Nie wiem jak mam Bogu dziękować za dzisiejszą sobotę. Rano wymiotowałam, a teraz leżę na łóżku i wpierdalam lody. Mam już dość tego zjebanego humoru i mojej choroby. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili w progu stał Niall. Ubrany był w czarne joggery i bluzę z Nike w kolorze beżowym.
- Co tam? - zapytał kiedy patrzenie na siebie było już trochę niezręczne.
- Czekaj, od kiedy wchodzisz normalnym wejściem do mojego pokoju? - spytałam kręcąc głową będąc zdezorientowana zachowaniem chłopaka. No każdy by przyznał, że to nie należy do jego normalnego zachowania.
- No wiesz, pora się przyzwyczajać - uśmiechnął się podchodząc do mnie.
- Czemu przyzwyczajać? - uśmiechnęłam się uroczo kiedy chłopak pocałował mnie w usta.
- Mmm czekoladowe - powiedział po chwili oblizując swoje wargi - Chyba nie będę tak przez całe życie wchodził do Ciebie przez okno - parsknął śmiechem, a ja razem z nim.
- Chcesz trochę? - zaśmiałam się i nałożyłam na łyżkę loda kierując ją w stronę chłopaka.
- Z miłą chęcią - również się zaśmiał i wziął ode mnie pudełko lodów wraz z łyżką.
- Jasne bierz - prychnęłam.
- Zabieram Cię dzisiaj gdzieś - powiadomił mnie chłopak.
- Niby gdzie? - spojrzałam na niego marszcząc brwi.
- Zobaczysz o 18 masz być gotowa - uśmiechnął się szczerząc te swoje białe zęby.
- Nie chce mi sieee - przeciągnęłam ostatnie słowo i rozciągnęłam się na łóżku.
- Nie ma, że nie - odparł, a po chwili zaczął mnie łaskotać - Obiecaj.
- Dobrze, ale przestań już - powiedziałam przez śmiech.
- No i się rozumiemy - pocałował mnie w nos i położył się obok mnie.
Ten chłopak mnie naprawdę zaskakuje. Jest to mega dziwne uczucie kiedy zachowujemy się tak, a nie ciągle kłócimy.
- Co oglądamy? - spytał po chwili.
- Rozmawiamy - odpowiedziałam i wstałam z pozycji leżącej siadając przed nim - Dawno nie rozmawialiśmy sami.
- Fakt, ale w sumie nie ma nawet kiedy. Dlatego zabieram Cię dzisiaj, żeby to nadrobić - chłopak znowu się uśmiechnął pokazując białe zęby, a ja nie mogąc się oprzeć ujęłam jego twarz w dłonie i go pocałowałam.
- Dobra jesteś - zachichotał oblizując wargi na co przewróciłam oczami.
- Powiedz mi lepiej co u twojej mamy? - zmieniłam szybko temat bawiąc się poduszką.
- A co ma być? Ma się dobrze. Pytała mnie dzisiaj czemu nas tak mało odwiedzasz.
- Jejku jak mi głupio. Tak się ostatnio źle czuje, że naprawdę nigdzie nie wychodzę - zmartwiłam się trochę, bo zawsze tam lubię przychodzić. Zwłaszcza do Avy.
Okej do Nialla też zawsze lubiłam.
- Musisz iść do lekarza. Tak jak ja muszę spadać do domu, bo nie zdążę cię gdzieś zabrać - mówiąc popatrzył na zegarek i szybko wstał z łóżka całując mnie w czółko następnie wychodząc z pokoju.
Zaśmiałam się z jego szybkiego pośpiechu, bo nawet nie zdążyłam nic powiedzieć. Postanowiłam się trochę przespać przed dzisiejszym wyjściem z Niallem, aby mieć w ogóle jakieś siły.
Aktualnie była godzina 17.20, a ja szukałam ubrań na dzisiejsze wyjście z Niallem. Postanowiłam się nie stroić, bo nie mam po co, a więc wyciągnęłam szerokie niebiesko ciemne jeansy i szeroką beżową bluzę. Włosy związałam szybko w niechlujnego koka, a z makijażem też się jakoś nie wysilałam. Z racji tego, że robiła się już prawie wiosna, ubrałam trampki i założyłam kurtkę jeansową. Usłyszałam dzwonek do drzwi, a więc szybko zeszłam na dół.
CZYTASZ
Kochaj mnie / 1 część
RomansaOn i Ona = odwieczni wrogowie. Co sprawiło, że przerwali kres swej nienawiści?