Bnha
Lemon
Dabi x Deku
Dla: martwe_zycko________________________________
Cholerny Shigaraki, cholerne zlecenie, cholerna praca. Dabi mógł tak bez końca. Nienawidził tej pracy, ale bardziej nienawidził swojego starego i pierdolonej manii na punkcie bohaterów. Co jest w nich wyjątkowego? Jakieś pedalskie obcisłe getry i większość z nich nawet walczyć nie potrafi. Podobnie z kobietami, po co występują w telewizji jak tak starały się o miano bohaterek? Irytujące.
Ciemnowłosy kopnął kolejną puszkę piwa. Cholera, jak można było tak kurwa nawalić się, że wszędzie zostawia się te cholerne puszki?
Jak się okazało osoba, która zostawiła te puszki nawaliła się dość poważnie. Ulana w trzy dupy leżała na workach z śmieciami.
Mężczyzna podszedł do domniemanych już zwłok i chwycił je za włosy. Ciało wydało z siebie jęk bólu więc jednak jeszcze żyło.-Ochaco-san! Już jestem, przepraszam, że dopiero teraz, ale Denki nie chciał puścić mojej nogi.- w alejce pojawił się zielonowłosy. Wyglądał na trzeźwego, choć jego nos i policzki były już lekko przyrumienione.
Chłopak dopiero teraz zorientował się, że koło jego koleżanki znajduje się ktoś. Czarnowłosy nadal trzymał dziewczynę za włosy.
-Co ty robisz?! Puszczaj ją!-krzyknął podbiegając do chłopaka. Nie musiał się jednak wysilać by przekonać turkusowookiego. Dziewczyna zwana Ochaco zaczęła wymiotować więc chłopak nie chcąc być orzyganym puścił ją. Wytarł rękę o płaszcz i jeszcze raz obdarzył spojrzeniem zielonookiego.
Niski chłopak, wyglądał dość młodo. Miał piegi i niewinne spojrzenie. Chociaż teraz na jego twarzy malowała się niepewność i lekkie przerażenie. Widocznie zorientował się już z kim ma do czynienia. Nie zaczął jednak uciekać, stał i czekał. Dabi nie miał jednak ochoty na zbędne zabawy więc tylko się odwrócił i wrócił do wykonywania zadania jakie przydzielił mu Shigaraki.
-J-Jeśli coś jej zrobiłeś t-to cię znajdę!
-I co zrobisz?-odwrócił się do chłopaka. Naprawdę wyglądał jakby zaraz miał się posikać. Turkusowooki uśmiechnął się złośliwie.-Nie chcesz mnie ponownie spotkać, wtedy mogę nie być już taki miły.
Odwrócił się i teraz już nie reagował na zielonowłosego. Miał ważniejsze rzeczy do roboty. Mimo iż wolałby drażnić się z chłopakiem. W końcu za wykonanie zadania dostanie zapłatę i niebieskowłosy go nie ochrzani, a w przypadku droczenia się z chłopakiem nic by nie zyskał.
Gdy wreszcie dotarł, droga dłużyła mu się w nieskończoność, szybko załatwił sprawę. Jak się spodziewał nie wymagało to od niego wielkiego wysiłku, w końcu przecież to tylko jakaś podrzędna mafia. Może trochę się przeliczył, nie sądził, że któryś z nich odważy się użyć broni gdy będzie się palił żywcem. Dabi syknął beznamiętnie. Kula utknęła w jego ramieniu, znosił już gorsze rzeczy więc nie zrobiło to na nim wrażenia jednak musiał jakoś pozbyć się kawałka metalu. Nie miał ochoty pokazywać się w takim stanie w kryjówce. Znał zapędy Togi już nadto dobrze, ostatnio wyjęcie szkła doprowadziło prawie do amputacji nogi. Tym razem też pewnie gorzej poharatała by mu ciało.
Zastanawiał się chwilę co powinien zrobić. Rozwiązanie dosłownie spadło mu z nieba. Złapał on zielonowłosego chłopaka, który wypadł przez okno. Ciemnowłosy wolał nie wnikać w to komu naraził się ten dzieciak. Ważne było tylko to, że teraz młokos miał u niego dług wdzięczności, który na pewno spełni. Albo z własnej woli albo lekko zachęcony wizją zastania kupką prochu.
-Przepraszam, że tak na ciebie poleciałem. Dziękuję za uratowanie mnie.-szybko stanął na własnych nogach i się pokłonił.
-Yhm, masz u mnie dług.-głowa zielonowłosego szybko się podniosła. Szmaragdowe tęczówki wpatrywały się w dość bladą twarz złoczyńcy.- Pomożesz mi.-Dabi podwinął wyżej rękaw swojego płaszcza.-Wyciągniesz to.
CZYTASZ
One shoty i lemony- zamówienia Zamknięte
Novela JuvenilJak w tytule, tu będą shoty i lemony. Bez zbędnego przedłużania, zapraszam.