Carmena siedziała przy stole razem z resztą. Żadne miejsce nie było puste, a potrawy na stole pachniały przepięknie, choć na razie nikt ich nie ruszał, czekając na wypowiedź Nightessy, która właśnie wstawała ze swojego obitego aksamitem krzesła. Tym razem wieści były znacznie lepsze niż ostatnim razem.— Jak możecie zauważyć, dzisiaj nikt nie zginął. Lekarz miał dobre przeczucie i udało mu się uratować osobę, którą zdecydowała się wyeliminować mafia. Zjedzcie na spokojnie, a potem jak zwykle zrobimy głosowanie.
Wszyscy byli bardzo głodni, więc od razu wzięli się za jedzenie. Car dostrzegła, że już nie panuje tak ogłuszająca cisza, jak wcześniej przerywana tylko i wyłącznie stukaniem sztućców. Jakieś kontakty zdążyły się nawiązać i rozmowy wypełniały całe pomieszczenie. Nawet Night rozmawiała z Liranem i Lunnyanem siedzącymi po obu jej stronach, mimo że wcześniej nie odzywała się do nikogo. Jednak Carmen wierzyła, że dziewczyna mimo wszystko zachowa neutralność w grze i nie będzie nikogo faworyzować.
Car spojrzała na dziewczynę siedzącą obok niej, której włosy ciepłego koloru zakrywały pół twarzy. Na początku Carmen chciała się odezwać do Rose, ale potem szybko z tego zrezygnowała, ponieważ zawiesiła wzrok na Kazie.
Chłopak właśnie jadł swoją porcje śniadania. Jego blond włosy były zaczesane do tyłu. Szarobłękitne oczy wydawały się nigdy nie tracić czujności, a ostre rysy podkreślały jego twarz. Laska stała gdzieś z boku, a dłonie chłopaka były obleczone w czarne rękawiczki, których prawie nigdy nie zdejmował. Wydawał jej się być bardzo intrygujący. Chłopak z chorą nogą chodzący z pomocą laski.
Dziewczyna nie mogła odwrócić od niego wzroku.
Co się ze mną dzieje? Dlaczego tak bardzo chcę się w niego wpatrywać? I czemu musi być aż tak przystoj- Nie! Carmena, przestań o tym myśleć!
Kaz jednak zauważył jej wzrok i uniósł kącik ust, jakby czytał w jej myślach. Sanders odwróciła swoje spojrzenie zarumieniona.
I po co mi to było...? Tylko zrobiłam z siebie idiotkę...
Carmena szybko dokończyła swój posiłek, który składał się z kanapki z serem i pomidorem, a także jajecznicy, Dziewczyna napisała na kartce imię i nazwisko, a następnie wrzuciła ją do szklanej czaszki, jak co rano. Jednak nie mogła się pozbyć z głowy twarzy Kaza. Z tym półuśmiechem na twarzy. Tak bardzo do niego pasował... Jednak tym razem nie podniosła na niego wzroku.
Wkrótce Night podeszła do czaszki i zaczęła po kolei wyciągać karteczki. Kaz, Ian, Daniel, Liran, a także Lunnyan mieli po jednym głosie, natomiast Carmena, Katherine i Rose po dwa. Reszta nie dostała żadnego.
Czy to oznacza, że zginiemy wszystkie trzy...? Nie... niemożliwe... Nie chcę ginąć...
— Hm... wygląda na to, że mamy remis. I to potrójny. — westchnęła narratorka. — No cóż. Wyjmijcie nowe kartki i zagłosujcie jeszcze raz. Tym razem tylko na te trzy osoby. To będzie druga runda.
— Em? My też? — spytała Rose marszcząc brwi.
— Tak, wy też. — ucięła Nightessa i ponownie wszyscy zapisali imiona na kartkach.
Przed Carmen wylądowały dwie karteczki, przed Katherine trzy, a przed Rose aż sześć.
Nie... proszę, nie ona... Miałam z nią dzisiaj porozmawiać... przy śniadaniu... a nie zrobiłam tego, bo stwierdziłam, że zrobię to później... że teraz muszę korzystać z okazji patrzenia na Kaza, bo kolejna się może nie trafić... byłam taka głupia... nigdy sobie nie wybaczę, jeśli teraz zostanie zabita!
CZYTASZ
Wanna play mafia?
Mystery / ThrillerDziewczyna o trudnej przeszłości wpada na genialny pomysł. Planuje urzeczywistnić grę, w którą na pewno grał każdy z nas. Dlatego też zbiera osoby, które naraziły się miejscowej mafii, a także układa się z ich szefem, aby mieć możliwość stworzenia r...