04.Wiadomości z Taal.

19 4 0
                                    

Kang Seong przyniósł mi gliniany kubeczek z zaparzonymi ziółkami. Zaraz skomentował to Dong.
- Hej Kangsung, a o mnie tak nie dbasz.
- A jesteś ranny, hyung? - zapytał Zielarz. Ten pokręcił czupryną.
- No właśnie, a Jinnie jest ranny, słaby. Powinien odpoczywać, bo wiele przeszedł. - ciągnął średni Lee.
- Kang, nie przesadzaj. To tylko draśnięcie. Jest młody, nic mu nie będzie. - odezwał się Mój Mistrz.
- Może na ciele jest, ale zdrowie mentalne jest również ważne, co fizyczne. - nie odpuszczał różowo włosy, uśmiechnął się do mnie i pogładził plecy. Okazał mi tym wsparcie. Czułem, że zostanie moim przyjacielem.
- Dość tych czułości, braciszku. - wymruczał Woo.
- Dobrze. Już uciekam. Jin Woo, jeśli będziesz czegoś potrzebował, to przyjdź do mnie. Na nich czasami nie można liczyć. Wątpię, czy też dobrze się Tobą zaopiekują, skoro często sobą nie potrafią i mów do mnie Kang-hyung. Ja nie wymagam zwrotów oficjalnych. Miłego popołudnia. - powiedział medyk.
Skinąłem głową, oddałem mu kubeczek, po czym oddalił się. Tuż za nim ruszył Mag Ziemi, krzycząc.
- Hej! Zaczekaj Maleństwo!
- Nie miałeś mnie tak nazywać, hyung. - jęknął Kang Seong.
Uśmiechnąłem się uroczo, patrząc jak obaj odchodzą. Miałem wrażenie, że jest między nimi chemia, taka jaka powinna być między kochankami.
- Ślicznie razem wyglądają... um.. znaczy.. - wyrwało mi się, aż przystojniak zerknął na mnie. Zasłoniłem swoje usta, nieco przerażony, a on wyszeptał.
- Nie Tylko Ty to zauważyłeś. Mój przyjaciel od kilku lat kocha się w moim bracie, lecz uważa, że nie był by zbyt dobry, zbyt odpowiedni dla niego. Wiele razy mówiłem mu, powiedz Kangsung'owi, co czujesz, albo to zaakceptuje, albo nie. Kiedyś, ktoś zawróci w głowie mojemu braciszkowi, a on będzie tego żałował.
- Mistrzu, a wiadomo, czy Kang-hyung kocha się w Mistrzu Dong Jun'ie? - dodałem.
- Tego nie wiem. Nigdy nie mogę odczytać Kangsung'a. Bardzo dobrze potrafi ukryć swoje emocje, to dlatego, że jest magiem, choć on wolał przełożyć to na magię leczniczą, Jin Woo.
- Czyli jest Magiem Wody. Nasz wódz, znaczy wódz Taal odpowiadał mi kiedyś, że miał przyjaciela, który urodził się Magiem Wody, lecz przekształcił swoje umiejętności w magię leczniczą. To rzadka umiejętność. - wyznałem, czując, że Woo Jin mi się przygląda, ale potwierdził.
- To prawda. Dużo wiesz, dzieciaku.
- Nie jestem już dzieckiem, Mistrzu. - miauknąłem uroczo.
- Na moje oko, to jesteś. Ile masz lat? Hmm? - zapytał.
- 19, ale nie długo skończę 20, więc nie będę dzieckiem. - odpowiedziałem.
- Ale na razie jesteś. Mniejsza z tym. Chodźmy.
I ruszyliśmy w stronę ławki. Podążył za nim, wracając do rozmowy.
- Mistrzu, a jak to jest z Tobą i Kapitanem Straży Zakonnej?
- Tae Seung, jako jedyny z naszej trójki nie urodził się magiem. Poszedł w ślady ojca, zaś ja urodziłem się Magiem Powietrza, ale tak jak Kangsung przekształciłem swoje moce. Tkam z nich magiczne ostrza do swoich, specjalnie wykutych katan. Tata myślał, że urodzę się Magiem Ognia, tak jak moja matka, lecz mylił się. - wyjaśnił przystojniak i usiadł na ławce, natomiast ja patrzyłem na niego w wielkim szoku.
- Jesteś wyjątkowy... - palnąłem, ukłoniłem się, przepraszając zaraz.
- Wybacz mi, Mistrzu.
On machnął ręką. Po chwili wzięliśmy się za trening.

Przed wieczerzą do Zakonu wrócili Seung oraz Hyun. Bezzwłocznie udali się do gabinetu Wielkiego Mistrza wraz z pozostałymi Mistrzami i medykiem. Obaj opowiedzieli im o wyprawie do Taal, na co Kang Seong zmartwił się.
- Tato, co robimy? - odezwał się kusznik.
- Jin Woo powinien wiedzieć. To może nim wstrząsnąć, ale zasługuje naprawdę. - stwierdził Tae.
- Zgadzam się z Wielkim Mistrzem. Ten chłopak musi znać prawdę. - rzekł Mag Powietrza.
- Idę mu to przekazać. - zdecydował Woo, chcąc wyjść, ale zatrzymał go jego, najmłodszy brat.
- Bracie, trzeba to zrobić delikatnie. Ja to uczynię z Shin-hyungiem.
Po tych słowach Tae Seung wyszedł z Su Hyun'em. Za nimi podążył zielarz, a za nim Hwang. Najstarszy z braci westchnął i także opuścił kwaterę. Ruszył za młodszymi braćmi oraz przyjaciółmi.

W tym, samym czasie, w jednej z komnat twierdzy Istot Cienia, zabezpieczonej silnym zaklęciem, spacerował młody, przystojny Książę Soul, będący więźniem Junnie'go. Pragnął jego zdolności magicznych. Pasidh miewał wizje, które przepowiadały przyszłość.
Nagle Prince stanął na środku. W jego czuprynę wkradł się obraz chłopaka w mundurku Zakonu Róży. Otaczała go magiczna aura. Syn Cesarza ocknął się, uśmiechnął i uznał, że nie zdradzi tego Jun Hyung'owi.

Mój opiekun wymęczył mnie tak mocno, że po powrocie do pokoju marzyły mi się tylko kąpiel i sen. Odłożyłem katanę na biurko, przy którym usiadłem. Odchyliłem głowę w tył, przymknąłem ślepka, zagłębiając się w myślach. Wyłączyłem się, straciłem kontakt z otaczającym mnie światem.

Wojownicy Zakonu dotarli do sypialni nowego studenta. Zapukali, ale ten nie otwierał, wtedy Mistrz Magicznych Katan wszedł. Zatrzymał się na widok swojego podopiecznego, którego otaczała czerwona poświata. W tym momencie wyglądał zjawiskowo, aż rozchylił usta, taki wpatrzony, taki oczarowany...
Ocknął się, podszedł do chłopaka oraz zawisł nad jego, śliczną buzią, mówiąc.
- Budzimy się, dzieciaku.
Obudziłem się na dźwięk głosu Woo Jin'a. Powoli uchyliłem powieki i ujrzałem jego twarz. Zaraz zerwałem się na równe nogi.
- Przepraszam, Mistrzu... - jęknąłem.
- Nic się nie stało.. masz gości. - rzekł, po czym wskazał w stronę wejścia, gdzie przebywali jego bracia wraz z przyjaciółmi. Wszyscy wkroczyli do środka. Rozsiedli się, zaś ja oparłem o parapet. Seungie i Hyunie opowiedzieli mi o wizycie w Taal.
Po tym, czego się dowiedziałem, zwiesiłem czuprynę. Chciałem ukryć łzy, które cisnęły mi się do oczu. Najgorsze jest w tym wszystkim, że nie wiem, czy kto przeżył, a kto zginął???

Jino „rzucił" okiem na Maga Ognia. Gdy chciał do niego podejść, zrobili do jego, młodsi bracia. Kang pogłaskał plecy nowego, natomiast Kusznik uczynił to z jego włosami.
- Jinnie, nie martw się. Teraz masz nas, teraz my będziemy twoją rodziną. - oznajmił blondyn.
- Dziękuję, to miłe, zwłaszcza, że ledwo mnie znacie. - wyszeptałem, pociągając noskiem.
Nagle Tae Seung wziął mnie w ramiona, by zaraz mocno przytulić. Oparłem brodę o jego bark, czując lekkie ukojenie. Dostrzegłem, że przygląda nam się jego, najstarszy brat.
To sprawiło, że się zmieszałem. Odsunąłem się, by zachować dystans, bo tak wypadało.
- Dobra, dość tych czułości. Idziemy na kolację. Jestem głodny. - wyskoczył Dong Jun i wyszedł wraz z pozostałymi. Wyjątkiem był przystojniak, który stanął w progu, kiwnął głową, więc udałem się z nim na wieczerzę.
(...)
Minął tydzień, odkąd Zakon Róży się mną zajął. Nauka była wciągająca. Dowiedziałem się również co nieco na temat tego Son Jun Hyung'a. Treningi z Woo wymagały ode mnie mnóstwa energii, mimo tego, lubiłem je, bo dzięki nim poznawałem go lepiej.
Był nie tylko przystojny, czy czarujący, ale również stanowczy, rozważny, wymagający, zwinny oraz o nienagannej kondycji. Inni studenci obserwowali go z zachwytem. Słyszałem, że niektórzy i kochali się w nim. Jeżeli chodzi o jego przyjaciół, czy braci, to bardzo dobrze dogaduję się z Shin-hyungiem, Kang-hyungiem oraz Seung-hyungiem. On to stał się wręcz nadopiekuńczy w stosunku do mnie. Nie przeszkadzało mi to, bo czułem się, jakbym miał starszego brata.

❞𝖅𝖆𝖐𝖔𝖓❞ (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz