XII

286 28 47
                                    

Tydzień później znów w mediach wszędzie było pełno raportów o kolejnym morderstwie.

Karol siedział na kanapie popijając poranną kawkę i słuchał co się w wielkim świecie dzieje. To jakaś celebrytka okazała się być w ciąży, to jakieś pożary generalnie nic czego już nie było.

-Kogo rano niesie - szepnął do siebie, przeciągając się

-Kuter Karol? List dla pana - powiedział listonosz wręczając Brunetowi papierek

-Dziekuje...? - zdziwił się, rzadko zdarzało się by dostawał listy do ręki

Listonosz szybko odszedł schodząc ze schodów zaczął mamrotać jak to nie jest spóźniony. Karol zamknął drzwi.

-Od siostry? - zdziwił się widząc jej imię, zaczął czytać - "Mam nadzieję że nie zmieniłeś adresu chujku mały. Czemu nawet nie dałeś znaku życia przez rok?! Mama się martwiła a ja mieszkałam w Hiszpanii i nic nie wiedziałam. Numer też zmieniłeś dziwko i nic nie powiedziałeś, myślisz że możesz się odciąć od rodziny bez..." - dalej nie czytał, dwa razy go obraziła w ciągu jednego listu a i tak śmie nazywać go częścią rodziny - To jakiś żart?! - krzyknął widząc zaproszenie na ślub

Rzucił listem i zaproszeniem w ścianę uprzednio je gniotąc w kulkę. Jego brat bierze ślub z pewną betą, która zawsze mu robiła na złość. Z rozmyślenia wyrwał go dźwięk powiadomienia z Messengera. Przez ułamek sekundy modlił się by to Hubert chciał pogadać. Karol nawet nie wiedział jak bardzo Omega go uspokajał.

Hubuś:Hej..

Karol nieświadomie zaczął machać ogonem z ekscytacji. Hubert nie odzywał się do niego od imprezy na basenie, a on też nie chciał naciskać na Huberta żeby się dowiedzieć co się stało. Zdecydowanie wolał dać mu czas. Tym bardziej widząc jego reakcję gdy rano obudzili się obok siebie. Inni oczywiście też nie pamiętali co się działo, byli równie pijani co Karol.

Kari: Cześć!
Jak się czujesz?
Hubuś:Na pewno lepiej niż wcześniej, masz dzisiaj czas się spotkać?
Kari:Dla ciebie czas mam zawsze <3
Hubuś:Nie podnoś mi ciśnienia tym serduszkiem gdy wreszcie jestem skłonny do rozmowy o tym co zrobiłeś
Kari:Przepraszam
Hubuś:Na łące przy lesie o 14 będzie okej?
Kari:Jasne
Hubuś:To do zobaczenia, nie spóźnij się
Kari:Do zobaczenia!

Karol szybko ogarnął się i wyszedł z mieszkania. Skoro Hubert chce się spotkać to znaczy, że dzisiaj ma mniej czasu. Ale dużo do roboty nie zostało więc tyle dobrze.

Wrócił jakoś koło godziny trzynastej, ubrania od razu wrzucił do pralki a sam skoczył pod szybki prysznic.

☆☆

Blondyn przyszedł na polanę i usiadł na przewróconym drzewie. Słońce grzało jego plecy a on patrząc w las słuchał cicho muzyki. Usłyszał pisk. Wyjął słuchawki z uszu i nasłuchiwał, tym razem do jego uszu dotarł urwany krzyk, błagający o pomoc. Zadzwonił na numer alarmowy, moment po wybraniu numeru znów usłyszał krzyk. Szybko podał miejsce operatorowi i wstał. Pod wpływem instynktu szybko wstał natychmiastowo zapominając o telefonie i poszedł w stronę krzyków. Nasłuchiwał choćby najmniejszego szmeru, miał złe przeczucia.

Po niedługiej chwili zza drzew zauważył dziecko. Na kolanach miał głowę jakiegoś innego młodzieńca. Oboje mieli może z dziesięć lat.

-To wy tak krzyczycie? - spytał Hubert podchodząc do młodych - Gdzie wasi rodzice? - zadał kolejne pytanie rozglądając się pobieżnie

Chłopiec postawił uszy i wstał jak poparzony na dźwięk głosu Omegi. Widząc mężczyznę odbiegł z prędkością światła do najbliższego drzewa, na które zaczął się nieudolnie wspinać.

-O mój... - szepnął blondyn

Drugi chłopiec, który leżał w bezruchu nie ruszył się o milimetr. Nie mógł. Głowa, a raczej krwawa masakra, która z niej została przyprawiła omegę o mdłości. Oszczędzając szczegółów nie było nawet szans by chłopiec mógł jeszcze raz uśmiechnąć lub rozpłakać. Mógł jedynie leżeć jak sztywna kukła.

-Co tu się stało.. - spytał Hubert jąkając się

-To on mi kazał - czarnowłosy chłopiec płakał, zaprzestał też wspinaczki

-Kto...? - Spytał nie wiedząc czy w ogóle chce znać odpowiedź na to pytanie

Wystrzał. Chłopiec padł na twarz. Stróżka krwi wręcz niewidoczna w gęstych kruczoczarnych włosach spływała lepiąc niektóre kosmyki.

-Witam - Hubert usłyszał niski, zachrypnięty głos a po chwili przy ciele dziecka pojawił się wysoki mężczyzna - Wiesz, dorośli mnie jakoś nie kręcą - Huberta sparaliżował strach, ten typ właśnie zabił człowieka i dalej miał uśmiech na twarzy

-Uciekaj! - krzyczała wewnętrzna omega w głowie Huberta - Ratuj się!

Nie ruszył się, pierwszy raz od lat bał się o swoje życie. Nie chciał odchodzić bez pożegnania, bez wyjaśnienia. W oczach zebrały mu się pojedyncze łzy.

-Dorosłym nie wolno ufać, widzisz mnie więc powiesz o tym policji - kontynuował zbliżając się, machał jasnobrązowym ogonem w rytm niewielkich kroków

Hubert zamknął oczy, wciąż nie mogąc zrobić nic innego.

-Bang! - To usłyszał jako ostatnie, a już po chwili czuł jak upada na gęstą trawę

☆☆

Karol biegł w stronę polany, był już lekko spóźniony. Był szczęśliwy, prawdopodobnie odzyska przyjaciela. W końcu zrobi dla niego wszystko, nawet jeśli Hubert po wyjaśnieniu sytuacji z imprezy basenowej powie żeby ten zniknął z jego życia zrobi to. Zrobi, bo go lubi, może nawet kocha. Ale to nie istotne teraz. Nie ważne co czuje Karol, ważne tylko by Hubert się do niego uśmiechnął, mówiąc że przebacza mu jego czyny. Po pijaku ludzie nie myślą tak jak powinni.

Zauważył przewrócony pień drzewa, a na nim jakiś... sznurek? Może kabel?

-Hubert? - zawołał przyjaciela, może blondyn chciał go nastraszyć? Zażartować?

Usiadł na pniu biorąc kabel do ręki, słuchawki. Niebieskie słuchawki a do nich przypięty telefon z szarym etui. Włączył go, na tapecie blokady było zdjęcie Huberta i Karola z pierwszego dnia gdy się spotkali.

Tylko jest jedno ważne pytanie, skoro tu jest telefon blondyna to gdzie jest właściciel?

-Hubert? - powiedział głośno Karol, rozglądając się po okolicy, nic nadzwyczajnego

Drzewa, trawa, krzaki, ćwierkanie ptaków i słońce. Brakowało tylko jednego do idealnego popołudnia - uśmiechniętego Huberta. Karol chodził po okolicy wołając przyjaciela. Nie zagłębiał się jakoś bardzo w las.

Po niedługiej chwili zrezygnowany usiadł ponownie na pień, blondyn wie kiedy przerwać żart.

-Nie pokazał się, ale jest tu telefon.. - pomyślał na głos

Zastanawiał się czemu Hubert zostawił telefon i gdzieś odszedł. Karol spojrzał na ekran telefonu przyjaciela jeszcze raz. Po paru próbach udało mu się go odblokować. Pierwsze co mu się ukazało była historia połączeń.

-112 - szepnął Karol, ostatnie połączenie trwało parę minut na tym numerze

☆☆☆☆☆
Generalnie, to miało mieć 10-20 rozdziałów więc fabuła może zapieprzać XD

I cieszcie się z mojej litości bo podpoprzednim rozdziałem nie ma 10 gwiazdek a i tak macie rozdział

Miłego dnia/nocy
10 gwiazdek=rozdział



!!SPOILER ALERT!!
.
.
.
Hubert nie umrze teraz c:

☆ Jesteś Mój, Głuptasie ☆ DxD ☆ Zakończone ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz