14. W małżeństwie nie chodzi o miłość przecież, a o zyski (Pani Zamieć cz.2)

99 8 36
                                    

20 listopada 2015, godzina 20:56, Paryż, Francja 

Narracja trzecioosobowa 

-Lila, wszystko dobrze? - zapytała Rose nieśmiało pukając w drzwi łazienki. 

 Rossi przejrzała się swojemu odbiciu w lustrze, a właściwie dziwnej postaci, którą się stała. Wyglądem przypominała damskiego manekina wykonanego ze srebrnego chromu*. Włosy przybrały kolor śniegu oraz zostały rozpuszczone. Srebrne czoło zakrywała grzywka. Na głowie widniał cylinder. Niebieskie niczym niczym diamenty oczy wpatrywały się w lustro. Na sobie miała sukienkę zwaną w mediach bardotką. Suknia odkrywała ramiona oraz dekolt, a ramiączka opadały luźno za ramiona. Ubiór sięgał dziewczynie aż do kosek. Dolna część posiadała dwa wycięcia zaczynające się za biodrami dzięki czemu ukazywały nogi dziewczyny. Na stopach widniały pantofle na niewielkim obcasie. Dłonie Pani Zamieć skrywały rękawiczki sięgające jej za łokcie, w jednej z dłoni trzymała czarna laskę. Na szyi natomiast wisiał srebrny łańcuszek z  srebrną zawieszką na której widniał kwiat lilii. 

-No, no, staruszku... - parsknęła śmiechem- Postarałeś się... - mruknęła odpychając się od umywalki. 

Drzwi gwałtownie się otworzyły uderzając blondynkę w twarz tym samym łapiąc ją za nos. 

-Ojejku! - zawyła nastolatka łapiąc się za nos. 

Juleka szybko wstała z jednej z puf i podbiegła do dziewczyny. 

-Wszystko dobrze, Rose ? - zapytała łapiąc ją za ramiona. 

-Nos mnie boli... - zawyła nastolatka. 

Wściekła Couffaine spojrzała na sprawczynię całego zamieszania. 

-Li-Lila ? - wydukała Alya patrząc na dziewczynę. 

-Pani Zamieć - syknęła czując, że jej pseudonim nie pasuje do stroju stworzonego przez Władcę Ciem. 

Bez słowa dotknęła laską wpierw Rose, a następnie Juleki. Ciała dziewczyn objął od razu srebrny chrom, a sama zastygły w ruchu. 

- I narobię zamieszania - uśmiechnęła się szeroko łapiąc obiema dłońmi laskę. 

Marinette wstała i po cichu przemknęła do korytarza po czym wpadła do pokoju Luki. Słychac było z salonu krzyki przerażenia oraz złowrogi monolog złoczyńcy. 

-Tikki - powiedziała Marinette zaglądając do torebki. 

Kwami kiwnęło główką dając znak właścicielce, że jest gotowe do przemiany w Biedronkę. 

- Tikki, kropkuj ! - krzyknęła Marinette przemieniając się w Biedronkę. 

Różowe światło przeszło po jej ciele sprawiając, że ciało nastolatki ubrane było w czerwony lateks w czarne kropki. 

-Dobra, lecimy z...AAHHH! - krzyknęła przerażona patrząc na drzwi. 

W drzwiach stał Luka z oczami ogromnymi jak dwa dounaty oraz szczęką opuszczoną do ziemi. 

-Mari...Znaczy Biedronko ? - zamrugał kilkakrotnie. 

Marinette uderzyła się z impetem w czoło. 

-Nie, nie, nie... - pokręciła głową - Nic nie widziałeś ! - krzyknęła omijając chłopka - A teraz najlepiej się schowaj. Jest niebezpiecznie - powiedziała wchodząc do salonu. 

Akuma mierzyła laską w stronę Felixa. Adrien oraz Alya zniknęli bez śladu, Rose i Juleka nadal były zamienione w posągi, Luka natomiast jak wiedziała dziewczyna zdążył się schowa w swoim pokoju. 

Bloody Butterfly ||Miraculum || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz