Rozdział 8

160 7 1
                                    

  Obudził mnie Eric wchodząc do mieszkania. Chyba sobie o mnie zapomniał.

- twoi przyjaciele się o ciebie pytali, powiedziałem że jesteś u mnie - podniosłam się.

- powiedział im pan dlaczego? - pokręcił głową.

- delikatnie zmieniłem prawdę, jeśli chcesz sama możesz im powiedzieć, nie chcę cię w niczym wyręczać - wyciągnął z lodówki piwo - Max wieczorem chciałby do ciebie przyjść, pozwoliłem mu - kiwnęłam głową.

- okej - usiadł obok mnie.

- jak się czujesz? - zapytał.  Spojrzałam na niego.

- fatalnie, miałam nadzieję że już go nigdy więcej nie zobaczę, a tu, sam Pan wie - kiwnął głową.

- Max się już nim zajął, potrzebne będą jeszcze twoje zeznania ale na to przyjdzie czas po Nowicjacie, teraz masz ważniejsze rzeczy na głowie, na procesie będziemy się starać żebyś nie musiała na niego patrzeć - uśmiechnęłam się słabo.

- dziękuję, za wszystko - delikatnie się do mnie uśmiechnął.

- to masz obowiązek, już za niedługo będziesz jedną z nas - jego słowa były bardzo pocieszjące. Usłyszałam pukanie do drzwi. Mężczyzna podniósł się z kanapy. W drzwiach stał Max. Bez słowa wszedł do środka. Eric zamknął za nim drzwi.

- dzień dobry - powiedziałam słabo. Uśmiechnął się.

- cześć, pogadamy? - usiadł na poprzednim miejscu Erica, zaś on usiadł na fotelu.

- nie wiem o czym Pan jeszcze chciałby ze mną rozmawiać - odezwałam się.

- na początku chciałbym cię przeprosić, źle mi z tym że dopuściłem pod moim dachem ataku na ciebie - potarł kark.

- to nie pańska wina - zaprzeczył ruchem głowy.

- moja, wiedziałem co ci robił, a jednak go tu wpuściłem - położył dłoń na moim ramieniu - chciałbym porozmawiać z tobą o procesie który czeka twojego ojca, będziesz musiała brać w nim udział, zadbamy żebyś nie musiała się z nim skonfrontować, będę tam ja i najprawdopodobniej Eric, on też będzie musiał zeznawać - kiwnęłam głową. Zaczęłam się tym wszystkim stresować - będziesz musiała opowiedzieć wszystko od początku, łącznie z tym co działo się jeszcze w Serdeczności, wiem że to trudne, jeśli potrzebujesz zadbamy o psychologa dla ciebie - pokręciłam głową.

- poradzę sobie z tym, radziłam sobie wcześniej, teraz też dam radę - spojrzałam na ich obu.

- jesteś pewna? - dopytywał Eric. Kiwnęłam głową.

- tak, jestem Nieustraszona, muszę przez to przejść - mężczyźni spojrzeli na siebie. Widocznie nie chcieli na mnie naciskać. Max wstał.

- mam nadzieję że jutro wrócisz do sprawności, za niedługo czeka was etap końcowy, musisz być w pełni przygotowana, staraj się nie zaprzątać już sobie tym człowiekiem głowy - poklepał mnie po ramieniu - Eric pozwól na chwilę - Eric posłusznie wyszedł za Liderem. Ponownie położyłam się na kanapie. Eric po kilku minutach wrócił.

- odstąpię ci moje łóżko - rozpoczął - nic mi się nie stanie jak raz prześpię się na kanapie, musisz wypocząć - nie wiedziałam czy robił to z własnej woli czy Max mu kazał ale posłusznie skierowałam się do pokoju Lidera. Tak jak w salonie tu też panował porządek. Pościel była równo ułożona, a komodę nie zaprzątał żaden niepotrzebny śmieć. Położyłam się na łóżku mężczyzny. Nie spodziewałam się że będzie tak wygodne, ale w końcu Eric był Liderem czego mogłam się spodziewać. Miał wiele przywilejów. Wtuliłam głowę w poduszkę. Szybko udało mi się zasnąć.

Jest w chuj krótki ale obiecuję, będzie lepiej, Hit że ja wogóle coś napisałam, cieszcie się tym co macie.

~ Steve

Nie Powinniśmy/Eric CoulterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz