Woo podskoczył i zerknął na niego. Seung szedł w towarzystwie Hyun'a, Dong'a oraz Kangsung'a.
- Nic. Chcę zabrać nowego na śniadanie. - rzekł przystojniak.
- Dziwnie wyglądasz. Jesteś odmieniony i wahasz się z pukaniem. Wszystko dobrze, hyung? - dodał blondyn.
- Waham się, bo może jeszcze śpi. Wczoraj nam służył. Może powinien odpocząć? - skłamał Mistrz Magicznych Katan.
- Jaka troska, jaka zmiana, bracie. - wtrącił średni Lee.
- To źle? To mój uczeń. Opiekuję się nim. - wymruczał przyszły Wielki Mistrz, puknął i wszedł. Zaraz uniósł brwi, zaskoczony, ponieważ chłopaka nie było w sypialni.
Młody mężczyzna cofnął się do braci oraz przyjaciół, zamknął drzwi, po czym ruszył na śniadanie.
- Bracie?! Gdzie?! - krzyknął Tae Seung.
- Na śniadanie! Młodego nie ma w pokoju! - wyjaśnił głośno Woo Jin.Jadłem posiłek z innymi studentami, ale podczas konwersacji cały czas zerkałem w stronę wejścia, w którym pojawili się bracia Lee wraz ze swoimi przyjaciółmi. Moje serce momentalnie zareagowało na mojego opiekuna. Ten od razu mnie wypatrzył. Zawstydzony, szybko zwiesiłem czuprynę.
Przystojniak dostrzegł Jin Woo. Widząc reakcję chłopaka, nieznacznie się uśmiechnął. Następnie zasiadł przy stole, jakiś taki zadowolony.
Popołudniu, po zajęciach opuściłem salę z nowymi kolegami. Przed nią czekał Woo. Przeniosłem na niego ślepka, witając się.
- Dzień Dobry, Mistrzu.
- Dzień Dobry, Jin Woo. Dziś odbędziesz trening z Shin'em. - przywitał się.
Uśmiechnąłem się delikatnie, pokiwałem głową, po czym opuściliśmy zamek.Po tym jak przeszliśmy na arenę, zrzuciłem wierzchnie okrycie, powitałem wszystkich i rozpocząłem sparing z Su Hyun'em.
- Dobrze mu idzie. - skomentował Hwang.
- Widać, że jest typowym magiem, nie wojownikiem. - ciągnął Zielarz.
- A ja uważam, że jest dobry w tym i w tym. Miałem okazję zmierzyć się z nim, więc wiem, co mówię. - wyskoczył najmłodszy Lee.
- Tak. Chwalisz go, bo Ci się podoba. Tyle. - rzekł najstarszy z braci.
- O nie. To coś innego. Walczyłem z nim. Jest dobry, choć tak krótko trenuje, a to, że mi się podoba to druga sprawa. - sprostował Seungie.
Jino poczuł ukłucie wewnątrz siebie, jak usłyszał słowa Kapitana Straży Zakonnej. W milczeniu skrzyżował ręce na torsie i wrócił do obserwacji swojego ucznia, ale jego mina zdradzała ogromną zmianę. Zauważył to Dongie, który stanął bliżej przyjaciela, by zapytać.
- Jino, wszystko dobrze? Co jest przyjacielu?
- Nie... nie jest dobrze... ech.. Pamiętasz naszą, wczorajszą rozmowę? - odpowiedział przyszły Wielki Mistrz, zaś narzeczony Kangsung'a potwierdził.
- Oczywiście. Rozmawialiśmy o Jin'ie, o tym, że może jest Ci pisany.
- Właśnie. Wziąłem sobie Twoje pytanie do serca. Gdy mieliśmy się rozejść do kwater, coś mnie podkusiło i pocałowałem go.
- Że co?! - wyskoczył Dong Jun, aż co niektórzy popatrzyli na niego.
- Ciszej, Dongie. - upomniał go Woo Jin.
- Wybacz. Jestem zaskoczony... mniejsza z tym. Co czujesz? - wymruczał Mistrz Magii Ziemi.
- Czuję się... inaczej. Cóż, dla mnie to nowość.. Wiesz, że od dziecka skupiałem się tylko na nauce oraz treningach, by godnie zastąpić ojca.. Tak szczerze, to cały czas bije mi serce, tak bardzo szybko, a najbardziej jak on jest blisko mnie, nawet gdy o nim pomyślę. Czuję również zazdrość, irytację, kiedy słyszę, jak Seungie zachwyca się Jin Woo. - wyjaśnił Mistrz Magicznych Katan.
- Jino, Ty się zakochałeś. - stwierdził krótko Dong.
- I co teraz mam zrobić? Nie mogę wyznać swojemu uczniowi uczuć, dopóki nie skończy szkoły, do tego mam rywala. Tae Seung z łatwością może rozkochać w sobie Jin'a, bo jest dla niego o wiele milszy ode mnie. - dodał Przystojniak.
- Zaczekaj trochę. Jeżeli będzie tak dalej wchłaniał wiedzę, to za trochę skończy naukę i będziesz mógł być bliżej niego, a Seung'iem się nie martw, ponieważ on nie będzie z Jin'em. Wasz ojciec do tego nie dopuści, zaś wasz wuj przepowiedział przyszłość Magowi Ognia. - rzekł Hwang.
- Dongie, ale on jest jeszcze dzieckiem. Co ludzie powiedzą? - wyszeptał Woo.
- Z tego co wiem, to nie długo skończy 20 lat, a ludźmi się nie przejmuj. Będę stał za Tobą murem, Wielki Mistrz, Kangsung, Shin oraz Główny Kapłan Kaplicy Magii również, tylko musisz to dobrze rozegrać, rozkochać go w sobie tak mocno, by był wpatrzony w Ciebie, oddany tylko Tobie. Opiekuj się nim przy innych, a gdy jesteście sami obdaruj go delikatnymi czułościami. Ucałuj rękę, przytul, obejmij, dużo się uśmiechaj, a nawet połaskocz, czy uszczypnij. - powiedział narzeczony Medyka.
- Ja chyba tak nie potrafię. Czuję, że nie będę dla niego zbyt dobry. - wyznał Jino, natomiast Dong poklepał go po ramieniu.Kiedy myślałem, że trafię Hyunie'go, on chwycił mój nadgarstek i musnął powietrzem mój policzek. Po chwili poczułem lekki ból, więc syknąłem.
- O rany... wybacz mi, Jinnie. - zaczął Mistrz Magii Powietrza.
Dotknąłem swojej skóry, mocno zaskoczony. Zaraz podbiegli do nas pozostali.
- Shin, coś Ty mu zrobił? - mruknął Kang.
- Nie chciałem go zranić. - jęknął skruszony Kim.
- Hyung, to nic takiego. To tylko draśnięcie. Nie przejmuj się. - wtrąciłem, zaś Mój Mistrz odsunął moją łapkę, przyciągnął do siebie, ujął w palce podbródek i uniósł go. Rozchyliłem wargi, wpatrzony w niego. Obejrzał moją ranę, wyciągnął swoją chusteczkę, po czym przyłożył ją do mojego policzka.
- Mistrzu... - miauknąłem pod noskiem.
- Musisz bardziej uważać. Dobrze, że to tylko draśnięcie, nie większa rana. - stwierdził Woo Jin, dalej tamując lekkie krwawienie.
Przyłożyłem dłoń do jego ręki, zauroczony tym gestem.
Nagle Tae Seung odepchnął swojego, najstarszego brata, mówiąc.
- Odsuń się, bracie. Tą ranę powinien obejrzeć brat Kangsung.
- To nic takiego. Przestańcie. Wszyscy się na nas patrzą, hyungowie. - odezwałem się.
- Martwimy się o Ciebie, Jinnie. - wytłumaczył Kapitan Straży Zakonnej.
- Rozumiem to, ale nie chcę, abyś tak traktował swojego, najstarszego brata, a Mojego Mistrza, hyung. - dodałem szczerze.
- Zależy mi na Tobie, podobasz mi się, Jinnie. - oznajmił otwarcie Seungie, na co się zawstydziłem.
- To miłe, lecz ja nie czuję tego samego do Ciebie. Nie jestem gotów na związek, ponieważ chcę skupić się na nauce, hyung. - wyznałem ze zwieszoną głową.
- Nie jesteś, bo mój, najstarszy brat już Ci zawrócił w głowie, taka jest prawda. Cały on. Wszyscy za nim biegają, wszyscy go pragną, nawet Ty, ale on nigdy Cię nie dostrzeże, nigdy nie odwzajemni Twoich uczuć. - ciągnął najmłodszy Lee, zaś przystojniak warknął.
- Tae Seung! Dość! Zachowujesz się, jak dziecko! Nie można ludzi zmuszać do miłości!
- Ja go nie zmuszam, ja chcę go w sobie rozkochać, to wielka różnica i jeszcze jedno, nie poddam się! - krzyknął Seung i ruszył do Zamku.
- Tae Seung! Tae Seung! Zaczekaj! - zawołał Shin, po czym podążył za bratem mojego opiekuna.
- O rany... - miauknął Kang Seong, którego objął Dong Jun. Różowo włosy wtulił się w bok ukochanego.
- Zraniłem Seung-hyunga. Może powinienem dać mu szansę, skoro tak bardzo mnie lubi? - zacząłem cicho.
- Przestań, nic nie powinieneś. Poza tym mój, najmłodszy brat nie jest małym chłopcem, nic mu nie będzie. - stwierdził Woo oraz ponownie przyłożył chusteczkę do mojego policzka. Słodko zarumieniłem się, odwracając wzrok.W tym, samym czasie najmłodszy z braci udał się do gabinetu ojca. Zapukał, by zaraz wejść, jak tylko usłyszał „Proszę". Po zamknięciu drzwi, przeszedł do rzeczy.
- Tato, chcę prosić o oficjalną zgodę.
- Zgodę? Na co, synku? - zapytał Tae.
- Podoba mi się Jin Woo. Mam wobec niego poważne zamiary. Proszę Cię o zgodę na oficjalne zabieganie o jego względy. - odpowiedział Tae Seung.
Wielki Mistrz podniósł się z miejsca, podszedł do syna, by otwarcie oraz spokojnie mu oznajmić.
- Nie mogę się na to zgodzić, Seungie. Jin Woo nie jest dla Ciebie. Jemu pisany jest ktoś inny, nie Ty.
- Ale ojcze, skąd możesz to wiedzieć, kto do kogo pasuje? - ciągnął chłopak.
- To widać. Wiem, że Ci się podoba, lecz on nie jest dla Ciebie. Zrozumiesz to. - wyjaśnił Tae Yang, klepiąc Seung'a po ramieniu. Mimo tego kusznik nie zmierzał się poddać.
CZYTASZ
❞𝖅𝖆𝖐𝖔𝖓❞ (Zakończone)
RomansHistoria chłopaka, który rodzi się z wyjątkowymi, rzadkimi zdolnościami magicznymi i staje się celem złego czarnoksiężnika. Mężczyzna należał do Zakonu Róży. Chłopak trafia tam i rozpoczyna naukę, przechodzi też pod opiekę najstarszego syna Wielkieg...