5 rozdział

604 9 1
                                    

Rano obudziłam się z lekkim bólem swojego ciała. Lekko bolała mnie głowa i czułam się nie wyspana. A to wszystko wina Nialla. Nie wiem czy jego wina, ale zawsze jest jego wina więc tu pewnie też. Wstałam z łóżka do siadu okryta kołdrą i spojrzałam na miejsce gdzie spał chłopak. Co dziwne lecz zadowalające jego już nie było. Nie wiem kiedy poszedł, ale zbytnio mnie to nie interesuje, bo najważniejsze, że nie muszę na niego patrzeć z rana.

Popatrzyłam na okno i było niedomknięte. Ma szczęście, że je w ogóle jakoś zamknął i zimne powietrze nie doszło zbytnio do mojego pokoju. Jeszcze mi tego trzeba, żeby się teraz rozchorować na sylwestra. Podeszłam, więc do okna szczelnie je domykając. Była godzina 12, a to oznaczało, że dzisiaj muszę posprzątać, pomóc mamie przygotować jedzenie na gości, których sobie z tatą zaprosiła, a w dodatku sama siebie doprowadzić do porządku.

Zeszłam na dół i o dziwo wszyscy siedzieli w kuchni. Nawet Matt. Czaicie? Rzadki widok.
Wszyscy na mnie spojrzeli, a ja uniosłam brwi nie wiedząc o co im chodzi. W duchu modliłam się, aby to nie było nic związanego z Niallem.

- Co się na mnie patrzycie jakbyście ducha zobaczyli? - spytałam podchodząc do blatu, sięgnęłam po szklankę nalewając do niej wody.

- Nic, ale jest 12 tak tylko uprzedzam - odparła mama skupiając się dalej na czytaniu gazety.

- Ja wiem mamo, ja wiem - przewróciłam oczami i zaczęłam przygotowywać sobie tosty.

- Widziałam - zaśmiała się i pogroziła wskazującym palcem, a ja już wiedziałam, że chodziło jej o moje przewrócenie oczami.

- Gdzie idziesz dzisiaj? - spytał po chwili mój tata, który właśnie był ubrany w garnitur i pił kawę przeglądając telefon.

- Do Thomasa - odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.

- I co tam będziecie robić? - spytał podejrzliwie chcąc się ode mnie dowiedzieć jak najwięcej rzeczy.

- Tato! - wtrącił się Matt, bo w sumie to wiadome co będziemy tam robić.

Czyli chlać.

Matt sam tam będzie, więc wie co jest pięć.

- No co? Tylko pytam - spojrzał na Matta z niewinnym uśmiechem popijając kawę.

- No tato jesteśmy dorośli - odpowiedział Matt broniąc przy tym nie tylko mnie, ale też siebie.

- Dobrze Matt, ale ja nie wiem czy będą tam narkotyki, czy przypadkiem mojej małej księżniczce nic się nie stanie? - zaczął wymieniać i naciskając na słowo "księżniczce" od razu na mnie spojrzał

Matt od razu przeniósł wzrok w moją stronę, abym również się wypowiedziała. Od razu pokręciłam głową, że to nie jest dobry pomysł, bo może to tylko pogorszyć sprawę.

W sumie to nie wiem czemu, ale moje zdanie mało się liczy i to w każdej sytuacji. Zawsze to Matt musi przekonywać do wszystkiego rodziców.

- Nie bój się tato, będzie wszystko dobrze. Już ja jako odpowiedzialny brat jej przypilnuje - przekonywał dalej tatę puszczając mi przy tym oczko.

- Pff zobaczymy, żeby to ona nie musiała cię przypadkiem pilnować - parsknął tata i dodał nam przy okazji dawkę śmiechu.

- Jennifer jedz szybko, bo musisz jeszcze iść do sklepu i mi pomóc tutaj z gotowaniem - wtrąciła się mama.

- Dobrze mamo - odpowiedziałam przez zęby z ironicznym uśmiechem patrząc na Matta, który znowu wymigał się od obowiązków.

Tak nie może być, przecież ten dziad stary nic nie robi.

Kochaj mnie / 1 częśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz