tak. Idź spać. Jutro masz zajęcia. - burknął na mnie, stanął, zachwiał się.
Nagle kolana pod nim ugięły się, więc chwyciłem go w swoje ramiona. Obaj opadliśmy na posadzkę.
- Mistrzu... - miauknąłem pod noskiem.
- Mówiłem coś... - przerwał, umieszczając rękę na swoim boku.
Zaciągnąłem się jego zapachem. To była woń krwi.
- Jesteś ranny.. - wyszeptałem.
- To tylko draśnięcie. Nic poważnego.. Boli... - wymruczał.
- Nie Tobie to oceniać. Kang-hyung powinien to obejrzeć. - ciągnąłem.
- Nie. Pomóż mi wstać, zaprowadź mnie do pokoju i sam się opatrzę. - warknął pod nosem.
- Ale... - przerwałem, gdyż wszedł mi w słowo.
- Powiedziałem coś.
I uczyniłem to, czego sobie zażyczył. Zabrałem go do jego sypialni.
Po zamknięciu drzwi, podszedł do szafki.
- Mistrzu, pozwól mi się tym zająć. Proszę. - jęknąłem uroczo.
- Zmiataj do siebie, nowy.
- Nie. Zostaję z Tobą. Jeśli nie chcesz pomocy brata, to chociaż przyjmij moją. - wyrwało mi się pod wpływem emocji.
Jino uniósł brwi, lecz zgodził się. Pomogłem mu rozebrać się do spodni, umyłem go oraz patrzyłem jego, na szczęście nie groźną ranę, choć bardzo bolesną. Potem z moją pomocą odział się w piżamę, położył i podziękował.
- Dziękuję za pomoc.
- Nie ma za co, Mistrzu. Odpoczywaj. To najlepszy lek na rany, na choroby. - stwierdziłem, po czym klapnąłem sobie na krześle, zaś on zamknął oczy. Uznałem, że zostanę z nim oraz będę czuwał, tak w razie co.

W tym czasie medyk podleczył rany Maga Ziemi. Łkał przy tym, niczym mały chłopiec.
- Hyung, błagam Cię... nie zostawiaj mnie.. - wyszeptał Kang Seong, złapał dłoń Hwang'a i przytulił ją do swojego policzka.

Późno w nocy zacząłem przysypiać. Byłem zmęczony, ale musiałem wytrzymać jeszcze kilka godzin do rana. Kolejny raz zrobiło mi się tak do spania, lecz rozbudził mnie głos Mistrza Magicznych Katan.
- A Ty nadal tutaj jesteś?
Poderwałem się z krzesła, potwierdzając.
- Tak. Będę przy Tobie czuwał, Mistrzu.
- Czuwał? Zasypiasz na siedząco, dzieciaku. - powiedział, podnosząc się.
- Dam ra... - przerwałem, ponieważ wszedł mi w słowo i odsunął kołdrę.
- Kładź się.. no dalej.
- Odpoczywaj. Ja posiedzę na krześle, Mistrzu. - oznajmiłem, lecz zrobił taką, poważną minę, że się wystraszyłem.
Wziąłem głęboki oddech, położyłem się obok Woo Jin'a, który otulił mnie okryciem. Czułem się dziwnie, do tego moje serce tak mocno biło, cały się spiąłem. Mimo tego, zasnąłem.

Nastał ranek. Tae Seung oraz Su Hyun udali się po Maga Ognia, lecz nie zastali go w jego sypialni. Postanowili zajrzeć do przyszłego Wielkiego Mistrza. Uchylili lekko drzwi, zajrzeli i oniemieli na widok śpiących. Wtem podskoczyli, jak usłyszeli Woo. Młody mężczyzna podniósł się.
- Coś się stało?
- Ty nam powiedz. Co u Ciebie robi Jinnie, bracie? - mruknął Kapitan Straży Zakonnej.
Najstarszy z braci cmoknął, zsunął się z materaca, po czym wyszedł do chłopaków, by zaraz wyjaśnić.
- Nowy opatrzył moją ranę. Uparł się ze mną zostać, czuwać, ale zasypiał na siedząco, więc zgarnąłem go do łóżka.
To nie spodobało się Seung'owi.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś ranny, hyung? - zapytał Kim.
- Ponieważ Dongie był ważniejszy. Moja rana nie jest groźna, tylko bolesna. - odpowiedział Woo Jin.
- Mogłeś wysłać Jinnie'go do sypialni, a nie spał z Tobą. - palnął najmłodszy Lee, pełen zazdrości.
- Próbowałem, nie chciał. Uparł się, że będzie nade mną czuwał. Nie pozostawił mi wyboru i nie bądź taki zazdrosny. My też razem spaliśmy. - rzekł przystojniak.
- Ale my jesteśmy, rodzonymi braćmi, a Jinnie nie jest Twoim bratem, tylko uczniem, obcym chłopakiem. Szczerze, nie podoba mi się, że jesteś z nim tak blisko. - ciągnął Kusznik.
- Aż tak Ci się podoba? - wyszeptał Jino, na co Seungie skinął czupryną.
Hyunie stał obok, przysłuchiwał się braciom, czując lekki ból w klatce, jak usłyszał słowa Kapitana Straży Zakonnej.
- Jest Twój, ale licz się z tym, że może nie odwzajemniać Twoich uczuć. - dodał Mistrz Magicznych Katan.
- Jeżeli będzie spał z Tobą, będziesz blisko niego, to na pewno nie, bo się w Tobie zakocha, bracie. - stwierdził Tae Seung.
- Przestań, to nie real.... - przerwał Woo Jin, gdyż jego młodszy braciszek wszedł mu w słowo.
- Bardzo realne, ponieważ pół Zakonu się w Tobie kocha.
I ruszył na śniadanie. Tuż za nim podążył Mistrz Magii Powietrza. Opiekun Jin'a odprowadził ich wzrokiem, po czym wrócił do kwatery. Skierował patrzałki na swojego podopiecznego, który słodko spał, wtulony w poduszkę.

❞𝖅𝖆𝖐𝖔𝖓❞ (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz