8. Myśli

218 5 0
                                    

~Stacy~

Jest godzina 20:31. Alice położyła się spać. To był dla niej ciężki dzień.

Położyłam się obok i rozmyślałam o Harrym. Nie miałam pojęcia co robi, jak się czuje itd. Nie wiedziałam też, czy też potwór potrafi się nim dobrze zająć, czy zaprowadza go codziennie do przedszkola, gotuje.

Położyłam rękę na brzuchu i zaczęłam myśleć co będzie ze mną i z drugim dzieckiem. Nawet nie byłam u lekarza, bo nie zdążyłam. Mdłości już nie miałam, ale powoli brzuszek rósł. Zastanawiałam się czy nie powiedzieć o tym szefowi, może by zadbali o dobrego lekarza dla mnie, choć nie byłam pewna. Jeszcze miałam czas...
Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie, że mam normalnego, kochanego męża i już dwójkę dzieci. Chodzimy na wspólne spacery, razem się bawimy, jemy obiady. Było by idealnie gdyby nie Max. To on wszystko zepsuł...

Alice się przebudziła.

- Czemu nie śpisz? Która godzina? - zapytała zaspanym głosem.

- Dopiero 21. - odpowiedziałam na pytanie.

- Śnił mi się. - wyjawiła.

- Biedna, ale to tylko sen. - uspokoiłam ją i przytuliłam. Zaczynałam traktować ją jak przyjaciółkę.

Alice wtuliła się w poduszkę i zasnęła.
Ja wstałam i poszłam zrobić herbatę. Zamierzałam szybko wrócić, bo nie chciałam znowu zostawiać jej samej, żeby nie stała jej się krzywda.

Na dole spotkałam szefa.

- Dobry wieczór. - przywitałam się.

- Stacy, dzwonił do mnie Twój mąż. - odpowiedział jak gdyby nigdy nic Richard.

- Jak to dzwonił?? - zapytałam zszkokowana.

- Chce Ciebie odzyskać. - odparł.

- Słucham? - trochę niegrzecznie zapytałam.

- Poki co, nie zgodziłem się. Nie może tak ciągle zmieniać zdania. - odrzekł mężczyzna.

Skinęłam głową, zabrałam herbatę i szybko poszłam na górę.

Usiadłam na fotelu i pijąc herbatę zaczęłam myśleć o mężu.

Może jednak mu zależy? Może mnie kocha?

Tylko nadal nie wiedziałam co go skłoniło żeby dzwonić do Richarda, żeby mnie zwrócił.

Było już późno więc się położyłam i zapadłam w głęboki sen...

------------------

Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Była 7:23. Dziś nie miałam ochoty wstawać. Ten dzień nie zapowiadał się dobrze, bo dziś zaczynałam "pracę" jeśli tak to mogę nazwać.

Poszłam wziąć prysznic, następnie przebrałam w ubranie takie, jak na dziwkę przystało i zeszłam na dół. Richard spojrzał na mnie sprośnym wzrokiem, to było obrzydliwe.

Mary pokazała mi część domu w której jeszcze nie byłam, tam były sypialnie do pracy. Mary przydzieliła mi pokój numer 4.
Weszłam do niego i czekałam na "klienta".

Po 10 minutach się zjawił. Wszedł do pokoju i patrzył na mnie tak obrzydliwie, że chciało mi się wymiotować. Chyba musiałam się przyzwyczaić eh. - westchnęłam.

- Dzień dobry paniusiu. - przywitał się nietrzeźwy facet.

Było czuć od niego wódkę na kilometr. Po chwili zaczął się rozbierać i przy tym mnie. Nie czułam się komfortowo, ale nie miałam nic do gadania-taka praca.

----------------

Kiedy ten koszmar się skończył, pobiegłam do pokoju. Chciało mi się płakać, że wcześniej miałam w miarę normalne życie a nagle muszę być dziwką.

Alice wyczuła mój nastrój i mnie przytuliła.

- Dziękuję. - wyszeptałam.

- Nie masz za co, Stacy. - odpowiedziała.

- Mam, za to, że po prostu tu jesteś. Jesteś dla mnie jak przyjaciółka i chyba tylko dzięki Tobie się tutaj jakoś trzymam. - wyznałam prawdę, co jak zobaczyłam poruszyło dziewczyną.

Zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać kolację dla siebie i Alice. Postanowiłam, że zrobię naleśniki z nutellą.

Gdy skończyłam wzięłam je i szybko pobiegłam do mojego pokoju gdzie czekała Alice.

Zjadłyśmy po czym poszłam wziąć kąpiel i spać.

***Trochę kończą się pomysły co dalej pisać, możecie dawać propozycje w kom***

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz