Czułem na swojej twarzy wiatr. Przyjemnie łaskotał moje puszyste włosy, więc przymknąłem oczy, aby delektować się tą chwilą. Po ich otworzeniu spojrzałem na swoje stopy. Jechałem na desce, czułem w nogach grunt, na którym aktualnie byłem. Delikatnie muskał moje mięśnie, a ja odetchnąłem z ulgą. Uniosłem wzrok, szukając nim Langi.
Byłem jednak sam.
Zaczęło się robić ciemno, a im dalej jechałem, tym gorzej się czułem. Jechałem coraz szybciej, ale nie mogłem się zatrzymać.
Moim ratunkiem było obudzenie się. Spojrzałem za okno, widząc ciężki deszcz. Wszyscy siedzieli w autach, lub mieli parasolki, a ja leżałem bezpiecznie okryty kołdrą. Słyszałem ciche pikanie maszyny sprawdzającej stan mojego serca. Było mi zimno, pomimo ciepłej bluzy, grubych dresów, oraz puchatych skarpetek. O kołdrze i kocu nawet nie wspomnę. Wpatrywałem się więc w okno, czując jak bardzo ciężkie są moje powieki, oraz jak cholernie pieką mnie płuca. Moje gardło domagało się wody, ale nawet gdy ją wypiłem, nie pomagało mi to ani trochę.
Jaki więc był sens w tym, aby ją pić?
Usłyszałem jak ktoś wchodzi do sali. Nie odwróciłem wzroku, ale widziałem w oknie odbitego Soutę.
Był cały mokry, a woda spływała mu po twarzy. Uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłem ten gest.
-Mam to... - Odrzekł głośno oddychając, oraz pokazując mi jakąś torbę. Zmarszczyłem brwi, odwracając się w jego stronę.
-Co masz? - Zapytałem nawet się nie podnosząc, jednak zaczynając się zastanawiać, co takiego mógł przemycić do szpitala. Chłopak szybko łapał oddech, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Twoje ulubione - tutaj przerwa na głębszy oddech - babeczki. Wybłagałem o nie w cukierni, sprzedawczyni dała mi spod lady. - Chłopak się zaśmiał, a jego gest mnie rozczulił. Uśmiechnąłem się zadowolony.
-Dziękuję. Cały przemokłeś, co jak się rozchorujesz? - Souta zaczął wyciągać wypieki, z satysfakcją na nie patrząc.
-E tam, mam dobrą odporność. - Podsunął sobie krzesełko, siadając na nim, oraz odwijając mi papierek od waniliowej babeczki, z kawałkami suszonych truskawek. Pomógł mi się podnieść, oraz dał mi ją do dłoni. Czułem jej fakturę, oraz ją powąchałem. Miała zapach wakacji, wspólnych randek z Langą, oraz wyjść z chłopakami. Nie wiem w którym momencie, ale z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Niczego jednak nie powiedziałem, tylko wgryzłem się w ciastko.
Smakowało tak dobrze, jak wtedy. Gdy Langa kupił mi je pierwszy raz, a ja byłem nim zaślepiony. Płakałem jedząc słodką babeczkę, a truskawki chrupały pod moimi zębami. Lekarz niczego już nie powiedział, po prostu głaszcząc mnie po głowie.
Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny.
![](https://img.wattpad.com/cover/290273415-288-k661564.jpg)
CZYTASZ
Chewed cigarette | rekixlanga
Fanfiction||FANFICTION WOLNE OD SPOJLERÓW|| Kiedy Reki ma nowotwór, Langa przeżywa żałobę po stracie swojej mamy, a ich relacja zaczyna coraz bardziej się psuć. |fanfik z anime Sk8 the Infinity, główne paringi; RekixLanga, CherryxJoe| Sk8 - #2 - 14.01.21 Rek...