Stanęłam pod domem Liama i westchnęłam z ulgą. To cud, że nie walnęłam tym samochodem w żadne drzewo, czy nie wjechałam w pobliski rów. Nie przepadałam za takimi samochodami, wolałam czuć się stabilnie na drodze. Gdyby cokolwiek stało się jego cudownie połyskującej karoserii, miałabym przechlapane. I chociaż Klaus mógł sobie pozwolić na kilka takich egzemplarzy to jednak to auto było dla niego sentymentalne.
- Znowu kłopoty, co? - Zapytał Liam i wykrzywił usta, patrząc mi w oczy.- Oby wszystkie były takie jak ten. - Uśmiechnęłam się do niego. Liam był naprawdę fajnym chłopakiem. Młode wilki są jak dzieci, którymi trzeba się ciągle opiekować. Był oddanym przyjacielem i przede wszystkim dobrym człowiekiem. Miał oczywiście problemy z agresją i impulsywnością, ale pracował nad tym wytrwale.
- Co się właściwie stało? - Zapytałam po chwili a on westchnął.
- Poczułem obcy zapach w lesie. Miałem zadzwonić do Scotta ale wiedziałem, że jest z Tobą, więc nie chciałem przeszkadzać. Zresztą dał mi jasno do zrozumienia, że przez kilka godzin będzie nieobecny. Zaatakowali mnie znienacka, nie byłem na to przygotowany. Wiesz jak zazwyczaj kończą samotne wilki. - popatrzyłam na niego z uśmiechem i położyłam rękę na ramieniu.
- Ale Ty nie jesteś sam. - Powiedziałam z czułością w głosie.
- Teraz nie.. Ale co będzie potem? Wyjedziecie z tego miasta, a ja tu zostanę. - Patrzył się na mnie przenikliwie a ja odwróciłam wzrok. Nie zastanawiałam się nad tym co będzie potem. Ledwo ogarniałam teraźniejszość a przyszłość nie miała znaczenia. Teraz zrozumiałam, że gdy to wszystko się skończy trzeba będzie podjąć decyzje, które będą miały konsekwencje dla wszystkich. Marzeniem mojego syna była przeprowadzka do Nowego Orleanu. Wspominał, że moglibyśmy zamieszkać tutaj, ale to miasto miało w sobie zbyt wiele złej energii, żebyśmy mogli tu zostać. Zresztą, z pewnością jego marzeniem było mieszkanie przy Hope, blisko osób jego pokroju, blisko Freyi.. Nie mogłam ciągle chronić go przed dostępem do magii, to był jego świat i w takim chciał żyć. A to pozostawiało pod znakiem zapytania moją przyszłość ze Scottem.
- Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. - Powiedziałam po chwili. - Na pewno znajdziemy rozwiązanie dobre dla wszystkich. Nie chciałbyś zobaczyć trochę świata? Poznać inne wilkołaki, zobaczyć jak wygląda ich życie?
- Nie jestem aż tak odważny jak Ty. - Przyznał po chwili a ja otworzyłam oczy ze zdumienia. Nie byłam odważna, przynajmniej nie uważałam się za taką osobę. Chciałam tylko ratować swoich bliskich, żeby nie stracić już nikogo więcej. To było priorytetem.
- Polemizowałabym z Tobą. - Westchnęłam. - Ale Twój ojciec ciągle wygląda przez okno, więc… Chyba czas żebyś wrócił do domu. Trochę to dziwnie wygląda, dwoje osób przeciwnej płci, siedzących razem w aucie. - Roześmialiśmy się oboje radośnie.
- Ell nie jestem samobójcą. - Zaśmiał się nerwowo. - Każdy z nas wie, że Scott nie widzi świata poza Tobą. Więc wyobraź sobie co by się stało, gdyby któryś z nas zawiesił na Tobie oko, chociaż przez chwilę.
CZYTASZ
Never Stop Believing / ScottMcCall / The Originals
FanfictionDziewczyna o niezwykłej mocy wyrusza do Bacon Hills, żeby ratować świat przed mrokiem, który nigdy nie powinien zostać zbudzony. Zaufanie, powiększające się grono osób na których jej zależy i burzliwa relacja, przez którą dawno skrywany ogień, chce...