Pod apartamentami kręciło się zawsze sporo ludzi o każdej porze dnia i nocy, nie dając przy tym spać ludziom z najniższych pięter. Wjeżdżając tam na parking prawie potrącił człowieka, który przechodził wolnym krokiem wpatrzony w ekran smartfona przez wjazd i nie zwrócił nawet uwagi, gdy centymetry dzieliły go od od maski mustanga. Czarno włosy pokręcił tylko głową, myśląc o ludziach niemogących, choć na chwilę zostawić swojego, elektronicznego, wielozadaniowego przyjaciela.
Zaparkował samochód przed murkiem, na którym siedział czekający na niego brunet z charakterystycznymi czerwonymi okularami na nosie, który o ironio wpatrzony był w ekran telefonu. Machał wesoło nogami i co jakiś czas stukał palcami w urządzenie, nie zauważając patrzącego na niego z założonymi rękami Capele. Odrywając wzrok od smartfona nie spodziewał się, że ktoś przed nim stoi. Przestraszył się i wydobywając z siebie krótki pisk, który brzmiał bardziej, jakby należał do małej dziewczynki wpadł w krzaki za sobą.
- Krzakers znów w naturalnym środowisku - Powiedział żartobliwie, wyciągając rękę, by pomóc mu wstać. - Przestraszyłeś mnie - Oburzył się krzyżując ręce na klatce i choć usilnie próbował zachować wyraz twarzy małej rozpieszczonej dziewczynki, w sklepie której mama powiedziała, że nie kupi jej kolejnej lalki, na jego buzię wkradł się promienny uśmiech.
Mieli już wsiadać do samochodu, gdy Ernest zauważył, że nie ma przy sobie telefonu i jednym susem znalazł się z powrotem w krzaku. Po dłuższej chwili wyłonił się z wyciągniętą ku górze ręką, w której trzymał komórkę na znak zwycięstwa, krzycząc „znalazłem". Po czym już bez większych przeszkód rozsiedli się wygodnie w mustangu.
Capela zamierzał odpalić silnik samochodu, gdy zobaczył kątem oka Krackersa znów wpatrzonego w ekran smartfona. Trochę już tym zirytowany wyrwał mu go z rąk i postanowił sprawdzić co jest niby takiego ważnego by traktować go jak powietrze. Chłopakowi się to ewidentnie nie spodobało i natychmiastowo próbował odebrać swoją własność i jedyne, co Dante zdołał zobaczyć była nazwa kontaktu, z którą była otwarta konwersacja. Nie zdziwił się, że było tam imię Elena z serduszkiem obok.
Oddał mu telefon pod jednym warunkiem schowania urządzenia do schowka. Ernest natychmiast się zgodził i jak tylko dostał z powrotem swoją komórkę napisał krótką wiadomość do swojej sympatii i odłożył telefon wedle żądania.
Włączyli radio i udali się do Burgershota. Wychodząc z auta Krackers wyciągnął ze schowka telefon, obiecując, że go nie użyje. Weszli do restauracji specjalizującej się w niezdrowym tłustym jedzeniu i zamówili sobie po truskawkowym shake'u. Po odebraniu swojego zamówienia zostawili policyjne SEU, przeczuwając, że jak tu wrócą nie znajdą go tu poszli na przechadzkę wzdłuż ulic Los Santos.
Rozmawiali na przeróżne tematy. Nie mogło oczywiście zabraknąć w nich wzmianki o zabranej radioli. Chłopak miał wczoraj wiele czasu na przemyślenie całej tej sytuacji i nie patrzył już na to jak na wielką niesprawiedliwość od losu, a możliwość nauczenia się wreszcie kodów i radiówki na pościgach, która nie wychodziła mu najlepiej z prostego powodu nie znania nazw ulic co dla funkcjonariuszy mieszkających tu od dawna nie stanowi większego problemu.
Dźwięk przychodzącej wiadomości przerwał przyjemną pogawędkę. Ernest szybko sprawdził jej treść i od zaraz potem niezbyt zadowolony poprosił „Tatę" by odwiózł go pod apartamenty. W drodze powrotnej do samochodu wyrzucili puste kubki po shake'ach do jednego ze śmietników. Myśleli, że będą musieli zamawiać taksówkę, jednak gdy dotarli na parking miło się zaskoczyli, widząc, że nikt nie postanowił pożyczyć bez pytania mustanga by przemalować go na najbardziej męski kolor na świecie lub spróbować dotrzeć nim do zaginionej pod wodą Atlantydy.
Fakt ten, jednak mało podobał się chłopakowi, wiedząc, że gdyby ktoś, jednak zabrał policyjny samochód, by bawić się w pirotechnika mógłby dłużej spędzić czas we względnie spokojnej nowej dla niego rzeczywistości pełnej szczerych relacji jednak nieważne jak bardzo chciałby odciąć się od przeszłości ta trzymała go swoimi obrzydliwymi łapami i przypominała co chwilę o swoim istnieniu, jaki kilka minut temu w wiadomości zapisanej w języku japońskim.
~~~
Obszar poszukiwań ograniczyli do wciąż ogromnej powierzchni lasu, gdzie został odnaleziony limonkowy sultan. Do wieczora udało im się przeszukać ledwo co połowę tego terenu wtedy telefon Heidi zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu pokazał się numer Kuia. Chwilę się zawahała, zanim odebrała. Poczuła ulgę, gdy po drugiej stronie usłyszała charakterystyczny widocznie zmęczony głos jej ojca pytającego się jej, czy załatwiła sprawę z kartelem bez niego. Nie dowierzała, że zmobilizowała wszystkich do poszukiwań Chaka, a ten, jakby nigdy nic dzwoni do niej. Odpowiedziała, gdy Kui zaniepokojony milczeniem zaczął mówić „Halo". Po czym zaczęła zasypywać go pytaniami typu, gdzie był, co robił, czemu nie mogła się do niego dodzwonić. Chińczyk musiał krzyknąć by ta przerwała lawinę pytań, po czym zapewnił ją, że odpowie na nie jutro i się rozłączył.
Bunny chwilę zajęło poinformowanie wszystkich o zakończeniu poszukiwań. Gdy w końcu skończyła wróciła do przytulnego mieszkania, mogąc wreszcie odpocząć po stresującym dniu.
----------------------------
Mam pomysł na one-shota o małym broju Krackersie i próbującym go upilnować tatusiu Capeli...
CZYTASZ
[Porzucone] Zemsta Yakuzy I 5city
FanfictionZakshot jest wysoko postawioną grupą przestępczą terroryzującą już do dłuższego czasu mieszkańców Los Santos. Pomimo wielu wrogów nik nie zdołał im zaszkodzić do czasu... Czy błędy przeszłości dopadną Kui Chak'a i zabiorą go na dno wraz z nieświado...