Chapter Two - Liran

26 5 5
                                    


Liran obudził się wraz ze staromodnym zegarem, który wybił godzinę ósmą. Każdy wstawał o tej porze, aby móc spokojnie przygotować się do śniadania odbywającego się o dziewiątej. Promienie słoneczne wpadały przez okno do środka.

Chłopak usiadł na łóżku i oparł tył głowy o ścianę starając się poukładać sobie wszystkie wczorajsze wydarzenia. Pobudka w rezydencji, rozpakowanie w pokoju, prysznic, kolacja, zadanie i opowieść Nightessy.

Tak, to ostatnie najbardziej go interesowało. Od początku wiedział, że coś musi się kryć za specyficznym działaniem i charakterem tajemniczej dziewczyny.

Wszyscy sądzili, że przeszłość Night czyni ją jeszcze bardziej przerażającą, ale on? Nie.

Liran sądził, że historia panny Cornvalley pokazuje jak bardzo świat może zniszczyć człowieka. Night była przecież zwykłą dziewczynką, a że nie dostawała odpowiedniej ilości uwagi, zaczęła starać się zwracać ją na siebie. Jednak zamiast zrozumieć swój błąd, jej rodzice wysłali ją do psychiatryka.

Co prawda, Liran zupełnie nie wiedział, co się tam mogło dziać, ale rozumiał, że zapewne faszerowali ją antydepresantami, które, jak każdy pewnie wie, potrafią wpłynąć na człowieka.

Jednak widział, że Nightessa wciąż posiada uczucia. Poruszyły ją ich historie. Wystarczyło tylko dobrze jej się przyjrzeć, a to właśnie robił Liran.

Chłopak westchnął i odrzucił miękką kołdrę, a następnie ruszył do łazienki, aby przygotować się na kolejny dzień. Dzień, w którym ktoś może umrzeć.

Myjąc zęby zastanawiał się właśnie nad tym.

Czy mafia kogoś zabiła? A może jednak udało się lekarzowi ich powstrzymać i odgadnąć na kogo polują? Kto dzisiaj zginie po głosowaniu? Czy uda nam się trafić mafię?

Szatyn narzucił skórzaną kurtkę na czarną koszulę, którą wygrzebał z walizki. Jeansowe spodnie idealnie wpasowały mu się w cały strój, więc chłopak przeczesał włosy i wyszedł z pokoju.

Na korytarzu nikogo nie było. Liran spojrzał na zegarek i westchnął.

Za piętnaście dziewiąta. Nic dziwnego, ale i tak zejdę na dół. Najwyżej trochę poczekam na resztę.

Jak pomyślał, tak też zrobił.

Ruszył korytarzem w stronę jadalni, kiedy usłyszał ciche skrzypnięcie. Zainteresowany, natychmiast się zatrzymał i spojrzał na otwierające się z drugiego końca korytarza, elegancko zdobione drzwi.

Nightessa wychodziła właśnie ze swojego pokoju. Białowłosa miała wyraźne cienie pod oczami, które można było zobaczyć nawet z dwóch metrów, a właśnie w takim odstępie od niej stał Liran. Narratorka oparła czoło o drzwi, które właśnie zamknęła i westchnęła. Nie wyglądała jak sadystyczna psychopatka, tylko jak zmęczona dziewczyna, która nie spała całą noc. Te same ubrania co wczoraj, rozmazany makijaż przez pocieranie oczu i potargane włosy.

Liran postanowił zaryzykować i podejść do niej. Miał na uwadze to, że dziewczyna może zaraz go za to zbesztać, a może nawet zranić, ale nie miał innego wyjścia. Jego wrodzona ciekawość właśnie w takich momentach najbardziej dawała o sobie znać. Napędzała jego nogi w taki sposób, że one same niosły chłopaka w stronę narratorki.

Dziewczyna słysząc czyjeś kroki natychmiast wyprostowała się jak struna i spojrzała na ciemnowłosego jak wystraszone zwierzę. Jej postawa i oczy mówiły dwie różne rzeczy. Oczy wyrażały przerażenie, że ktokolwiek mógł ją zobaczyć w takim stanie, a postawa twierdziła, że dziewczyna w tym momencie jest bezgranicznie opanowana.

Wanna play mafia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz