02.Zakon Róży.

20 4 0
                                    

Woo Jin i Tae Seung dotarli do Soul, do siedziby Zakonu Róży.
Po przekroczeniu bramy zajęci wojownicy oderwali się od swoich obowiązków. Z zamku wybiegli Wielki Mistrz, Su Hyun, Dong Jun oraz Kang Seong. Woo zdjął z konia młodzieńca, po czym ruszył z nim do skrzydła medycznego. W drodze opowiedział ojcu, bratu, przyjaciołom, co się wydarzyło.
Następnie średni Lee zajął się nieznajomym, opatrzył go, umył z pomocą innych.
- Ojcze, co z nim zrobimy? - zapytał Kapitan Straży Zakonnej.
- Na razie niech wydobrzeje. Gdy się obudzi, opowie nam wszystko. - odpowiedział Tae Yang.
- Whoa, ale śliczna buzia. To na pewno chłopak? Bliżej mu do dziewczyny. Ma ładne usta. - wyskoczył Mistrz Magii Powietrza.
- Shin, ciszej.. ale masz rację. - upomniał go Hwang, na co Mistrz Magicznych Katan zareagował. Zerknął na twarz chłopaka, który miał zgrabny nosek oraz bardzo ładne, różowe wargi. Jego rysy były delikatne. Przyciągał do tego stopnia, że człowiek nie był w stanie oderwać się od wpatrywania.

Nieznajomemu przyglądał się również Seungie. Był zachwycony buzią młodzieńca. Nie mógł się już doczekać, aż on się obudzi, poznają się i pokaże mu cały Zakon Róży, opowie o wszystkim.

Nastał wieczór. Kang siedział przy rannym. Trochę go martwiło, że się nie budzi. Dołączył do niego Mistrz Magii Ziemi. Obaj popatrzyli na siebie.
- Kangsung, idź odpocząć, ja przy... - przerwał Dongie, gdyż do skrzydła medycznego wkroczył najmłodszy z braci, mówiąc.
- Obaj idźcie odpocząć, ja z nim zostanę.
- Jesteś pewny braciszku? - wyszeptał Zielarz, natomiast Kusznik skinął czupryną.
Po chwili Kang oraz Dong wyszli. Tae Seung podszedł do łóżka, z uśmiechem skierował patrzałki na chłopaka.

Obudziłem się. Uchyliłem powieki, którym ukazało się jakieś, nieznane mi pomieszczenie, oświetlone lampami naftowymi. Tuż nad sobą ujrzałem jakiegoś chłopaka. Przyglądał mi się.
Szybko poderwałem się do siadu, czując strach.
- Spokojnie. - rzekł, lecz ja nie miałem zamiaru go słuchać.
Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do wyjścia. „Rzuciłem" okiem za siebie. Ten ruszył za mną, wołając.
- Zaczekaj! Nie bój się!
Przed sobą ujrzałem dwóch innych. Obaj odwrócili się, zaskoczeni, zaś ścigający mnie krzyknął.
- Hyung! Bracie! Złapcie go!
Zrobiłem rozeznanie w terenie. Wskoczyłem na drewnianą ławkę, chwyciłem się poręczy od schodów, którą zjechałem do samego końca. Gdy chciałem zwiać, wpadłem prosto w czyjeś ramiona. Powoli podniosłem ślepka na tego kogoś. Był to bardzo przystojny, młody mężczyzna mojego wzrostu. Tak przyciągał, że aż rozchyliłem wargi. Na szczęście ocknąłem się, wyrwałem, po czym wyminąłem, ale on mocno złapał moją rękę, pytając.
- Dokąd to?
- Puść... - jęknąłem uroczo i postanowiłem, że użyję magii.
Już miałem go postraszyć iskierkami ognia, lecz dobył miecz, zakręcił mną, by zaraz przyłożyć ostrze do mojego gardła. Przełknąłem ślinę, rozglądając się. Doszli do nas Ci co chcieli mnie złapać, jakiś straszy mężczyzna oraz inny, w blond włosach.
- Bracie, nie tak ostro. On jest wystraszony. - zaczął, ten który mnie gonił.
- Nie zauważyłeś, Seungie? To Mag Ognia. Gdybym tego nie zrobił, poparzył by mnie. - wyjaśnił przystojniak, bardziej zbliżając ostrze do mojej skóry.
- Nazywam się Lee Tae Yang i jestem Wielkim Mistrzem Zakonu Róży. Jak Ci na imię, chłopcze? - przedstawił się najstarszy z nich.
- Lee... Lee Jin Woo, panie.
Wtem wszyscy, z wyjątkiem tego trzymającego mnie, zaśmiali się.
- Tato, czy my przypadkiem nie mamy jeszcze jednego brata? - zapytał chłopak w różowych włosach.
- Nie. To zbieżność nazwisk... Miło nam Jin Woo. To są: Lee Woo Jin, mój najstarszy syn, Mistrz Magicznych Katan oraz przyszły Wielki Mistrz. Lee Kang Seong, główny medyk i Zielarz Zakonu, mój średni syn. Lee Tae Seung, Kapitan Straży Zakonnej, mój najmłodszy syn. Hwang Dong Jun, Mistrz Magii Ziemi oraz Kim Su Hyun, Mistrz Magii Powietrza. - dodał Wielki Mistrz.
- Słyszałem o was. Chronicie Cesarstwo Soul.. Przepraszam Was za swoje zachowanie. Dziś przed południem do Taal przybył jakiś mężczyzna z wojownikami i zażądał od mieszkańców, by wydali Maga Ognia. Matka prosiła, abym uciekł, ale Ci wojownicy zaczęli mnie gonić. - wyjaśniłem i zostałem uwolniony.
- Jesteś z osady Taal? - zapytał Dong Jun, zaś ja potwierdziłem.
- Tak. Ktoś powiadomił ich, że tam mieszkam. Mam nadzieję, że mojej rodzinie nic nie jest... Rany, nie wiem co teraz zrobię? Nie chcę nikogo narażać przez to, kim jestem.
- Co robimy, ojcze? - wymruczał przystojniak, zerkając na mnie oraz chowając katanę.
- Ewidentnie szuka go Jun Hyung. Uważam, że powinien zostać tutaj, rozpocząć naukę w Zakonie i stać się jego wojownikiem. Jest Magiem Ognia, a wiecie, że oni rzadko się rodzą. - oznajmił Tae Yang.
- Zgadzam się z Wielkim Mistrzem. Poza tym może nam pomóc złapać Son Jun Hyung'a. - wtrącił Su Hyun, z którym zgodził się Hwang.
- Trafna uwaga, przyjacielu.
- To w takim razie ja zgłaszam się na jego opiekuna i nauczyciela. - wtrącił Tae Seung.
- Ty masz inne obowiązki, do tego jesteś Kapitanem, synku. Uważam, że najlepszym mistrzem będzie Woo Jin. - zdecydował Tae, na co jego najstarszy syn podniósł głos.
- Co?! Nie, nie będę niańczył jakiegoś dzieciaka! Mam inne sprawy na głowie! Przygotowanie do objęcia stanowiska, szukanie Son'a.. nie zgadzam się!
- Woo Jin, każdy, przyszły, Wielki Mistrz miał ucznia. Pora, abyś i Ty miał. Nauczysz go praw, zasad, walki mieczem, przypilnujesz, by trenował magię oraz nauczył się jeździć konno. - ciągnął ojciec braci.
- Ech... no dobrze. Chodź ze mną, dzieciaku. - mruknął Mistrz Magicznych Katan, chwycił mój nadgarstek i pociągnął za sobą.
- Tato, jesteś pewny, że to dobry pomysł? - wyszeptał Kangsung.
- Tak. Woo Jin potrzebuje ucznia, by nauczył się troski, opieki. Jako Wielki Mistrz musi być nie tylko sprawiedliwy, obowiązkowy, ale również delikatny w stosunku do innych, dobry, miły, kiedy tego się wymaga. - stwierdził Tae Yang.
- Brat i delikatność... ech.... - skomentował Seungie.
- Chłopcy, w razie czego miejcie na tych dwóch oko i pomóżcie Woo Jin'owi.. To tyle... Dobrej Nocy.
Po tych słowach Wielki Mistrz udał się na spoczynek, w ślad za nim pozostali.

Przystojniak zaprowadził mnie do jakiejś kwatery z łóżkiem. Zaraz odezwał się.
- To Twój pokój. Powinieneś mieć kwaterę razem z innymi studentami, ale nie ma tam już miejsca. Dobra... po pierwsze, wszystkie zajęcia zaczynają się o 8:00 rano, zaraz po porannym posiłku. Musisz być odziany w mundurek. Po obiedzie zaczynają się zajęcia praktyczne. Uczniowie walczą, ćwiczą, strzelają, jeżdżą konno. Po drugie musisz okazywać szacunek Mistrzom oraz Nauczycielom, a Wielkiemu Mistrzowi kłaniać się nisko i zwracać się tak do niego. Po trzecie masz się mnie słuchać. Jeżeli będziesz miał jakieś problemy, to również przychodzisz z nimi do mnie.
Skinąłem czupryną, którą zwiesiłem. Do moich uszu dotarł głos Seung'a.
- Jin Woo, mam Twoje rzeczy oraz mundurek na jutro.
Uśmiechnąłem się, wziąłem plecak, a on udał się do siebie, życząc dobrej nocy.
- Odpocznij. Jutro musisz wcześnie wstać. Dobranoc. - rzekł mój opiekun.
- Dobrej Nocy, Mistrzu. - pożegnałem się i wyszedł.

Jun Seong wrócił do Luos. Więźniów umieścił w lochach, po czym poszedł do swojego pana, by złożyć mu raport. Gdy Junnie usłyszał, co się wydarzyło, zagrzmiał.
- Cholera! Czy rozumiesz, że ten chłopak jest dla nas bardzo ważny?!
- Wiem, panie. Przepraszam Cię. Odnajdę go. - zapewnił Choi, ukłonił się oraz zniknął.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
❞𝖅𝖆𝖐𝖔𝖓❞ (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz