W końcu się poddałam.
Uświadomiłam sobie, że miłość nie jest dla mnie. Ciężko, żeby ktoś mi się spodobał, ale przede wszystkim, i co najważniejsze, prawie niemożliwe jest, żebym to ja spodobała się komuś. A już na pewno po poznaniu mnie bliżej. Wtedy zostaje tylko rozczarowanie. Chociaż mam wrażenie, że ja sama staram się jak najszybciej odrzucić kogoś, by nie musiał sam do tego dojść.
Uświadomiłam sobie z taką bolesnością ten fakt, że zrezygnowałam nawet z tych cichych myśli o poznaniu kogoś, spróbowaniu wyjść gdzieś, żeby spotkać ludzi.
To smutne.
Chciałabym, żeby było inaczej, ale to niemożliwe. Czas odrzucić wszystkie głupie nadzieje, ciche „może..." i skupić się na sobie.
Może tak właśnie powinno być.
CZYTASZ
Struggling
RandomWciąż walczę o oddech. Sama ze sobą. A ciemność z zepsutego umysłu mnie pochłania. | Druga część dziennika „I'm Nothing" |