Czuł jak czas przepływał przez palce.
-Czemu, czemu, czemu! - bił ścianę i płakał w rozpaczy
Po palcach spłynęła mu stróżka krwi, kolejny raz dzisiaj. Ma szczęście rodzice są w pracy, nikt nie usłyszy. Nie miał na nic siły, stracił najważniejszą osobę.
-Dlaczego nie mogę mieć z nim nawet widzeń! - uderzył ponownie
Minęły już trzy miesiące. Humor Huberta był jak karuzela na huśtawce. Rano jeszcze był zadowolony, że morderca trafił za kraty. Jednak teraz dał się kontrolować swojemu sercu, które mówiło że przez niego niewinny Karol został wysłany do więzienia. Przecież Karol nie mógł takiego czegoś zrobić.
-On był opiekuńczy, jakby był bezdusznym potworem to zrobiłby coś już wcześniej! Na przykład podczas rui! - Krzyczała wewnętrzna omega - Zasługujesz na karę, potworem w tej historii jesteś ty. - Hubertowi zabiło szybciej serce
-Słyszałem te słowa już.. - ręce mu się trzęsły, chwycił się za głowę i usiadł po chwili już się kiwał - do przodu... I do tyłu - powtarzał w myślach by zagłuszyć omegę
☆☆
Karol nie miał łatwo, łatwo się wszyscy dowiedzieli za co siedzi.
Krzywe spojrzenia.
Wyzwiska.
Popychanki.
Czasem nawet niektórzy więźniowie brali przydzielony mu posiłek i go wyrzucali co równało się z głodówką do wieczora.-Werdyktem sędzi najwyższego jest skazanie Karola Kutera na dożywotnie pozbawienie wolności - rozbrzmiały słowa sędzi, kończące dotychczasowe życie bruneta
Typowe koszmary obudziły bruneta zdecydowanie na długo przed pobudką.
-Słyszałeś? Podobno ktoś z pięćdziesiątki dwójki popełnił samobójstwo na sznurówce - powiedział jakiś mężczyzna do jego kolegi
Gdyby prawdziwe życie było jak kreskówka to nad głową bruneta pojawiła by się żaróweczka. Innymi słowy - wpadł na pomysł.
Nie zjadł obiadu, wrócił wcześniej do celi. Wziął do rąk lustro wiszące na ścianie i rzucił nim z całej siły o ziemię. Roztrzaskało się na tysiące małych kawałeczków. Wziął jeden z większych.
-Ostre - powiedział cicho po rozcięciu palca, dla testu - Nie chcę umrzeć, nie chcę umrzeć - powtarzał w myślach - Chcę tylko dostać się...do...szpi..ta..la..a - to były jego ostatnie słowa nim stracił przytomność
☆☆
-Jak się czujesz? - spytała matka Omegi gdy ten ubierał buty
-Nie mam ochoty gadać - powiedział krótko, kończąc tym samym rozmowę
Po chwili zamknął drzwi, puścił na słuchawkach muzykę i szedł. Szedł po prostu przed siebie.
Pogoda dopisała, słońce świeciło i można powiedzieć, że było nawet ciepło tym bardziej biorąc pod uwagę porę roku - jest środek zimy. Śniegu nie było a łyse gałęzie skutecznie odstraszały wszystkich chcących przejść się po lesie.
-Tu mieliśmy się spotkać.. - westchnął Hubert siadając na leżące drzewo
Nie siedział tam długo, szmery w krzakach odwróciły jego uwagę. Zaciekawiony podszedł cicho parę kroków w tamtą stronę.
-Kruk - westchnął
-Czemu ofiary mają taką tendencję do wracania w miejsca gdzie zostały zranione? - Zaśmiał się głos, znajomy głos
Hubert odwrócił się tak szybko jak jeszcze nigdy wcześniej. To on. To na pewno on.
-Historia lubi zataczać koła - Skomentował, celując z pistoletu w blondyna - Spokojnie, tym razem trafię - dodał szybko
Cisza. Strzał. Dźwięk łamanych gałęzi. Hubert biegł na oślep, widział jego twarz, słyszał jego głos, prawie znowu został przez niego postrzelony. Słyszał za sobą kroki, bieg. Adrenalina kierowała omegą. Zza dziesiątek suchych, starych pni zaczął być widoczny zachód słońca. Już blisko, zaraz pojawią się domy. "Będę bezpieczny, przeżyje" tak właśnie myślał Omega gdy usłyszał kolejny strzał, pudło.
-Pomocy! - krzyczał na całe gardło, spojrzał jeszcze raz za siebie i zdał sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy - Pomocy! - Zawołał ponownie, wbiegając na asfaltową drogę
Kolejny oddany strzał przeleciał dosłownie milimetry od Huberta. Zauważył, że w jednym z bliższych domów na parterze świeci się światło. Wbiegł na posesję i walił pięściami w drzwi. Morderca na chwilę zgubił go z oczu, Hubert stał przez chwilę w kompletnej ciszy gdy drzwi otworzyły się.
-Dzień do.. - kobieta nawet nie zdążyła dokończyć słowa gdy brązowowłosy mężczyzna strzelił kolejny raz
-Pomocy - poprosił Hubert, adrenalina zaczęła schodzić a na jej miejscu pojawił się strach, zmęczenie i ból
☆☆
Stał się cud - otworzył oczy. Momentalnie wypełniła go radość. Szpital. Kto by pomyślał, że można być tak szczęśliwym dzięki pobycie w tym miejscu.
-Żyję.. ja żyję - oddychał głęboko, spokojnie mimo że jakby mógł to by skakał ze szczęścia - Jeszcze tylko stąd uciec i spotkać Huberta.. - pomyślał
☆☆☆☆☆
Nie mam tu nic do powiedzenia, dziękuję za uwagę
CZYTASZ
☆ Jesteś Mój, Głuptasie ☆ DxD ☆ Zakończone ☆
Fanfiction☆☆☆☆☆ Hubert jest przedstawicielem niewielkiej grupy społeczeństwa, jest męską Omegą. Jak wszyscy ma wilcze uszy i ogon. Za to Karol jest przystojnym Alfą z większą ilością sekretów niż widać na pierwszy rzut oka. Hubert i Karol znają się już dwa l...