- Ja i mama będziemy dzisiaj do późna w pracy. Rose będzie u Parkerów więc jak skończysz lekcje to pójdź po nią proszę - poprosił mnie tata, kiedy siedziałam przy stole zajadając się na śniadanie płatkami.
- Dobrze tato - przewróciłam oczami i zajęłam się jedzeniem.
- Cześć tato, gdzie mama? - po schodach zszedł Matt. Zaspany, w samych spodenkach, gdy mnie zobaczył od razu jego mina z uśmiechniętego zamieniła się w obojętną.
- Czeka w aucie, trzymajcie się - pożegnał się i wyszedł.
Ja natomiast udałam się, aby odstawić miseczkę do zlewu, a później szybko ubierając się wyszłam z domu. Nie chciałam mieć konfrontacji z Mattem, a po drugie i tak by się do mnie nie odzywał, więc nic tu po mnie. Założyłam słuchawki i pieszo udałam się do szkoły.
***
Właśnie stałam przy tablicy i rozwiązywałam jakieś obliczenia matematyczne. Nie spodziewałam się, że dzisiaj będę pytana z jakiegokolwiek przedmiotu. Jak na razie nie szło mi za dobrze, a jędza od matmy ewidentnie miała już mnie tam dosyć.
- No dobrze panno Smith, skoro jest pani dzisiaj nieprzygotowana będę zmuszona wystawić pani ocenę niedostateczną - podeszła do swojego biurka, ale musiałam ją jakoś zatrzymać bo była to już moja trzecia.
- Nie! Ja się poprawię, na następnej lekcji sama się zgłoszę i będę miała wszystko w jednym paluszku. Teraz też mam, ale wie pani stres i te sprawy - przymknęłam jedno oko i uśmiechałam się próbując jakoś przekonać tę wiedźmę.
- Nie ma mowy, że mnie przekonasz. Siadaj na swoje miejsce - rozkazała, a ja już wiedziałam żeby się nie kłócić, bo i tak nie dało by się jej przekonać. Nawet pogorszyło by to sprawę.
- Kto następny? - zaczęła rozglądać się po klasie i węszyła, węszyła, aż w końcu zatrzymała się wzrokiem na Cooperze.
- Ooo Pan White. Zapraszam - uśmiechnęła się sztucznie, a Cooper bez żadnych emocji szedł wolnym krokiem do tablicy wiedząc, że ma już przejebane.
Po kilku minutach zadzwonił dzwonek, a ja z prędkością światła wybiegłam na korytarz. Udałam się na stołówkę, aby zobaczyć tylko jedną osobę i bardzo dobrze trafiłam. Chloe siedziała przy stoliku, a z nią Emma i Grace.
WTF. GRACE?
- Hejka, Chloe możemy pogadać? - spytałam kiedy w końcu odważyłam się podejść do stolika.
Wszystkie spojrzały na siebie, a Chloe tylko westchnęła i wstała ze swojego miejsca.
- No okej - powiedziała z obojętną miną.
- A więc o co chodzi? - spytała krzyżując ręce na piersiach kiedy byłyśmy już w oddali tych wszystkich stolików.
- Dlaczego już ze sobą nie gadamy Chloe? - zapytałam i spojrzałam w jej zielone tęczówki.
- No ty kochana sama sobie powinnaś odpowiedzieć na to pytanie - zaśmiała się kpiąco.
- No sorry Chloe, ale to wszystko nie wyglądało tak jak wy to sobie wyobrażacie - zaczęłam się już tłumaczyć, ale dziewczyna mi przerwała.
- A jak? - machnęła ręką - Zdradziłaś nas, rozumiesz? Mnie zdradziłaś.
- Nie, po prostu wybaczyłam Thomasowi, bo wytłumaczył mi na czym polegała jego przyjaźń z Brooklynem i ja - na chwilę się zatrzymałam obserwując jej smutną twarz, ale kontynuowałam dalej - Ja bym zrobiła to samo, bo mi na tobie zależy i po prostu bym ci wybaczyła, ale wy... wy za to odsunęliście się ode mnie. Każdy mnie zostawił, nikt ze mną nie rozmawiał. Ja nie wiedziałam o co w ogóle chodzi, wiesz jak ja się czułam? Jak się kiedyś spotykałam z Thomasem po waszym zerwaniu to nikt o to pretensji nie miał.
CZYTASZ
Kochaj mnie / 1 część
RomanceOn i Ona = odwieczni wrogowie. Co sprawiło, że przerwali kres swej nienawiści?