Epilog

115 13 0
                                    


Postacie otoczone mgłą wstały z podłogi wywołując jeszcze większe przerażenie wśród przerażonych kwami, które objęły siebie nawzajem. 

-Tikki... - pisnął Plagg. 

-Widzę... - odparła Tikki nie mogąc oderwać wzroku od postaci. 

Mgła zaniknęła, a na dachu stały dwie postacie. 

Włosy Marinette lub raczej osoby, którą Marinette była pozostały związane w dwie kitki i nadal posiadały granatowy kolor, jednak jego ciemniejszy odcień. Włosy zostały związane jasną wstążką. Twarz dziewczyny zakrywała biała maska z pięcioma czarnymi kropkami, powieki dziewczyny zostały pomalowane ciemnym cieniem. Usta pomalowane zostały czarną szminką. Kolczyki stały się całkowicie kruczoczarne. Na sobie dziewczyna miała śnieżnobiałą sukienkę w kropki, która długością sięgała jej połowy ud. Sukienka zakrywała jej szyję jasnym materiałem, a rękawy sięgały za ramiona. Dłonie zakrywały rękawiczki w tej samej kolorystyce co sukienka i sięgały za łokcie. Dół natomiast zasłaniały buty na ciemnych, niskich koturnach. Buty sięgały za kolana i tak jak reszta stroju były koloru śniegu z ciemnymi plamkami na nich, zaczynając się tylko ciemnym paskiem u góry. Przy biodrach widniała broń z którą była już dobrze zapoznana tylko w innej kolorystyce - jo-jo w kolorze kredy z pięcioma kropkami na nim. 

Na przeciwko niej stała wyższa postać. 

Włosy chłopaka pozostały nadal w estetycznym nieładzie jak w chwili, gdy kiedyś był Czarnym Kotem, spomiędzy włosów można było dostrzec białe, kocie uszka. Twarz chłopaka kryła śnieżnobiała maska na wzór tej którą nosił jako bohater. Na sobie miał jednoczęściowy kombinezon również w jasnym kolorze. Przy szyi widniał natomiast złoty dzwoneczek. Na dłoniach widniały jasne rękawice z mankietami zakończone wyraźnie ostrymi, srebrnymi pazurami. Na prawej dłoni widniał biały pierścień z wizerunkiem ciemnego motyla. W pasie widniał długi pasek imitujący koci ogon, do niego przymocowany został oczywiście kij. Stopy chłopaka zasłoniły wysokie buty koloru mleka z metalowymi podeszwami. 

Antagoniści stali naprzeciwko siebie z zamkniętymi oczami. 

Kwami w napięciu przyglądały się sytuacji. 

Dziewczyna otworzyła ostrożnie oczy. Oczy miały fioletową barwę. 

Chłopak otworzył oczy. Miały zieloną barwę, bardziej chłodną niż te, które miał kiedyś. 

-Hej - powiedziała dziewczyna. 

-Witaj - odparł kłaniając się - Biały Kot - przedstawił się całując dziewczynę w dłoń - A ty ? - spojrzał na nią. 

-Jestem Mroczna Biedronka, Biały Kocie - uśmiechnęła się - I tym razem - położyła dłoń na jego policzku - nie zawiedziemy siebie nawzajem - powiedziała pokazując białe zęby. 

Biały Kot uśmiechnął się szeroko pokazując kły. 

-Jestem do twych usług, Mroczna Biedronko - ukłonił się. 

-Ojoj...- szepnęła Tikki ciągnąc za łapkę Plagga - Jest źle, jest bardzo źle... - powiedziała lecąc w stronę mieszkania pewnego staruszka. 

-Lećmy, cukiereczku - odparł Plagg dostając nagłej energii by lecieć. 

-Paryż pozna Białą Parę szybciej niż się spodziewa! - krzyknął Biały Kot obejmując Mroczną Biedronkę w pasie po czym delikatnie ją pocałował. 

Dziewczyna uniosła kąciki ust i założyła ręce na kark wyższego od niej chłopaka. 

"Może teraz będziemy mieli nasze i żyli długo i szczęśliwie" pomyślała całując usta partnera z którym za niedługo dopuści się strasznych zbrodni. 

- Co my zrobimy bez naszych miraculi ? - szepnęła widocznie przejęta biedroneczka. 

-Mistrz Fu coś wymyśli, podobno to mądry człowiek chociaż znam mądrzejszych od niego - odparł lecąc jak najdalej od złowieszczej pary. 


Tak oto cały Paryż zadrżał wiedząc, że nie jest przez nikogo broniony, tak oto zaczęła się historia, którą znacie lub poznacie, historia Mrocznego Paryża opanowanego przez mrok Władcy Ciem... 



Bloody Butterfly ||Miraculum || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz