7. Wyrzuty

269 5 0
                                    

~Max~

Właśnie wróciłem z zakupów. Musiałem kupić coś do jedzenia młodemu. Gdy wszedłem do mieszkania spojrzałem na podłogę przy wejściu. Coś białego przykuło moją uwagę.

- Co to? Termometr? - powiedziałem sam do siebie.
Podniosłem. To nie był termometr...To był test ciążowy! Kurwa czy Stacy była w ciąży?! Jeśli tak to teraz może stracić moje, znaczy nasze dziecko! Zamarłem. Rozpłakałem się jak zwyczajna pizda.

- Tatusiu, dlaczego płaczesz? - zapytał Harry.

- Bo coś zepsułem, idź do siebie do pokoju. Zaraz zrobię ci coś do jedzenia. - powiedziałem łagodnie, przecież nie mogłem mu powiedzieć, że sprzedałem jego matkę!

Usiadłem na kanapie. Rozejrzałem się po salonie. Wszędzie stały butelki po wódce i piwie. Właśnie zdałem sobie sprawę, że gdy była Stacy było lepiej i łatwiej. Teraz to wszystko spadło na mnie w dodatku nie widziałem co się z nią dzieje, czy w ogóle żyje.

Wstałem i przygotowałem sałatkę, taką jaką robiła Stacy. Nałożyłem młodemu.

- Smacznego. - powiedziałem i rozczochrałem jego ciemnobrązowe włoski.

Gdy zjadł odwiozłem go do jego kolegi, Jacoba. Umówiłem się z jego rodzicami, że pod wieczór go przywiozą do domu.
--------

Wróciłem do mieszkania, rzuciłem klucze na stół. Usiadłem na kanapie, złapałem za telefon i wybrałem numer do Richarda.

- Kurwa zajęty. - przeklnąłem sam siebie.

Próbowałem dalej się dodzwonić. W końcu odebrał.

- No? - mruknął.
- Muszę odzyskać Stacy spowrotem! - krzyknąłem.

- Że co? Przypominam Ci, że podpisałeś umowę i zapłaciłem Ci za nią 30 koła! Nie możesz teraz zerwać umowy.

- Oddam Ci co do grosza! - krzyczałem na marne.

- Nie ma mowy, najpierw sprzedajesz żonę bez namysłu a po dwóch dniach nagle żądasz jej z powrotem? Weź spierdalaj Max. - rozłączył się.

Wypuściłem całe powietrze które nagromadziło się w moich płucach i opadłem na oparcie kanapy. Sprawa z testem ciążowym nie dawała mi spokoju. Dlaczego ona mi nic nie powiedziała!

Otworzyłem kolejną butelkę wódki po czym się położyłem. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.

Kto znowu kurwa?! Chcę choć chwilę świętego spokoju do chuja!

Otworzyłem drzwi, za nimi stała piękna kobieta z moim synkiem - to była mama Jacoba. Była piękna, nawet piękniejsza od mojej żony.

- O, dzień dobry panie Max. - przywitała się miło.

- Dzień dobry, dziękuję za odwiezienie syna. - podziękowałem.

- Dobrze, skoro pan jest to ja już pójdę, do widzenia! - pożegnała się.

- Do zobaczenia! - odpowiedziałem.
----------------

Gdy przygotowywałem kolację, przyszedł do mnie Harry.

- Kiedy mama wróci? - zapytał smutno i spojrzał na mnie szklanymi oczami.

- Nie wiem synku. - odpowiedziałem mimo że nie wiedziałem czy w ogóle wróci...

Miałem cholerne wyrzuty, że odebrałam mu matkę. Przy niej był taki szczęśliwy i ona też by była gdyby nie ja...

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz