Rozdział 2

183 11 0
                                    

  Cztery obudził nas uderzając dwoma matalowymi rurkami o siebie. Prawie spadłam z łóżka, jednak udało mi się na nim zostać. Wstałam i zaczęłam się przebierać. Zawiązałam buty i podeszłam do gotowych już kolegów którzy na mnie czekali. Poszliśmy do stołówki nie mieliśmy wiele czasu ale zjeść musieliśmy. Po posiłku poszliśmy do Jamy gdzie czekał na nas Eric i Cztery. Mieliśmy trochę czasu więc usiedliśmy przy ścianie. Zaczęłam przyglądać się mężczyzną. Rozmawiali opierając się o barierkę ratującą ich od upadku do przepaści. Eric palił papierosa i przysłuchiwał się temu co mówi do niego jego kolegi. Cztery spojrzał na zegar który wybił ósmą. Odeszli od barierki i podeszli do nas. Wstaliśmy z miejsc i podeszliśmy bliżej nich.

- wasze szkolenie będzie podzielone na dwa etapy, fizyczny i psychiczny - odezwał się Cztery - codziennie będziecie oceniani co później będzie skutkowało waszym miejscem w tabeli. Będziecie ćwiczyć osobno z urodzonymi w Nieustraszoniści ale tabela będzie wspólna, zaważy późnej nad waszą przyszłością, ci najwyżej w tabeli będą mieć najlepsze warianty pracy ci co jednak będą najniżej będą usunięci - zmarszczyłam brwi. Jak to usunięci.

- usunięci? Co się wtedy z nami stanie? - zapytałam.

- nie ma powrotu do rodzin, więc zostaje wam pójście do bezfrakcyjnych - co, ale jak to do bezfrakcyjnych.

- czemu nam ktoś tego nie powiedział wcześniej - oburzył się jakiś chłopak.

- wybrałbyś inaczej? Ze strachu? - Eric oderwał od niego wzrok i spojrzał na nas z góry - wybraliście nas więc teraz to my wybieramy was - przełknęłam ślinę. Więc to nie koniec. Cztery ruszył na przód.

- za mną - poszliśmy za mężczyzną wciąż czując palący wzrok Erica na plecach. Miałam wrażenie że patrzy właśnie na mnie.

Weszliśmy do sali. Do było przestronne pomieszczenie z matami do walki, workami i celem do rzucania nożami. W rogu pomieszczenia stała tablica, mogę się domyślić że to właśnie na niej będą wypisywane nasze punkty.

- zaczniemy lekko - mam wrażenie że to nie będzie lekko - sześć okrążeń wokoło sali i do mnie - niektórzy zaczęli markotać ale od razu się obudzili kiedy Eric na nas krzyknął.

- nie słyszeliście polecenia! - od razu wszyscy ruszyliśmy biegiem. Niektórzy aby się popisać przed instruktorami biegli jak najszybciej się dało a potem i tak prawie leżeli. Wraz z chłopakami staraliśmy się zachować stałe tempo biegu aby dobiec do końca. Przyglądałam się instruktorą. Wyglądali jakby wogóle się nami nie interesowali jednak co jakiś czas na nas spoglądali. Wymineliśmy chłopaka który zatrzymał się aby odetchnąć, miał chyba na imię Al. Jego odpoczynek nie uszedł uwadze lidera. Od razu ruszył w jego stronę za nim podążał Czwórka. Dogonił go i złapał za ramię.

- Eric - Lider wyszarpał rękę i dalej szedł w stronę Ala. Al stał zdezorientowany. Nie wiedzieliśmy czego możemy spodziewać się po tym mężczyźnie.

- czy ktoś pozwolił ci odpocząć nowicjuszu!? - wrzasnął na niego. Al stał nie wiedząc co powiedzieć - czy już wywnioskowałeś że nie nadajesz się do naszej frakcji! Mam cię wysłać do bezfrakcyjnych?! - docisnął go do ściany.
Cztery pojawił się za nimi i próbował Go odciągnąć od nowicjusza.

- Eric zostaw go - mówił do niego spokojnie. Lider zrobił to co chciał Cztery.

- pamiętaj że mam cię na oku i na przyszłość radzę ci stosować się do poleceń, wracajcie do swoich zajęć - ponownie zaczęliśmy biegać. Teraz lider cały czas nas obserwował. Starałam nie patrzeć się a jego stronę.
Gdy skończyliśmy podeszliśmy w stronę Czterego. Eric stał oparty i jakiś stolik przyglądając się nam.

- wasze szkolenie zaczniemy od technik walki, rzeczy bez której zginiecie w Nieustraszoniści - mówiąc to szedł w stronę worków. Od góry i dołu były przyczepione na łańcuchach tak aby nie kołysały się zbytnio - pokażę wam jak zadawać ciosy a może później zdecydujemy się na małą walkę - jego wzrok skierował się na Erica, na którego wargach pojawił się szyderczy uśmiech.
Cztery tak jak mówił pokazał nam jak zadawać ciosy i kazał nam ćwiczyć przy workach. Wraz z Ericem nadzodzorował wszystkich. Robiłam wszystko tak jak pokazał Cztery. Chyba mi dobrze szło ponieważ worek delikatnie się kołysał. Poczułam że ktoś za mną stanął.

- źle to robisz - usłyszałam za sobą zimny głos Erica. Mimo tego co mi powiedział dalej okładałam worek. Podszedł bliżej mnie stykając moje plecy z swoją klatką piersiową - jesteś drobna dlatego z większym przeciwnikiem jak Al lub Molly nie miałabyś szans - starałam się go nie słuchać - zatrzymaj się na chwilę - zrobiłam co kazał - musisz zastosować inną technikę jeśli nie chcesz dostać łomotu, mniejszy wysiłek ale większą siłą uderzenia, jesteś mniejsza od reszty dlatego będziesz miała większe pole manewru w przypadku uników, ustawię cię - złapał mnie za biodra i postawił w innej pozycji - celuj w gardło to skutecznie ogłuszy przeciwnika i zyskasz trochę czasu na ewentualną ucieczkę, ale pamiętaj że nieustraszony walczy do samego końca, wracając jeśli chcesz znokautować przeciwnika celuj w skronie jeśli to mężczyzna możesz również uderzać w krocze, jedno uderzenie i przeciwnik leży - poinstruował mnie. Słuchałam go z uwagą nie chcąc niczego zapomnieć, odszedł odemnie - do roboty nowicjuszu - wrócił do oglądania pozostałych nowicjuszy. Po kilku uderzeniach stwierdziłam że jego rady naprawdę mi pomogły.

Nie Powinniśmy/Eric CoulterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz