Dwie godziny później bożonarodzeniowa kolacja zamieniła się raczej w małą domówkę i całe towarzystwo przeniosło się do salonu na wielką sofę. Valentina wyszła z Victorią zapalić na zewnątrz, obie usiadły na ławce, a po chwili dołączył do nich Thomas z Lavinią.
- Zbiera mi się na rzyganie - mruknęła szatynka siadając na drewnianym stole. Bianchi zmarszczyła brwi zaciągając się papierosem, nie rozumiała co na myśli ma dziewczyna Raggiego. De Angelis spojrzała na brunetkę i zaśmiała się pod nosem po chwili tłumacząc jej, że Lavinia i Laura za sobą nie przepadają.
- To nienawiść od pierwszego wejrzenia - stwierdził rozbawiony blondyn przytulając szatynkę do swojego boku, a ta wywróciła teatralnie oczami.
- Lavi twierdzi, że... - basistka przerwała słysząc, że ktoś wychodzi na zewnątrz. Ethan wyszedł przodem a za nim jego dziewczyna, która zmierzyła Tinę lodowatym wzrokiem. Bianchi uśmiechnęła się słodko po czym wypuściła dym w górę.
- Tina, masz Black Devil's? - zapytał długowłosy uśmiechając się szeroko. Były to jedne z ulubionych papierosów Torchio, smakowały wanilią.
- Mhm - mruknęła brunetka wyciągając czarną paczuszkę, od razu mu ją podała.
- Szybko Ethan, zimno mi - westchnęła Laura pocierając swoje ramiona dłońmi. Mężczyzna odpalił papierosa, oddał przyjaciółce paczkę i objął blondynkę ramieniem wtulając w swój bok. Nastała głucha cisza w której Valentina uświadomiła sobie, że widok tych dwoja wznięcił w jej sercu mały płomyk zazdrości. Odwróciła wzrok dopalając do końca używkę po czym weszła z resztą do środka.- Czy ona naprawdę musi tu być? - westchnęła niepocieszona Laura spoglądając na swojego chłopaka spod rzęs, nie chciała by ten spędzał z Bianchi czasu. Była cholernie zazdrosna o przyjaciółkę Torchio, bo dobrze wiedziała, że byli ze sobą bardzo blisko.
- Laura, proszę, nie chcę poruszać tego tematu. Valentina jest dla mnie ważna - mruknął czując rosnące rozgoryczenie, za każdym razem blondynka próbowała wzbudzić w nim poczucie winy, mimo tego, że nic złego nie zrobił.
- Tylko zapytałam - westchnęła cicho dziewczyna, po czym weszła do środka zostawiając bruneta samego. Ten usiadł na ławce by móc w spokoju dopalić papierosa, czasami zastanawiał się czy Laura kiedykolwiek zaakceptuje Bianchi. Cała sytuacja bardzo męczyła perkusiste, bo nie chciał wybierać między kobietami.
Tina próbowała zachowywać się w stosunku do blondynki neutralnie, choć ta jej tego nie ułatwiała, szczególnie w tym momencie gdy niby przez przypadek wylała na nią lampkę wina.
Ethan wszedł do środka spoglądając zdezorientowany to na jedną, a to na drugą kobietę. Valentina zacisnęła wargi patrząc prosto w oczy Laurze, która przeprosiła ją nieszczerze dodając, że może zanieść sukienkę jutro do pralni.
- Wiesz co, tak zróbmy - odezwała się w końcu brunetka. Zgrabnym ruchem odpięła sukienkę, zdjęła ją i podała dziewczynie przyjaciela ubranie. Stojąc tak w samej bieliźnie nie czuła się najpewniej, ale Victoria uratowała ją zabierając ze sobą do pokoju.
- To było genialne! - zaśmiała się cicho De Angelis opadając na łóżko - Jej mina była tak zabawna, a Edgara? Bezcenna. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że nie jesteście już nastolatkami. Twoje kształty go zdezorientowały... biedny nie będzie mógł spać - basistka podeszła do szafy, otworzyła jej drzwi i gestem ręki wskazała aby Bianchi coś sobie wybrała.
- Właśnie zdałam sobie sprawę, że Ethan po raz pierwszy widział mnie w bieliźnie - westchnęła dziewczyna a jej policzki zaróżowiły się znacznie, podeszła do szafy przeglądając ubrania blondynki, wybrała skórzane spodnie i satynową koszulę w kolorze wina - Może jak kolejny raz obleje mnie winem nie będzie nic widać - dodała śmiejąc się pod nosem.
Valentina przebrała się w rzeczy basistki i po chwili wróciły do siedzącego w salonie towarzystwa.
- Chyba nadciąga burza - mruknęła Lavinia słysząc z góry, że Torchio po raz pierwszy podniósł na kogoś głos.
Bianchi nie wiedziała czy powinna się wtrącić, może i nie lubiła Laury, ale nie chciała żeby ktokolwiek się przez nią kłócił. Spojrzała pytająco na siedzącą obok niej De Angelis, a ta skinęła głową jakby wiedziała o czym myśli brunetka.
Valentina wstała i skierowała się pewnym krokiem na górę, tam zapukała ostrożnie do drzwi pokoju przyjaciela, a słysząc jego rozdrażniony głos weszła do środka.
Laura siedziała na łóżku, a tuż przy jej stopach leżały małe kawałki szkła. Bianchi spojrzała na Ethana mrużąc powieki, ten pokiwał bezradnie głową, miała wrażenie, że chłopak się zaraz rozpłacze.
- Nie kłóćcie się przeze mnie - powiedziała cicho brunetka.
Blondynka zaśmiała się gorzko wstając.
- Za późno, Bianchi... wszystko psujesz swoją obecnością - warknęła nieprzyjemnie.
- Przynajmniej to z siebie w końcu wyrzuciłaś - wzruszyła ramionami Tina - Tylko wiesz, ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Nigdy nie zrobiłam nic co mogłoby zaszkodzić waszemu związkowi. Od początku wiedziałaś, że się przyjaźnimy.
- To jest największy problem. Jego rodzice i zespół wiedzą więcej o Tobie niż o mnie. Tina to, Tina tamto...
- Dosyć - Torchio przerwał monolog blondynki - Będzie lepiej jak już pójdziesz - dodał wpatrując się tępo w białą ścianę.
Valentina uniosła brew czując jak uginają się pod nią kolana, a Laura uśmiechnęła się dumnie pod nosem.
Brunetka odwróciła się na pięcie z zamiarem opuszczenia pokoju, ale Ethan złapał ją za przegub nadgarstka.
- Nie Ciebie miałem na myśli, Tina - mruknął patrząc na nią spod zmrużonych powiek - Nie zamierzałem wybierać, ale skoro Ty, Laura, stawiasz mnie przed wyborem, nie mam wyjścia. Nie zaprzepaszcze piętnastu lat przyjaźni z Bianchi na cześć Twojej zazdrości. Nie mam już siły na ciągłe sprzeczki i wyrzuty z Twojej strony - długowłosy meżczyzna sięgnął po torebkę dziewczyny od razu jej ją podając. Ta wyrwała mu przedmiot z dłoni i syknęła cicho - Będziesz tego żałował - wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Valentina stała wpatrując się w swój otulony przez palce Torchio nadgarstek, była w szoku. Nie sądziła, że w taki sposób skończy się przedświąteczna impreza w domu Måneskin.
Ethan widząc, że twarz jego przyjaciółki staje się blada, chwycił dziewczyne za ramiona i posadził ją ostrożnie na brzegu łóżka.
- Co się dzieje? - zapytał wyraźnie zmartwiony jej stanem. Ta wzięła głęboki oddech patrząc na mężczyznę swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
- Źle się czujesz?
- Zaraz mi przejdzie, Ethan, prawie zeszłam na zawał, myślałam, że każesz mi wyjść - oznajmiła szeptem próbując się uspokoić.
- Straszny z Ciebie głuptas, Bianchi - pstryknął palcami jej lekko zadarty nos. Mężczyzna nie wyobrażał sobie życie bez kobiety, chyba właśnie tego wieczoru dotarło do niego, że ich przyjaźń była jedną z najważniejszych relacji w jego życiu.
CZYTASZ
Amore eterno.《Ethan Torchio》
Fanfiction"Nitrogliceryna to organiczny związek chemiczny z grupy azotanów. Stosowany jako bardzo wrażliwy na uderzenia i inne bodźce materiał wybuchowy oraz lek z grupy nitratów, rozszerzający naczynia krwionośne, podawany w ostrych napadów choroby niedokrwi...