Hubert został brutalnie obudzony przez ojca o poranku. Ostatnio coraz mniej siedzi do 4 i wstaje wcześniej, korzysta z dni na ile to możliwe.
-Przecież wychodzimy dopiero o siódmej - jęczał zaspany - Okaż litość i daj spać - poprosił gdy przykrył twarz kocem, który za nim spadł z łóżka
-Tak, o siódmej czyli za pół godziny a ty śmierdzisz - powiedział mężczyzna wychodząc z pokoju
-Za ile?! - krzyknął zdziwiony blondyn
Minęło parę sekund, Hubert już prawie zdążył znów zasnąć jednak powiadomienie z messengera mu przeszkodziło. Omega szybko zerwał się na nogi i równie szybko wziął wcześniej przygotowane ubrania, z którymi udał się do łazienki. Znaczy prawie, zaraz po opuszczeniu pokoju zrobiło mu się ciemno przed oczami, w głowie zaczęło mu cicho piszczeć po czym upadł.
Ocknął się dopiero po paru minutach, jego ojciec klęcząc przy nim mówił coś. Hubert słyszał jak przez szybę dopiero po chwili wszystko wróciło do normy.
-Nic mi nie jest - poinformował Hubert zaraz po tym jak podniósł się do siadu
-Na pewno? - dopytał zaniepokojony
-Tak, wszystko dobrze. Nie musisz się bać - zapewnił z delikatnym uśmiechem
Słońce już przygrzewało gdy wreszcie dotarli do starego domu z lekko zniszczoną elewacją. Dorosły beta zaparkował samochód przed niegdyś czerwonym, drewnianym płotem a psy, które no, miały już swoje lata zaczęły głośno szczekać.
-Stare ale jakie głośne - zaśmiał się ojciec omegi - No rozchmurz się, nie będzie tak źle. Kiedyś lubiłeś babcie Jadzie
-Kiedyś, gdy nie pytała o alfę, o dzieci, o pracę i nie próbowała mnie swatać z damską połową wsi- Zaczął wymieniać - Po za tym nie lubię tej dziewczyny z sąsiedztwa
-Masz na myśli Baśkę? - spytał wychodząc z pojazdu
-Ta, te blondynę - westchnął Hubert
Jeszcze chwilę rozmawiali przy samochodzie gdy drzwi otworzyły się a z wnętrza domu wyszła, nie oszukujmy się, stara, wyglądają na wredną kobieta. Uśmiechała się jakby właśnie ksiądz powiedział jej, że na sto procent pójdzie do nieba.
-Już nie ma ucieczki wilczku - szepnął ojciec po czym podszedł do swojej matki - Cześć, co u ciebie? Jak się czujesz? - powiedział energicznie
Starsza kobieta przytuliła syna a po chwili weszła z nim do wnętrza domu.
-Czyli rzeczy przynoszę ja - podsumował swój natłok myśli Hubert
Wziął dwie najważniejsze walizki i uprzednio zamykając auto udał się do środka tak znienawidzonego miejsca. Przywitał go duży obraz Jezusa na ścianie naprzeciwko drzwi wejściowych a nad nim krzyż. Przy komodzie odłożył walizki.
-Może jeszcze się da stąd uciec? - pomyślał słysząc głośny śmiech babci z salonu
Westchnął, zdając sobie sprawę z tego, że będzie zmuszony przetrwać tu tydzień. Przeszedł korytarzem w lewo. Przed sobą miał drzwi do kuchni, po prawej salon. Na przeciwko salonu schody, po ich lewej były drzwi do chyba piwnicy, nie pamiętał już, za to po prawej łazienka babci. Z łazienki babci lepiej nie korzystać, wszystko jest tam rozklekotane aż strach czegokolwiek dotknąć.
-Co tak stoisz - zaczął ojciec Hubiego - Babcia chce z tobą pogadać - poinformował
-Też bym chciał, ale jakoś głowa mnie boli i chyba pójdę spać - powiedział na tyle cicho, żeby kobieta nie usłyszała i nie zaczęła mu wmawiać wszystkich chorób, które będzie chciała leczyć Jezusem lub bardzo tłustym rosołem
Mężczyzna popatrzył tylko wzrokiem mówiącym "wiem, że kłamiesz, ale idź i mnie nie słab" na co Hubert pospiesznie wszedł po schodach. Na piętrze było już zupełnie inaczej, wszystko ładne, nowe i przede wszystkim mniej podatne na zniszczenia. Po swojej prawej były przeszklone drzwi na balkon na przeciwko miał drzwi do pokoju, w którym zawsze spał a po lewej resztę.
Omega padł na miękki materac łóżka, oddychając spokojnie. Ten spokój przerwał dźwięk z telefonu, ktoś dzwoni na messengerze.
-No siema stary, jak tam? - przywitał się energicznie Karol
-A nie pytaj i mnie stąd weź - powiedział jakby miał zaraz się popłakać
-Aż tak źle? Współczuję - po drugiej stronie można było usłyszeć dźwięku metalu spadającego na twardą powierzchnię coś jak kamień lub beton
-Co to było? Słyszałeś to? - spytał Omega
-A to tylko nóż mi spadł, nie przejmuj się - odpowiedział znudzonym głosem
-Nic ci nie jest? - dopytał
-Nie, mnie nic nie jest - pod koniec wypowiedzi zaśmiał się, na co omega nie zwrócił najmniejszej uwagi
-Po co dzwonisz? - zmienił temat
-Chciałem usłyszeć twój piękny, delikatny głos - omega mógłby sobie głowę uciąć, że Alfa się teraz uśmiecha
Nic nie odpowiedział, zaśmiał się cicho. Po chwili ciszy znowu zaczęli rozmowę. Praktycznie cały czas Hubert się uśmiechał. Tak, bardzo lubił swojego przyjaciela i był pewien, że nie oddałby go za nic w świecie.
-Chciałabym go teraz przytulić i sprawić by nigdy nie odchodził - Hubert usłyszał cichy damski głos
Hubert od zawsze ignorował tak zwaną "wewnętrzną Omegę" wie, że co do uczuć ona nigdy się nie myli jednak mimo to udaje, że jej nie ma.
Po długiej rozmowie przyjaciele wreszcie rozłączyli się, a Hubert zszedł na dół do babci. Kobieta zaczęła wypytywać mlodego o dosłownie wszystko co się wydarzyło od kiedy byli u niej ostatnio, cóż się dziwić. Kobieta jest stara, sama nie może wyjść po za swój teren, internetu używać nie potrafi i nawet nie chce, a rozmowa przed telefon to nie to samo co twarzą w twarz. Po za tym starsi ludzie mają to do siebie, że nawet nie kryją się ze swoją ciekawością, są bardzo bezpośredni. Nie mają już czasu na owijanie w bawełnę.
-A więc młodzieńcze nie masz swojej ani alfy, ani bety nikogo nie upatrzyłeś sobie, nie wiesz co się na świecie dzieje, masz ty w ogóle jakichś przyjaciół? - spytała
-Mam jednego przyjaciela i grupkę znajomych - odpowiedział blondyn jedząc ciasteczko
-A ten przyjaciel to ten, o którym mówiłeś mi w zeszłe lato? Kamil? - spytała zaciekawiona, wreszcie zaczęła się bardziej rozmowa niż przesłuchanie
-Karol, wtedy mówiłem o Karolu - poprawił ją - I tak, to on jest moim jedynym, najbliższym przyjacielem - dodał
-Jestem taka szczęśliwa - uśmiechnęła się - Dziękuję ci Boże, że dałeś mu przyjaźń
Hubert mimo, że tego nie pokazywał wolałby unikać tematów jego życia przyjaźnio-milosnego. Wolałby porozmawiać o pogodzie czy czymś innym co jest dość neutralne.
Gdy zaczynało robić się ciemno siwowłosa kobieta stwierdziła, że pójdzie już spać co Hubert w myślach świętował głośną imprezą. Gdy pożegnał się z babcią i skończył wieczorą, kolacyjną rozmowę z ojcem poszedł do "swojego" pokoju.
Zegarek wskazywał godzinę drugą w nocy a Hubert wciąż leżałna łóżku, wiercąc się. Jego głowę opanowała jedna osoba, którą był Karol. Ten szatyn w okularach coraz bardziej wydaje się... idealny? Nie to złe określenie, on już jest ideałem. Może to tylko wpływ wewnętrzej omegi, ale Hubertowi zaczyna się wydawać, że z Karolem są bliżej niż są w rzeczywistości.
☆☆☆☆☆
Dalej jestem chora, polecam10 gwiazdek - rozdział od razu
(Jeśli nie dobijecie to w następny weekend)
CZYTASZ
☆ Jesteś Mój, Głuptasie ☆ DxD ☆ Zakończone ☆
Fiksi Penggemar☆☆☆☆☆ Hubert jest przedstawicielem niewielkiej grupy społeczeństwa, jest męską Omegą. Jak wszyscy ma wilcze uszy i ogon. Za to Karol jest przystojnym Alfą z większą ilością sekretów niż widać na pierwszy rzut oka. Hubert i Karol znają się już dwa l...