Dostałam wiadomość od Argenta, że z Isaackiem, betą Dereka wszystko jest w porządku. Zdążyli na czas, tak że trucizna nie dostała się do serca wilkołaka. Dobra wiadomość wprawiła mnie w całkiem pozytywny nastrój. Jake dzwonił każdego ranka opowiadając jakich nowych rzeczy nauczył się w szkole. Oczywiście najważniejsze dla niego były lekcje zaklęć bo przyziemne sprawy prawie w ogóle go nie interesowały. Chciałam go odwiedzić wcześniej niż zimą, ale nie wiedziałam, czy będzie mi to dane. Mój telefon zawibrował na blacie kuchennym.
Jutro jest bal absolwentów. Wiem, że to nie najlepsza chwila na imprezy ale może poszłabyś ze mną?
Dostałam smsa od Scotta i zastanawiałam się co z tym fantem zrobić. Z jednej strony chciałam zażyć trochę normalności ale z drugiej bałam się, że przez brak czujności może stać się komuś krzywda. Nie chciałabym tego. Zanim odpisałam, usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam telefon na stół i otworzyłam je widząc czarnowłosego, opartego o ścianę.
- Nie odpisywałaś, więc postanowiłem zapytać osobiście. Wpuścisz mnie? - Zapytał i spojrzał na mnie radośnie.
- Wejdź. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy a on powoli przekroczył próg, nie spuszczając ze mnie wzroku. Patrzyłam na niego pytająco a on objął mnie delikatnie w pasie i przyłożył głowę do mojego czoła. Czułam jego świeży oddech, kiedy delikatnie kołysał się ze mną idąc w stronę stołu.
- Zgódź się. - Poprosił i uśmiechnął się a ja wstrzymałam oddech upajając się zapachem jego ciała. Miał na sobie białą koszulkę na ramiączka, opinającą jego mięśnie brzucha. Dzień był bardzo ciepły więc ja też przywitałam go w zwiewnej bladoróżowej sukience, która opinała mi talię.
- Scott to naprawdę nie jest najlepszy pomysł. - Powiedziałam cicho patrząc mu prosto w oczy.
-Może Cię przekonam. - Podniósł mnie delikatnie i posadził na blacie stołu, po czym objął mój policzek i musnął ustami moje wargi. Zagryzł swoją i spojrzał na mnie z uśmiechem i satysfakcją. Moje serce zaczęło bić szybciej a oddech przyspieszył. Zamknęłam oczy i zaśmiałam się speszona.
- Będę nieugięta. - Postanowiłam zagrać w jego grę. W tej chwili nic się nie liczyło. Ponownie objął mój policzek i pocałował mocniej, delikatnie dotykając mój język swoim. Tysiące iskier zatoczyło koło w mojej duszy a serce na chwilę przestało bić. Poczułam jego rękę na mojej talii, która po chwili błądziła po moich plecach, tak jakby chciał nauczyć się na pamięć, każdego skrawka mojego ciała. Spojrzał mi w oczy i odgarnął kosmyk za ucho, cały czas się uśmiechając. Ścisnęłam jego włosy i przyciągnęłam bliżej do siebie zatapiając usta w jego. Napierał na mnie swoim ciałem, zsuwając ręce na moje biodra, po czym ścisnął moje pośladki a ja cicho jęknęłam zadowolona. Każdy jego dotyk sprawiał, że moje ciało poddawało mu się coraz bardziej.
- Pójdziesz? - szepnął, całując delikatnie mój policzek, po czym zjechał powoli w dół po mojej szyi. Upajał się moim zapachem jak narkotykiem, muskając czubkiem nosa moje uszu i ramiona. Zamknęłam oczy bo wiedziałam, że nigdy nie będę miała dosyć tego dotyku. Dotknęłam jego silnych ramion i postanowiłam, że teraz ja przejmę przewagę. Moje dłonie zrobiły się zimne, na co Scott zareagował cichym jękiem, po czym zaczęłam muskać jego szyję i ramiona gorącymi wargami. Całowałam jego okolice uszu i linie wokół żuchwy a on odchylał głowę, chcąc więcej. Poczułam, że jego dłonie wędrują pod moją sukienkę i obejmują mocno moje pośladki przysuwając je do siebie. Objęłam jego biodra nogami, przysuwając blisko, czując rozpieranie w jego spodniach. Było mu tak przyjemnie, że jego oczy zapłonęły czerwienią, patrząc na mnie przenikliwie. Kącik jego ust delikatnie drgnął i znowu przybliżył swoją twarz do mojej. Usłyszałam pukanie do drzwi a Scott odsunął głowę do tyłu z wyraźnym niezadowoleniem.
CZYTASZ
Never Stop Believing / ScottMcCall / The Originals
FanfictionDziewczyna o niezwykłej mocy wyrusza do Bacon Hills, żeby ratować świat przed mrokiem, który nigdy nie powinien zostać zbudzony. Zaufanie, powiększające się grono osób na których jej zależy i burzliwa relacja, przez którą dawno skrywany ogień, chce...