Rozdział 10 - Obrona

252 17 80
                                    

Zwierzę mnie powaliło. Widziałam ten pysk. To zwykły wilk (na szczęście). Cieszyłam się, że to nie jakaś istota, o których dowiedziałam się niedawno, ale byłam również przerażona. Widziałam jak zwierzę chciało mnie zabić, rozszarpać. Przestałam krzyczeć, a zaczęłam walczyć. Chciałam przeżyć. Mój telefon wylądował parę metrów dalej, cały czas słyszał mnie Chris. Słyszał jak próbowałam przetrwać. Był przerażony. Złapał pierwszą lepszą strzelbę i biegł w moją stronę, cały czas myśląc o mnie i o tym, że może mnie stracić. Nagle, gdy trzymałam pysk zwierzęcia, który znajdował się kilka centymetrów od mojej twarzy, przypomniałam sobie o sztylecie schowanym w moim bucie - akurat włożyłam kozaki (co za dobry wybór). Wyjęłam go i wbiłam zwierzęciu w szyję. Byłam przerażona. Zwierzę padło, ale jeszcze oddychało, więc wyjęłam sztylet z jego szyi i wbiłam mu jeszcze kilka razy w pysk. Wtem zauważyłam Chris'a. Nie mogliśmy nic powiedzieć, tak byliśmy przestraszeni całą tą sytuacją. Gdy minęły 2 minuty ciszy, Chris podbiegł i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Wtuliłam się w niego, jakbym miała ostatni raz go zobaczyć. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Chris podniósł mnie z ziemi, złapał moją twarz i patrzył mi w oczy.

CHRIS: Jestem z ciebie dumny. - powiedział to z dumą. Mimo, że mogłam zginąć, był dumny, że poradziłam sobie z wilkiem. Miał nadzieję, że w walce również sobie poradzę. Nadzieja była większa niż w dniu, kiedy zobaczył jak strzelam z łuku.

Objął mnie, a mi zaczęły lecieć łzy. Nie ukrywałam, że bałam się o swoje życie. Nie wiem co mnie czeka dalej. Skoro tak zareagowałam na wilka, to jak zareaguje na istotę, która grasuje po mieście? Po moim "ataku paniki" razem z Chris'em wróciliśmy do domu.

30 minut później

Byłam już w domu. Od razu poszłam do pokoju. Musiałam się ogarnąć po tej sytuacji. Wiem jedno. Nie będę już siedzieć w lesie do nie wiadomo której godziny. Chris chciał zwiększyć treningi. Był w stanie zwolnić mnie ze szkoły, abym tylko umiała się obronić. Szczerze? Nie miałam nic przeciwko. Wiecie, że wolę treningi od szkoły.

20 minut później

Ktoś zapukał do drzwi. Chris był w garażu, więc postanowiłam otworzyć (mądra decyzja, prawda?). Otworzyłam, a w drzwiach stał nie kto inny jak Derek. Byłam zaskoczona, ale też zadowolona. Mimo, że Derek był mi w sumie obojętny, to jednak jego pierwszego poznałam i czułam się przy nim swobodnie.

--Derek? Co tu robisz? - zwykłe pytanie, więc liczyłam na zwykłą odpowiedź.

DEREK: Chcę, abyś pojechała ze mną do loftu. - Derek miał minę tak poważną, że masakra. Nie był to typ faceta, który lubi żartować. Nagle usłyszałam głos Chris'a.

CHRIS: Emma nigdzie nie pójdzie. Już późna godzina, a jej starczy wilków na dziś. - on również był poważny (ludzie, trochę luzu).

DEREK: Co to ma znaczyć? Będzie ze mną. - Derek był zaniepokojony. Mimo, że Chris był poważny, to widać było po nim lekkie zaniepokojenie i zmartwienie.

CHRIS: I tak nigdzie nie pójdzie. Do widzenia Derek. - zamknął drzwi. Ja nie chciałam nic mówić, tylko spojrzałam na Chris'a. Pokazał mi znak, abym wróciła do pokoju. Zrobiłam to.

Derek zadzwonił do Scott'a. Powiedział mu, że coś musiało się stać. Chris nie chciał mnie wypuścić i dodał coś o wilkach. Scott pomyślał, że coś musiało mnie zaatakować. Derek powiedział z sarkazmem, że myślał iż to był niedźwiedź. Dodał, że jutro ze mną porozmawia. Scott się zgodził. Po rozmowie z chłopakiem, Derek'owi od razu na myśl przyszedł Peter. Wilk, las, ciemność - jak nie on to kto?

Następny dzień

Szłam do szkoły. Chris nie chciał, abym szła, a żebym trenowała, ale ja uznałam, że dzisiaj jeszcze pójdę. Miałam wielką nadzieję, że w drodze spotkam Derek'a i się nie myliłam. W oddali stał nie kto inny jak tajemniczy Hale.

--Chcesz pewnie wiedzieć co się stało, że wczoraj z tobą nie poszłam? - wiedziałam o co mu chodzi.

DEREK: Zgadłaś. - uśmiechnął się.

--Wczoraj zaatakował mnie wilk. Chris nie chciał mnie wypuścić właśnie dlatego. Teraz boi się o mnie. - nie chciałam o tym mówić. Ta sytuacja była okropna.

DEREK: To mógłby być mój wuj, ale nie jestem pewny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

DEREK: To mógłby być mój wuj, ale nie jestem pewny. - Derek posmutniał i zaczął się zastanawiać nad tą sytuacją.

--Oby nie. - nie wiedziałam czy kończyć myśl, ale Derek spojrzał na mnie z zaciekawieniem, więc skończyłam - Zabiłam tego wilka. -Derek był przerażony. A co jeżeli to jednak Peter? Nie chciał o tym myśleć jak na razie.

DEREK: Obym się mylił. Ale chciałem zapytać, czy nadal chcesz poznać stado Scott'a? - Derek szybko zmienił temat. Byłam zaskoczona. To jednak jego wuj, ale również długo nad tym nie myślałam.

--Chciałabym, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Nie chcę - Hale nie dał mi dokończyć.

DEREK: Zabiorę cię po szkole. Będziesz ze mną, więc nic ci się nie stanie. - Derek brzmiał, jakby nawet coś się stało, on mógłby walczyć za mnie. Mówił to z determinacją.

--Dobrze. To po szkole - uśmiechnęłam się, a Derek odwzajemnił gest.

Łowca od podstaw Tom I •SKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz