Muzyka rozbrzmiewała w moich uszach. Słuchałam jej od trzech godzin, wypiłam litry alkoholu i byłam po prostu nawalona. Stiles chciał dotrzymać mi kroku ale wiedziałam, że oszukiwał. Siedział na kanapie, patrząc się na mnie rozbawiony. Tańczyłam z butelką w ręku w samych majtkach i zbyt dużej koszulce. Upadłam obok niego na kanapie i westchnęłam głośno.
- Uwielbiam tę piosenkę. - Przytuliłam się żałośnie do jego ramienia a on bez słowa objął mnie, śmiejąc się ze mnie. - Gdzie jest Scott. - Zapytałam pieszczotliwym tonem i zamknęłam oczy.
- Ellie, połóż się, musisz wytrzeźwieć.
- Nie muszę. - Zaprzeczyłam szybko. - Chce wyjść z domu. Muszę szukać Scotta.. Stiles.. Pomóż mi.. - Chłopak ścisnął mnie mocno za ramiona i próbował wyprostować, żebym na niego spojrzała.
- Ogarnij się! - Powiedział stanowczo.
- Nie chcę. - zawyłam bo zrobiło mi się niedobrze. - Muszę wyjść na zewnątrz. - Odepchnęłam go od siebie i próbowałam wstać ale zakręciło mi się w głowie.
- Ej..Ej.. - Podbiegł do mnie i złapał mnie za podbródek. - Chodź do pokoju. - Oparłam się o ścianę i oddychałam szybko, bo zaczęło mi brakować powietrza. Na moich dłoniach pojawił się szron, który zaczął pojawia się coraz wyżej. - Cholera, Ellie co się dzieje?! - Stiles odsunął się ode mnie a ja zaczęłam wyrównywać swój oddech i tętno. Szron pojawił się teraz w okolicach mojej szyi a ja odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy.
- Boże, to jest przerażające. - Stiles złapał się za głowę a ja wstałam i otrzepałam resztki śniegu ze swojego ciała. Było mi dużo lepiej, chociaż wstyd, który mnie teraz ogarnął był nie do opisania.
- Nic nikomu nie powiesz. - Powiedziałam gniewnie i wyłączyłam muzykę. Wypiłam jednym tchem całą butelkę wody i usiadłam zrezygnowana na krześle. W dalszym ciągu czułam helikopter w głowie ale byłam w stanie racjonalnie myśleć. To mnie ratowało.
- Ellie,nie było innej możliwości, żebyś została. Każdy się o Ciebie martwi. Po tym jak zaczęłaś działać na własną rękę z Kalipso, zaufanie się rozpadło. - Wytłumaczył pospiesznie.
- Dobrze wiedzieć. - westchnęłam. - Ale nie miałam wyjścia, musiałam ją przekonać, że mi nie zależy. To był jedyny sposób.
- Nawet sobie nie wyobrażasz co się działo ze Scottem, kiedy zniknęłaś. To było dobijające dla każdego. - Usiadł naprzeciwko mnie. - Między Wami jest coś dziwnego. Ciągle na siebie warczycie, macie odmienne zdania. Każde z Was chce ratować drugiego za wszelką cenę, zamiast stanąć ramię w ramię i po prostu walczyć.
- Nie pozwolę, żeby cokolwiek mu się stało. NIe chce patrzeć na jego cierpienie. Kiedy sobie wyobrażam.. - przełknęłam ślinę. - że patrzę na jego śmierć..Czuję, że poruszyłabym niebo i ziemię, żeby być z nim. To jest przerażające. - zastanowiłam się przez chwilę nad swoimi słowami. Nie dało się tego opisać, serce rozpadło by się na milion kawałków, gdybym tego doświadczyła.
- Wiesz, to dosyć zabawne bo on mówi to samo. Wierzysz w przeznaczenie? - Zapytał poważnie.
- Zależy o co pytasz. - Uśmiechnęłam się nostalgicznie. - Ale wierzę. I to jest najgorsze, bo jeśli ktoś na górze wiedział, że my dwoje jesteśmy sobie pisani, to wszystko co do tej pory wiedziałam, w co wierzyłam, nie ma żadnego sensu. Moja miłość do Elijah'y, prowadzone wojny z Klausem, marzenia, wojny i walka o przetrwanie.. To wszystko nic nie znaczy. - Stiles słuchał mnie w skupieniu i po chwili odchrząknął i podrapał się nerwowo po karku. Spojrzałam na niego pytająco i zaczęłam się niepokoić jego zachowaniem. - Czy jest coś, co chciałbyś mi powiedzieć? - zapytałam podejrzliwie. Unikał mojego wzroku, więc podeszłam do niego wolno i ścisnęłam podbródek tak, żeby na mnie spojrzał. Wyrwał się od razu i stanął naprzeciwko mnie z niepokojem wypisanym na twarzy.
CZYTASZ
Never Stop Believing / ScottMcCall / The Originals
FanfictionDziewczyna o niezwykłej mocy wyrusza do Bacon Hills, żeby ratować świat przed mrokiem, który nigdy nie powinien zostać zbudzony. Zaufanie, powiększające się grono osób na których jej zależy i burzliwa relacja, przez którą dawno skrywany ogień, chce...