3.04.21

308 17 8
                                    

Łzy nie przestawały płynąć po mojej twarzy. Stanąłem przed domem jednorodzinnym, który znajdował się na drugim końcu miasta. Nie pamiętam ile już szedłem, miałem wrażenie, że czas się zatrzymał. Deszcz przestawał powoli padać, ale byłem cały przemoknięty. Powycierałem swoją twarz mokrym rękawem bluzy. Podszedłem do drzwi, oraz zadzwoniłem dzwonkiem. Okna na górze się świeciły, a na dworze zaczynało robić się ciemno. Świeciły się już pierwsze lampy na dworze. Usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach, oraz otwiera drzwi. Ukazał mi się Cherry, miał na sobie szlafrok, a jego włosy były rozpuszczone. Spojrzał na mnie zszokowany, nie wiedząc co powiedzieć.

-Hej. Chyba wam przeszkodziłem, przepraszam-Odrzekłem, oraz nerwowo się uśmiechnąłem. Kolejna łza spłynęła po moim policzku, moje oczy były zapewne całe czerwone i opuchnięte. 

-Co się stało Reki?! Jesteś cały mokry, wchodź bo się przeziębisz!-Powiedział starszy chłopak, szerzej otwierając drzwi. Gdy tylko przekroczyłem próg domu, od razu zrobiło mi się cieplej. Zdjąłem buty, a gospodarz wyjął ręczniki, zaczynając wycierać mi głowę. Stałem pochylony, niczego nie byłem w stanie z siebie wykrztusić. Nawet nie usłyszałem, że po schodach zeszła kolejna osoba. Wpatrywałem się w ciemną podłogę.

-Co ty taki przemoknięty? Gdzie jest Langa?-Zapytał Joe, a ja rozpłakałem się na dobre. Cherry przestał wycierać moje włosy, oraz spojrzał na swojego partnera. Oboje stali w ciszy. Poczułem jak ktoś mnie przytula. Głośno łkałem, chcąc wypłakać się na dobre. 

 Zostałem zaprowadzony do salonu, różowowłosy podał mi gorącą herbatę, a ja siedziałem z przyciągniętymi nogami. Dali mi na zmianę jakieś suche ubrania.

 Pokój był ładnie urządzony. Można było zobaczyć połączenie klasyki z nowoczesnością. Joe wyłączył telewizor, w którym leciała wesoła muzyka, oboje usiedli obok mnie. Nie odzywali się, zapewne czekali aż sam coś powiem. Chciałem dalej płakać i krzyczeć, ale moje policzki były suche, a  oczy bolały. Nie miałem  czym płakać, więc po prostu siedziałem.

-Muszę wam coś powiedzieć. Ale to musi zostać między nami-Powiedziałem, nie podnosząc głowy. Bolała mnie ze zmęczenia i płaczu. Ale wiedziałem, że oni muszą wiedzieć. Musiałem im to powiedzieć. Za długo zwlekałem.-Mam nowotwór. W mojej nodze. To chyba nic groźnego, po prostu będą musieli mi ją amputować. Langa jeszcze niczego nie wie, ale on chyba wolałby już nie wiedzieć.

 Dałem radę. Wyrzuciłem to z siebie.

 Podniosłem głowę. Spojrzałem najpierw na Joego. Popatrzył w moją stronę zmartwionym wzrokiem, po czym spojrzał na różowowłosego. Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale słowa nie wyszły z jego ust. Między naszą trójką panowała głucha cisza, którą przerwała wiadomość z portalu społecznościowego.

 Z myślą, że Langa mi wreszcie odpisał, szybko wziąłem telefon do ręki. 

 Zamiast Langi, zobaczyłem wiadomość od Souty. Był już wieczór, więc pewnie siedział w domu. Nie odczytałem, odłożyłem urządzenie na stolik.

-Reki, czemu mówisz nam dopiero teraz?! Jak długo to już trwa?-Zapytał przejęty Cherry, a ja odetchnąłem. 

-Jakiś rok. Ale choroba bardzo wolno się rozwija. Jutro jadę do szpitala na kontrolę. Może położą mnie na oddział, nie wiem. Ale nic mi nie będzie, przecież wiecie, że jestem silny, nie?-Zaśmiałem się, jednak oni tego nie odwzajemnili. Siedzieli przejęci, a ja od razu ucichłem. 

 Leżałem na rozkładanej kanapie, trzymając w ręce telefon. Był już środek nocy, ale ja dalej nie dostałem żadnej wiadomości od Langi. Miałem jakąś małą nadzieję, że zapyta gdzie jestem, że zacznie się o mnie martwić. Jak jednak widać, moje nadzieje były ślepe. 

Souta

18.10

Dotarłeś bezpiecznie do domu?

21.20

Tak, już leżę w łóżku. Przepraszam, że wcześniej nie odpisywałem, byłem trochę zajęty.

Nic się nie stało, spokojnie, haha.

Nasza kawa dalej aktualna, prawda?

Nie wiem czy będę mógł w najbliższym czasie. Będę trochę zajęty.

Rozumiem, nie przejmuj się. Jeszcze Cię wyciągnę, dalej czuję, że nie przeprosiłem Cię wystarczającą. 

Muszę kończyć, jutro mam dyżur z rana. Dobranoc, słodkich snów~

 Zasnąłem z telefonem w ręku. 



Mini maraton bo mój stary ma covida i będę siedziała na kwarantannie dwa tygodnie ;)

Chewed  cigarette | rekixlangaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz